Podatki od niezamieszkałych domów i mieszkań, a także dwuletni zakaz kupna domów dla obcokrajowców wchodzą w życie w Kanadzie z początkiem stycznia. Przepisy te mają pomóc w rozwiązaniu kryzysu mieszkaniowego.
Jeden procent wartości domu lub mieszkania - tyle wynosi obowiązujący od początku 2023 r. podatek, który będą musieli co roku płacić obcokrajowcy bez prawa stałego pobytu, posiadający w Kanadzie dom lub mieszkanie, jeśli w nich nie mieszkają lub ich nie wynajmują. To podatek „underused housing tax” (UHT – podatek od mało wykorzystywanych nieruchomości), jedno z rozwiązań federalnych, które mają utrudniać spekulację na nieruchomościach i wykorzystywanie kanadyjskich nieruchomości do bezpiecznego lokowania pieniędzy. W życie wszedł także dwuletni zakaz zakupu nieruchomości przez obcokrajowców nieposiadających prawa pobytu w Kanadzie.
Jeden z dużych kanadyjskich banków – Scotiabank – szacował jeszcze w 2021, że w Kanadzie potrzebnych jest 1,8 mln mieszkań, by osiągnąć taki poziom liczby nieruchomości na mieszkańcow, jaki mają pozostałe kraje G7. Najgorsza sytuacja jest w prowincji Ontario, gdzie jak oceniał w ub.r. również Scotiabank, brakuje 650 tys. nowych domów i mieszkań. Według opublikowanego w połowie ub.r. raportu największego kanadyjskiego banku, RBC, sytuacja na rynku mieszkaniowym jest najgorsza od 30 lat.
Najchętniej wybierane przez inwestorów prowincje, Ontario oraz Kolumbia Brytyjska, mają od kilku lat dodatkowe podatki od wartości transakcji dla obcokrajowców. Nowe przepisy uchwalają też miasta. W grudniu ub.r. mieszkańcy Toronto dostali od miasta listy w sprawie konieczności złożenia do 2 lutego br. deklaracji, że posiadana nieruchomość jest zamieszkała. Jeśli właściciel nie mieszka w danym miejscu przez ponad 6 miesięcy, zapłaci miastu dodatkowy podatek w wysokości 1 proc. wartości nieruchomości. Są wyjątki, np. długotrwały pobyt w szpitalu czy udokumentowany wynajem nieruchomości.
Canadian Mortgage and Housing Corporation (CMHC), która jest rządową agencją ubezpieczającą kredyty hipoteczne, opublikowała w czerwcu ub.r. raport, w którym wskazano, że do 2030 r. w całej Kanadzie potrzeba 3,5 mln nowych domów i mieszkań, by cena przestała być tak poważną barierą jak obecnie. Jeszcze 20 lat temu gospodarstwo domowe wydawało ok. 40 proc. przychodów na kupno przeciętnej wielkości domu w Ontario i 45 proc. - w Kolumbii Brytyjskiej, obecnie - to ok. 60 proc.
Sytuację na rynku mieszkaniowym dodatkowo utrudniły wprowadzone w ub.r. w związku z rosnącą inflacją podwyżki stóp procentowych przez Bank of Canada i idące za tym podwyżki oprocentowania kredytów hipotecznych w bankach. Popyt na nieruchomości zwiększa się też w związku z planami rządu: prawie 1,5 mln nowych wiz imigracyjnych w latach 2023-2025. Z kolei CMHC wskazywała, że firmy budowlane poszukiwały w ub.r. 81,5 tys. pracowników.
Rząd federalny w budżecie przeznaczył ponad 10 mld CAD na programy wparcia dla mieszkalnictwa. Są to m.in. obowiązujące od początku br. ulgi podatkowe dla odkładających na kupno domu na specjalnym rachunku i ulgi dla remontujących domy, w których mieszkają wielopokoleniowe rodziny.
Z Toronto Anna Lach(PAP)