Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 00:26
Reklama KD Market

Karuzela z długiem

Karuzela z długiem
fot. Adam Nir/Unsplash.com

W tym tygodniu Stany Zjednoczone osiągnęły dopuszczalny limit zadłużenia. Taką wiadomość przekazała światu sekretarz skarbu USA Janet Yellen, ostrzegając przed ewentualnymi skutkami amerykańskiego bankructwa. Choć to bardzo mało podobny scenariusz, najbliższe dwa-trzy miesiące mogą przynieść nam sporo niepotrzebnych emocji. Wszyscy wiedzą, że Ameryka musi nadal pożyczać pieniądze, ale zawirowania związane z wyrażeniem zgody na dalsze zwiększanie długu mogą okazać się kosztowne. 

Pożyczanie pieniędzy może nie jest zjawiskiem godnym pochwały, ale za to powszechnym. Świat nie od dziś żyje na kredyt, bo przecież czymś trzeba finansować deficyty budżetowe. Wielkie pożyczanie zaczęło się podczas kryzysu finansowego lat 2017-2009, a następnie w czasie pandemii, która wybuchła w 2020 roku i wraz z recesją znacząco zredukowała dochody napływające do rządowych skarbców. Aby sfinansować funkcjonowanie podstawowych programów socjalnych (emerytury, służba zdrowia, oświata), a także różnego rodzaju pakietów stymulacyjnych, trzeba było pożyczać pieniądze. Do tego w systemy finansowe wpompowano astronomiczne sumy za pośrednictwem programów tzw. luzowania ilościowego (quantitative easing – QE), czyli skupowaniu obligacji przez banki centralne.  Cały świat zaczął pożyczać i żyć za pożyczone pieniądze, co zresztą przełożyło się na wzrost inflacji.  Z danych Banku Światowego wynika, że globalne zadłużenie przekroczyło dziś 300 bilionów dolarów (ang. trillions). Dla porównania – roczny PKB Stanów Zjednoczonych – czyli wartość wszystkich towarów i usług wytwarzanych w USA wynosi około 25 bilionów dolarów. A dług samych Stanów Zjednoczonych osiągnął w tym tygodniu dopuszczalny pułap 31,4 bln dol. 

Pieniądze od rządu amerykańskiego pożyczają wszyscy. US Treasury Bond może zarówno być prezentem dla rodziców nowo narodzonego dziecka jako forma długoterminowej inwestycji, jak też lokatą kapitału obcego rządu, szukającego bezpiecznej przystani dla finansowych rezerw. Dolar pozostaje nadal główną walutą rozliczeniową świata, a amerykański dług uważany jest za jeden z najbezpieczniejszych. Nic dziwnego, że amerykańskie obligacje zawsze służyły jako bezpieczne schronienie dla kapitałów w burzliwych czasach. Co więcej – istnieje świadomość, że Stany Zjednoczone będą musiały pożyczać pieniądze w przyszłości, co jest gwarancją funkcjonowania tego segmentu rynku finansowego. 

W Kongresie dojdzie do nieuniknionej konfrontacji między Demokratami dążącymi do szybkiego podniesienia limitu długu a Republikanami, którzy co prawda deklarują, że nie chcą „tworzyć problemów fiskalnych dla gospodarki” (słowa nowego przewodniczącego Izby Reprezentantów Kevina McCarthy’ego), ale jednocześnie dążących do znaczących cięć budżetowych. 

Dotarcie do zadłużeniowego pułapu nie oznacza jeszcze automatycznej niewypłacalności Stanów Zjednoczonych. Departament Skarbu dysponuje bowiem „nadzwyczajnymi środkami” (słowa Janet Yellen), aby zapewnić funkcjonowanie państwa federalnego. To zresztą nic nadzwyczajnego, bo od 1985 roku już 16-krotnie administracja musiała w ten sposób oddalać ryzyko niewypłacalności. Kryzys z 2011 roku doprowadził nawet do pierwszego w historii obniżenia najwyższego ratingu amerykańskiego długu przez agencję Standard & Poor’s. Im bliżej lata tym jednak będzie bardziej nerwowo, bo z biegiem czasu możliwości przesuwania środków będą się kurczyć, rezerwy finansowe stopnieją, a dochody z podatków nie będą równoważyły wydatków. Wg prognoz agencji Moody’s nawet chwilowe ogłoszenie niewypłacalności mogłoby skutkować recesją i spadkiem amerykańskiego PKB o 4 proc. 

Kilka miesięcy dodatkowych emocji może objawić się w formie wahań na rynkach finansowych niepewnych co do finału sporu między demokratami i Republikanami. To może oznaczać spadek wartości kont emerytalnych Amerykanów (IRA, 401[k]), inwestycji giełdowych oraz spore zawirowania na Wall Street nieznoszącej niepewności. Ale stawka jest zbyt duża, aby lekceważyć toczący się spór i traktować go jako element politycznego rytuału. To nie tylko kwestia wypłacenia odsetek wierzycielom. Z bieżących dochodów państwa, a więc także i z pożyczanych pieniędzy finansowane są przecież także takie programy jak Medicare czy Social Security.

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama