Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 07:20
Reklama KD Market

Ogromny sukces „Anny Kareniny”

Ogromny sukces „Anny Kareniny”

Wspaniałe przedstawienie Chicagowskiego Joffrey Ballet w cieniu antywojennych protestów

Kiedy po premierowym pokazie „Anny Kareniny” w Lyric Opera opadła kurtyna można było odnieść wrażenie, że zakończył się nie współcześnie napisany balet, a koncert jednej z pierwszoligowych popowych gwiazd. Owacje na stojąco i nieustające wiwaty trwały przez kilka minut.

Najnowsze przedstawienie chicagowskiego Joffrey Ballet już teraz można uznać za wspaniały sukces. Na gościnnych deskach Lyric Opera „Annę Kareninę” będzie można oglądać do 26 lutego.

Gości wchodzących do teatru witał szpaler protestujących, młodych Ukraińców. Oprócz flag i antywojennych transparentów, trzymali zdjęcia ukazujące brutalność wojny oraz głośno namawiali do niekupowania biletów na spektakl promujący rosyjską kulturę. Obyło się na szczęście bez jakichkolwiek incydentów. Organizatorzy spektaklu wiedzieli, z resztą o planowanych protestach i szybciej niż zwykle wpuszczali widzów do lobby teatru. Do wojny w Ukrainie odnieśli się też bezpośrednio przed rozpoczęciem spektaklu. W specjalnym komunikacie zarząd Joffrey Ballet podkreślił swoją solidarność z narodem ukraińskim, a orkiestra Lyric odegrała inspirowany ludowymi motywami utwór młodego ukraińskiego kompozytora Myroslava Skoryka.Czy protestujący mieli rację? W obliczu nieustających cierpień narodu ukraińskiego, każda okazja do protestu i do zwrócenia uwagi na trwającą od roku wojnę jest dobra. Z jednej strony trudno mieć pretensje do każdego, kto podejmie się pokazania na scenie rosyjskiego utworu. Z drugiej jednak, jakoś dziwnie patrzyło się na biegających po scenie tancerzy przebranych za rosyjskich oficerów, oraz na bogato zdobionego rosyjskiego czarnego orła wykorzystanego w jednej ze scen jako kluczowy element scenografii.Scenografia przygotowana przez wybitnego specjalistę Toma Pye robiła ogromne wrażenie. Scena w miarę potrzeb stawała się stacją kolejową, salą balową, pałacową komnatą lub pracownią malarską. Fantastycznym dopełnieniem były światła i projekcje zaprojektowane przez Davida Finna.Dyrektor Joffrey Ballet Chicago Ashley Whether pytany o najmocniejsze punkty „Anny Kareniny” wskazywał na duety tańczone przez Annę i hrabiego Wrońskiego. Nie mylił się. Ich pa-de-deux były pełne emocji i ekspresji. Ubrani w przepiękne stroje inspirowane carską Rosją Victoria Jaiani i Alberto Velazquez byli wyśmienici. Miłość, niemożliwa do opanowania pasja, frustracje, flirt, zazdrość i gniew. To wszystko aż kipiało ze sceny. Wielka w tym zasługa trudnej, bardzo ekspresyjnej i fizycznej choreografii przygotowanej przez urodzonego na Ukrainie, rosyjskiego choreografa Yuriya Possokhova.Nie sposób nie wspomnieć też o muzyce młodego rosyjskiego kompozytora Ilii Demutsky’ego. Ten zaledwie 39-letni artysta stworzył kompozycję, która z powodzeniem nawiązuje do wielkich tradycji wielkich dziewiętnastowiecznych rosyjskich kompozytorów. Muzyka była doskonała od pierwszej, do ostatniej sceny. Największe wrażenie robiła przedostatnia scena spektaklu – samobójstwa Anny, kiedy orkiestrę Lyric Opera wzbogaciła przejmująca wokaliza chicagowskiej mezzosopranistki Lindsay Metzger.„Anna Karenina” Joffrey Ballet to kompilacja trzynastu połączonych ze sobą scen opartych na powieści Lwa Tołstoja. Przed obejrzeniem spektaklu warto zapoznać się z powieścią, lub obejrzeć jedną z wielu ekranizacji „Anny”. Artyści tworzą na scenie doskonałe widowisko opowiadając historię Anny, jej męża Aleksieja Karenina, hrabiego Wrońskiego, zakochanego po uszy Konstantina Levina i dopiero uczącej się miłości Kitty w taki sposób, jak nie zrobiłyby tego żadne słowa. O ile za muzykę i choreografię „Anny Kareniny” odpowiedzialni są Rosjanie, to na scenie można oglądać prawdziwie międzynarodową obsadę. W tytułową Annę wciela się Gruzinka. Tancerz, który jest jej mężem urodził się w Los Angeles, w meksykańsko – nowozelandzkiej rodzinie. Wrońskiego zatańczył Kubańczyk, Kitty – Meksykanka, a Lewina – Japończyk. We wszystkich, zaplanowanych na 2 tygodnie spektaklach wystąpią tancerze z aż 14 państw tworzący jedną, przepiękną całość.Trudno o lepszą konkluzję. Sztuka powinna łączyć i łączy. W cieniu wojny i ogromnych ludzkich tragedii, w cieniu niemałych kontrowersji, artystom Joffrey Ballet Chicago udało się po raz kolejny stworzyć prawdziwe baletowe arcydzieło. Spektakl, którego nie powinno się przegapić.

Tekst: Łukasz Dudka[email protected]

Zdjęcia: Cheryl Mann/Materiały prasowe The Joffrey Ballet


9_Anna Karenina_Dylan Gutierrez_Alberto Velazquez_Victoria Jaiani_Photo by Cheryl Mann

9_Anna Karenina_Dylan Gutierrez_Alberto Velazquez_Victoria Jaiani_Photo by Cheryl Mann

8_Anna Karenina_Victoria Jaiani_Alberto Velazquez_Dylan Gutierrez_Photo by Cheryl Mann

8_Anna Karenina_Victoria Jaiani_Alberto Velazquez_Dylan Gutierrez_Photo by Cheryl Mann

7_Anna Karenina_Victoria Jaiani_Dylan Gutierrez_Photo by Cheryl Mann

7_Anna Karenina_Victoria Jaiani_Dylan Gutierrez_Photo by Cheryl Mann

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama