Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 17:27
Reklama KD Market
Reklama

Prezydent w Europie

Prezydent w Europie
Prezydent Joe Biden w Warszawie fot. Piotr Nowak/EPA-EFE/Shutterstock

Po raz drugi w ciągu roku prezydent Joe Biden odwiedził Polskę. Uwagę świata przykuła jednak przede wszystkim jego wyprawa na Ukrainę, do samego końca utrzymywana w tajemnicy. Zaskoczenie było całkowite, także Rosji, którą w ostatniej chwili drogą dyplomatyczną poinformowano o wizycie Bidena w Kijowie – tylko po to, aby uniknąć konfliktu w skali globalnej. 

Aby zrozumieć wyjątkowość eskapady Bidena do Kijowa, warto zdać sobie sprawę, że jeszcze nigdy w historii prezydent USA nie udał się w aktywną strefę działań wojennych, w której nie operowali amerykańscy żołnierze. Tajne przygotowania do wizyty, przejazd prezydenta pociągiem z Przemyśla do Kijowa i z powrotem oraz 5-godzinny pobyt w stolicy Ukrainy z pewnością są wydarzeniami bez precedensu. Tym bardziej, że wyzwania tego podjął się niemłody już człowiek, a podróż, jaką odbył, zmęczyłaby przecież i ludzi młodszych od niego o pół wieku. Było to także zagranie na nosie agresorowi, który 12 miesięcy wcześniej liczył na zajęcie Kijowa w czasie liczonym w godzinach i dniach, a nie miesiącach i latach. Niemal dokładnie rok później przywódca wolnego świata pokazał się w walczącym kraju, zapewniając o nieustającym wsparciu dla Ukrainy tak długo, jak będzie to konieczne. Biden nie przyjechał też z pustymi rękami, przywiózł obietnicę kolejnego pakietu pomocy wojskowej w wysokości 500 milionów dolarów oraz przesłanie, że Zachód nie da się „zmęczyć” wojną w Ukrainie i będzie wspierał kraj broniący się przed (teoretycznie) silniejszym agresorem.

Wystąpienie Joe Bidena w Warszawie, które miało miejsce nazajutrz po powrocie z Ukrainy, stanowiło ostry kontrast z poprzedzającym o kilka godzin to wydarzenie przemówieniem Władimira Putina do rosyjskich parlamentarzystów i dygnitarzy. Z jednej strony widzieliśmy spontaniczny tłum zgromadzony w Arkadach Kubickiego, który przyszedł, aby wysłuchać, co ma do powiedzenia Polakom i Ukraińcom przywódca wolnego świata. Z drugiej – salę pełną ponurych ludzi, którzy przez prawie dwie godziny wysłuchiwali niebotyczne kłamstwa m.in. o tym, że rok temu to NATO napadło na Rosję, a Ukrainą rządzą „naziści”. Od Joe Bidena Polacy usłyszeli podziękowania za przyjęcie ukraińskich uchodźców do swoich domów (nawiasem mówiąc, rzecz mentalnie trudna do wytłumaczenia Amerykanom), wyrazy poparcia dla Mołdawii – kolejnego kraju na liście Władimira Putina oraz wielką pochwałę idei wolności. Rosyjski dyktator nawiązywał z kolei do niechlubnej retoryki z czasów Józefa Stalina i rozpływał się w obietnicach świadczeń socjalnych dla tych, którzy zechcą walczyć z Ukrainą. Stopień oderwania od rzeczywistości przekroczył na Kremlu wszelkie granice absurdu. 

Podróż Joe Bidena to także udział w szczycie bukaresztańskiej „9” – krajów wolnej flanki NATO, szukających dróg zapobieżenia zagrożeniom ze strony coraz bardziej agresywnej Rosji. Obecność prezydenta USA na tym spotkaniu to niewątpliwy dyplomatyczny sukces Polski. Format, w jakim się spotykano, jest przecież polskim pomysłem, jedną z form realizacji koncepcji Trójmorza, która jeszcze kilka lat temu wydawała się jedynie abstrakcyjnym konstruktem. Dziś państwa Europy Środkowo-Wschodniej próbują w ten sposób szukać swojej tożsamości oraz nowych pól współpracy, budując m.in. interkonektory gazowe czy realizując projekty infrastrukturalne, takie jak Via Carpatia, Via Baltica czy Rail Baltica. Nie bez powodu na tę inicjatywę dość kwaśno patrzą bogatsze kraje stanowiące gospodarcze i polityczne jądro zjednoczonej Europy – Niemcy, Francja i kraje Beneluxu. Zachodnioeuropejskie media, relacjonując wyprawę Bidena, odnotowały zresztą przesuwanie się politycznego środka ciężkości na wschód, do geograficznego centrum Europy, które znajduje się w Polsce. Zauważono także ocieplenie w relacjach Warszawa-Waszyngton, które jeszcze kilka miesięcy temu określano jako dość chłodne.

Trzeba dać szansę historii, aby ocenić, czy podróż prezydenta do walczącej Ukrainy i wspierającej ją Polski rzeczywiście pozostanie na długo w naszej pamięci. Na razie porównywanie wystąpienia w Warszawie do słynnych berlińskich przemówień Roberta Kennedy’ego z 1963 r. („Jestem berlińczykiem”) oraz Ronalda Reagana z 1987 r. („Panie Gorbaczow, niech pan zburzy ten mur”), wydają się trochę na wyrost. Ale wagę tej podróży z pewnością zweryfikuje czas. Sami Polacy i Ukraińcy na pewno jej szybko nie zapomną. 

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.


thays-orrico-JoCCv4jcoYo-unsplash

thays-orrico-JoCCv4jcoYo-unsplash

US treasury Secretary Yellen attends G20 meeting in Bangalore, India - 23 Feb 2023

US treasury Secretary Yellen attends G20 meeting in Bangalore, India - 23 Feb 2023

US president Joe Biden visits Poland, Warsaw - 21 Feb 2023

US president Joe Biden visits Poland, Warsaw - 21 Feb 2023

US president Joe Biden visits Poland, Warsaw - 21 Feb 2023

US president Joe Biden visits Poland, Warsaw - 21 Feb 2023

Daily life in Mariupol, Ukraine - 12 Dec 2022

Daily life in Mariupol, Ukraine - 12 Dec 2022


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama