Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 00:59
Reklama KD Market

Gazowa porażka Putina

Gazowa porażka Putina
fot. FILIP SINGER/EPA-EFE/Shutterstock

Ceny gazu na europejskich giełdach spadły do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę. To wiadomość, z której Władimir Putin na pewno nie będzie się cieszyć. Także ceny paliw, choć wciąż nie najniższe, nie szybują już pod przysłowiowy sufit, co daje nadzieję na skuteczniejszą walkę z inflacją.  

Pierwszą przyczyną spadku cen wskazywaną przez media jest ciepła zima w Europie. Po grudniowym „jęzorze” arktycznego powietrza, który na parę dni zmroził Stary Kontynent, pozostało na szczęście tylko wspomnienie. Początek zimy okazał się dużo cieplejszy od wieloletnich prognoz. Mimo to spadek cen surowca energetycznego w środku sezonu grzewczego, przy embargu nałożonym na Rosję – największego eksportera na świecie – to prawdziwy ewenement. 

Ekonomiści wskazują na inne niż ciepła aura przyczyny cenowego uspokojenia: zmiany strukturalne. Okazało się, że Europa skutecznie przestawiła się na import skroplonego gazu z innych niż Rosja źródeł. Obecne ceny pokazują, że rynki wierzą, iż także w długoterminowej perspektywie uda się zapewnić dostawy. Okazało się, że Europa nagle wytrzeźwiała. Z kontynentu uzależnionego od rosyjskiego surowca, czego dowodem była budowa rurociągów Nord Stream i Nord Stream 2 przestawiła się na import ciekłego gazu (LNG), tylko po to, aby uwolnić się od uzależnienia energetycznego ze Wschodu. Co więcej, nie sprawdziły się wspierane przez kremlowską propagandę przepowiednie, że Europa bez gazu z Rosji po prostu zamarznie, a sprowadzanego w tankowcach LNG dla wszystkich nie wystarczy. Nagle okazało się, że w takich krajach jak Niemcy i Holandia można budować w szybkim tempie gazoporty i terminale do odbioru surowca. Zadziałały też mechanizmy wolnorynkowe – gdy zwolniło się miejsce po rosyjskim gazie, znaleźli się producenci z innych krajów, często dotąd uważanych za egzotyczne, gotowi wypełnić tę lukę. Ciepła pogoda i mniejsze zużycie gazu podczas obecnej zimy umożliwi także spokojniejsze uzupełnianie zapasów przed kolejnym sezonem grzewczym. 

Wysokie ceny surowców sprawiły, że na Zachodzie zaczęto oszczędzać i ograniczać ich zużycie. Często wiązało się to z wprowadzaniem nowych, zielonych technologii sprawiających, że popyt na gaz czy ropę będzie w przyszłości niższy. To z kolei ograniczy systemowo konsumpcję węglowodorów. 

Ciepła pogoda i spadek cen to fatalna informacja dla Rosji, która spadek wolumenu sprzedawanego do Europy gazu kompensowała sobie wyższymi cenami surowca. Warto pamiętać, że sprzedaż gazu, a przede wszystkim ropy, od której Zachód także się uniezależnia to około połowa wpływów budżetowych rosyjskiego reżimu. Bez tych pieniędzy prowadzenie przez Putina wojny z Ukrainą będzie coraz trudniejsze. Gospodarka rosyjska stoi na progu poważnego kryzysu, co z kolei ograniczy w przyszłości wpływy z wewnętrznych podatków. 

Do tej beczki energetycznego miodu warto wrzucić jednak łyżkę dziegciu. Ceny surowców energetycznych, a zwłaszcza gazu przed inwazją Rosji na Ukrainę nie należały do niskich i na pewno nie będą już takie tanie jak podczas pandemii. Podobnie z cenami paliw, które też nie zaczną spadać, zarówno w USA, jak i w Europie, tym bardziej, że wygasają różne doraźne ulgi podatkowe. Utrudnia to walkę z inflacją, która stała się zmorą popandemicznych gospodarek Zachodu. Możliwe są także skoki cen surowców związane z konfliktami wojennymi i wydarzeniami politycznymi. Nie należy również liczyć na gwałtowne załamanie gospodarcze Rosji, która wciąż może sprzedawać surowce energetyczne do Chin i Indii, a produkowaną żywność do krajów Trzeciego Świata. Ale to, co dzieje się na rynkach surowcowych, pokazuje, że zastosowana wobec Rosji strategia przynosi wymierne efekty. Ciepła zima sprzyja walczącej Ukrainie, co może być jednym z niewielu pozytywnych efektów globalnych zmian klimatycznych. 

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama