Tegoroczny Wielki Post rozpocząłem w dwóch różnych miejscach Polski. Poranna msza św. w stolicy, wieczorna już na Górnym Śląsku. I tu, i tu kościoły wypełnione wiernymi, którzy jak co roku spieszą, aby zostać posypanymi poświęconym popiołem. Przeczytałem właśnie, że nawet sam prezydent USA, który dopiero co zakończył tak ważną i strategiczną wizytę na Ukrainie i w Polsce, uczestniczył w popielcowej mszy sprawowanej ze względów bezpieczeństwa w hotelowym apartamencie w Warszawie. Pomijając różnego rodzaju krytykę, jakby nie było, zarówno zlaicyzowana Europa, jak i świat w ogóle mogły sobie przypomnieć, że katolicy rozpoczęli dzisiaj czas postu, Wielkiego Postu.
W czasie dwóch dzisiejszych homilii mówiłem ludziom o tym, że czas wielkiego postu to droga. W niektórych językach mówi się wprost: „Wielkopostna droga”. A jeśli droga, to musi być cel. Jest nim Pascha, czyli przejście. Każdego z nas to przejście paschalne czeka. I zawsze ma ono tę samą kolejność: przez cierpienie, to znaczy krzyż i śmierć do życia. Jest na tej drodze taki moment, a nawet wiele momentów, kiedy musi dojść do jednego z najtrudniejszych spotkań. Chodzi o spotkanie z samym sobą. Tak, jest ono nieraz bardzo trudne i wychodzi najlepiej wtedy, kiedy dokonuje się na pustyni, w samotności. Konfrontacji ze swoim „ja” bardzo często towarzyszy obecność demonów, pochodzących od złego, których celem jest zdołować człowieka i zamknąć go na Boga. Pokazują one zło, które jest w człowieku, jego słabości, i mówią przekonująco: „Nie daj się! To ty jesteś panem, masz siłę, poradzisz sobie sam”. Wkrótce jednak człowiek przekonuje się o tym, że to wcale tak nie jest. Nie może sobie poradzić sam i w efekcie pogrąża się jeszcze bardziej. Dlatego najbardziej sensownie jest, gdy tę drogę prowadzącą przez spotkanie człowiek przemierza nie sam, ale za Chrystusem. On też ją przeszedł. W czasie wielkopostnym Kościół zaprasza wiernych, by iść za Chrystusem, nie przez chwałę, ale do chwały, przez drogę krzyżową, którą On także przeszedł. Wielkopostne nabożeństwa, zwane pasyjnymi, ze wspomnianą drogą krzyżową, czy też bardzo polskimi Gorzkimi Żalami, jak również zaplanowanie uczestnictwa w rekolekcjach oraz czas przeznaczony na osobiste czytanie Pisma świętego i refleksję, to najlepsza pomoc w spotkaniu już nie tylko ze sobą, ale i z Bogiem. A dzięki temu dochodzi do spotkania z drugim człowiekiem, którego mimo różnic można nazwać siostrą i bratem.
Najgłębszym i najważniejszym momentem jest dla wierzącego katolika przystąpienie do szczerej spowiedzi wraz z mocnym postanowieniem poprawy, aby życie przeżywać pełniej i lepiej. Co roku papież przygotowuje dla wierzących katolików wielkopostne orędzie. W tym roku papież Franciszek podkreśla mocno aspekt słuchania, który ma prowadzić do wewnętrznej przemiany, nie tylko osobistej, ale całej wspólnoty Kościoła. Wyznacza takie etapy: „Pierwsza wskazówka jest więc bardzo wyraźna: słuchać Jezusa. Wielki Post jest czasem łaski, na ile słuchamy Tego, który do nas mówi. A jak do nas przemawia? Przede wszystkim w Słowie Bożym, które Kościół ofiarowuje nam w liturgii: nie pozwólmy, by padło ono w pustkę. Jeśli nie zawsze możemy uczestniczyć we Mszy Świętej, czytajmy czytania biblijne dzień po dniu, także z pomocą internetu. Oprócz Pisma Świętego Pan przemawia do nas w braciach i siostrach, zwłaszcza w obliczach i historiach tych, którzy potrzebują pomocy”.
Następnym etapem jest to, aby „nie chronić się w religijności składającej się z nadzwyczajnych wydarzeń, z sugestywnych doświadczeń, w obawie przed stawieniem czoła rzeczywistości z jej codziennymi zmaganiami, jej trudnościami i sprzecznościami”. To bardzo ważne podkreślenie. Niestety wciąż wydaje się, że religijność bazująca jedynie na „nadzwyczajnych” wydarzeniach jest w wielu środowiskach dominująca. Także w środowiskach polonijnych, w ojczyźnie i poza nią. A chodzi o to, by odważnie podejmować codzienność i starać się o zdrową religijność i duchowość, które będą tworzyły silne i otwarte na siebie wspólnoty. Chodzi o to, aby przekształcać codzienne życie na bardziej wspólnotowe, na bycie komunią pomiędzy Bogiem i ludźmi oraz ludźmi między sobą.
Chociaż może się to wydawać górnolotne, bez wątpienia jednak jest to najgłębszym pragnieniem człowieka. Tutaj, w Polsce, po dokładnie roku od wybuchu wojny na Ukrainie, kiedy Rosja barbarzyńsko wtargnęła, by za wszelką cenę zawłaszczać i niszczyć, zabijając niewinnych ludzi i równając z ziemią wszystko, wyraźnie się czuje to pragnienie bezpieczeństwa i pokoju. Stąd potrzebna jest nie tylko modlitwa o pokój, ale przede wszystkim osobiste nawrócenie, aby z wewnętrzną siłą odważnie przekształcać rzeczywistość na lepszą i bardziej ludzką.
Celem wielkopostnej drogi jest Pascha, czyli przejście z niewoli do wolności, ze śmierci do życia, z ciemności do światła. Będzie dobrze, gdy każdy, kto świadomie przeżywa swoje życie wiary, postawił sobie taki cel, nawet jeśli trzeba przejść przez krzyż i śmierć, to jednak zawsze do życia!
ks. Łukasz Kleczka SDS
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.