Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 16:53
Reklama KD Market

Aby życie było ekstazą

Aby życie było ekstazą
Orszak Trzech Króli w Szczecinie fot. Marcin Bielecki/EPA-EFE/Shutterstock

Jak co roku, Nowy Rok za nami, Trzej Królowie przyszli do Żłóbka i wrócili do swoich domów, dekoracje świąteczne w kościele zostają jeszcze do 2 lutego, a ja stwierdzam z lekkim niepokojem, że już za kilka dni minie połowa stycznia! I pytam, jak to jest, że te dni mijają tak bardzo szybko? Przede mną stos nowości wydawniczych. Wśród nich zapowiadają lektury z dodatkiem pikantnego świata plotek, prawd i półprawd, tak w wymiarze salonów królewskich, jak i mieszkań papieskich. Czy warto to czytać? Może tylko „do poduszki”, jeśli już. Niektóre zapowiedzi już budzą we mnie irytację i lekki niesmak oraz pytanie: po co? Dla sławy, rozgłosu, pieniędzy? Zaiste, na wielu odcinkach sprawdza się powiedzenie, że „mowa jest srebrem, a milczenie jest złotem”. Trochę niestety nie tylko medialnego fermentu znów będzie. 

W Rzymie tuż za Papieżem Emerytem zmarł australijski kardynał George Pell, oskarżony o pedofilię, które to oskarżenie okazało się kłamstwem, a Sąd Najwyższy jednogłośnie uniewinnił i oczyścił go po 400 dniach spędzonych w więzieniu. Zmarły purpurat zostawił po sobie Dzienniki pisane w więzieniu, będące świadectwem jego wiary i niepoddawania się kłamstwom. Papież Franciszek napisał w telegramie, że zmarły kardynał „bez wahania i z wytrwałością podszedł do ‘godziny próby’”. 

W tym samym Rzymie, jak donoszą media, rozpoczęto na nowo śledztwo w sprawie tajemniczego zniknięcia obywatelki Watykanu, 15-letniej wówczas Emanueli Orlandi, w czerwcu 1983 roku. Platforma Netflix pokazała właśnie film dokumentalny na ten temat, jednej, jak to określają z najbardziej tajemniczych historii Watykanu. Film stał się motywacją, aby wrócić do tajemnic. 

Dzieje się także na płaszczyźnie polityki międzynarodowej, nie ustają wojny i przemoc. Straszą na każdym kroku, że jest źle i będzie jeszcze gorzej. I jak tu żyć? Czy trzeba szukać jakiegoś schronu, wejść do niego, uwalniając się od doniesień medialnych, kłótni i pomówień, by znaleźć nieco niszy i wytchnienia?

Mam to szczęście odwiedzać zapraszające mnie rodziny „po kolędzie”. Jest to dla mnie niezwykła okazja, by poznać ich życie, historię, by wejść w dialog. Ujmujące są zwłaszcza rozmowy z najmłodszymi członkami rodzin, którzy często chcą się pochwalić nauczonymi modlitwami albo zaśpiewać ulubioną kolędę. Rzeczywiście spotkania te są dla mnie bardzo motywujące i cieszy mnie otwartość tych ludzi, których dotąd znam tylko z ich udziału w niedzielnych mszach. Historie ich życia uczą mnie często pokory w podejściu do tego, co ja mam i że nie muszę się o tak wiele troszczyć, jak oni. Czuję te realne troski ludzi, o dzisiaj, o jutro, o przyszłość dzieci, które ruszają poza domy, aby się uczyć. To wszystko sprowadza mnie od świata telewizyjnych i społecznościowych celebrytów, często pustego świata, do realiów zwyczajnego życia. W kontekście betlejemskiego żłóbka uświadamiam sobie, że ten zwyczajny, a nie wyimaginowany świat wybrał sobie Bóg, aby w nim stać się człowiekiem. Przed chwilą rozmawiałem z młodą dziewczyną, która wróciła po kilku dniach rozeznawania swojej życiowej drogi w jednej z kongregacji sióstr zakonnych. Powiedziała mi: tak! To jest to, czego szukam i co odnajduję. Myślę o odwadze tej młodej osoby i determinacji wbrew wszystkiemu, do czego zachęca się wokół. Widziałem takie zdjęcie z jednej z zakonnych kaplic. Klęczą przed Chrystusem w Eucharystii siostry. I zdanie: „Myślisz, że jestem nieszczęśliwa? Nie! Jestem bardzo szczęśliwa i znajduję to szczęście w ciszy, której brakuje gdzie indziej”. Tak, ta cisza daje możliwość lepszego słuchania i wsłuchiwania się w życie, w ludzkie potrzeby, radości i troski.

Promocja chaosu, której od dawna jest tak wiele, zabija to wszystko, co jest w życiu bezcenne. To wtedy przestaje się przeżywać dany do życia czas. Wszystko ucieka za szybko. Na dodatek stres, ciągła walka o coś, a konsekwencją choroby, rozdrażnienie, porozbijane relacje z innymi i w końcu przedwczesna śmierć. Dlatego trzeba wybierać to, co najlepsze. Przed laty rozmawiałem z pewnym księdzem, przełożonym międzynarodowego zakonu. Pytałem go o czytanie książek teologicznych. Odpowiedział mi: „Wiesz, nie mam czasu na wszystko, wybieram tylko to, co najlepsze”. Pomyślałem nad tym i dzisiaj, z perspektywy lat, widzę, że dochodzę do tego samego. Nużą i denerwują mnie tanie sensacje, będące próbą wywoływania szoku, podglądania życia innych, czerpania materiału do plotkarstwa. Niczego dobrego nie wnoszą, a dodatkowo rozbijają wewnętrznie. Szukam zatem tego, co jest najlepsze, żeby posmakować, zanim stracę smak w uścisku śmierci. Nacieszyć się pięknem, zanim oczy zajdą mgłą. Pochodzić, zanim nogi odmówią posłuszeństwa. Dotykać, zanim zaniknie dotyk. Czuć zapachy, zanim przestanę ich czuć.

W dniu 28 grudnia 2022 roku papież Franciszek podpisał List Apostolski poświęcony św. Franciszkowi Salezemu, zatytułowany: „Wszystko należy do miłości”. Podejrzewam, że niewielu do tego listu zajrzy, a nawet o nim się dowie, a szkoda, bo jest bardzo pięknym i pouczającym tekstem. Zniknie on pośród innych sensacji medialnych i ocen dnia codziennego. Papież Franciszek pisze w tym liście między innymi o „ekstazie życia”: „Dla św. Franciszka Salezego życie chrześcijańskie jest nierozłącznie związane z ekstazą, jednakże ekstaza nie jest autentyczna bez życia. Życiu bez ekstazy grozi bowiem sprowadzenie do nieprzejrzystego posłuszeństwa, do Ewangelii, która zapomniała o swojej radości. Z drugiej strony, ekstaza bez życia łatwo naraża się na iluzję i oszustwo Złego. Wielkich biegunów życia chrześcijańskiego nie da się rozwiązać, jeden w drugim. Wręcz przeciwnie, jedno podtrzymuje drugie w swojej autentyczności. W ten sposób prawda nie jest bez sprawiedliwości, zadowolenie – bez odpowiedzialności, spontaniczność – bez ram prawa; i vice versa.” Pisze też papież: „Nie należy jednak mylić [ekstazy] z łatwą ucieczką czy wycofaniem się w głąb siebie, a tym bardziej ze smutnym i szarym posłuszeństwem. Wiemy, że to niebezpieczeństwo jest zawsze obecne w życiu wiary. Istotnie, „są chrześcijanie, którzy wydają się przyjmować klimat Wielkiego Postu bez Wielkanocy. […] Rozumiem osoby skłaniające się do smutku z powodu doświadczania poważnych trudności, jednak trzeba pozwolić, aby powoli zaczęła się budzić radość wiary jako tajemnicza, ale mocna ufność, nawet pośród najgorszej udręki”.

Sprawić, żeby życie było ekstazą, pomimo trudności, to jest coś, co najlepiej rokuje na przyszłość!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Epiphany procession of the Magi in Milan, Italy - 06 Jan 2023

Epiphany procession of the Magi in Milan, Italy - 06 Jan 2023

stethoscope-4280497_1280

stethoscope-4280497_1280

europe-69527

europe-69527

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama