Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 06:25
Reklama KD Market

Stajenka

Przed laty znalazłem się w niewielkim klasztorze franciszkańskim we Włoszech, położonym w górach, w Greccio. Historia mówi, że pod koniec 1223 roku przebywał tam św. Franciszek, będąc gościem właściciela Jana. Do niego zwrócił się z prośbą o pomoc w uroczystym obchodzeniu świąt Bożego Narodzenia. Franciszek chciał pokazać, że Pan Jezus ma nie tylko naturę Boską, ale także ludzką. Jest i Bogiem, i człowiekiem. I tak, jak mówią źródła franciszkańskie, święty zlecił Janowi: „Jeśli pragniesz, byśmy w Greccio obchodzili nadchodzące święto Pana, pośpiesz się przygotować i to, co ci powiem, spełnij pilnie. Pragnę bowiem uczcić pamięć owego Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem; dziecięce niewygody i wyrzeczenia, jakie Pan znosił, gdy został złożony w żłobie i gdy leżał położony na sianie w obecności wołu i osła, pragnę ukazać, na ile to będzie możliwe, dla cielesnych oczu”. Prośbę Franciszka zrealizowano: „Przygotowano żłób, kładąc w nim siano, a do groty wprowadzając wołu i osła. Uczczono prostotę, wysławiano ubóstwo, podkreślano pokorę. I tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem. Noc stała się widna jak dzień, przyjemna dla ludzi i zwierząt”.

Bardzo przeżyłem spotkanie z pierwszą szopką. Znajduje się w grocie skalnej, gdzie dzisiaj jest kaplica. Nieopodal jest „sypialnia” św. Franciszka, czyli surowa półka skalna, na której spał. Miejsce pełne ascezy i surowości, dokładnie tak, jak było wtedy, gdy Jezus urodził się w Betlejem. Od dzieciństwa zresztą, podobnie jak inne dzieci, bardzo lubię zatrzymywać się i modlić przy bożonarodzeniowych szopkach. Tych zwyczajnych, prostych, ubogich, a także przy tych okazałych i rozbudowanych, w których potrzeba czasu, aby dostrzec detale. Od jakiegoś czasu próbuję odnaleźć się w betlejemskiej stajence, to na miejscu pastuszka, to na miejscu mędrca-króla. W sumie to nie jest takie trudne. Oni przyszli, przynieśli Dzieciątku dary. Zawsze łatwiej jest coś przynieść, podarować. Dziś zadaję sobie jednak inne pytanie: czy jestem gotowy zająć miejsce Maryi, czyli mamy albo Józefa, przybranego ojca? Tak, czy jestem na to gotowy?  To już jednak nie jest takie proste, ponieważ oznacza, że mam podjąć konkretne zadanie. 

Macierzyństwo, ojcostwo, troska o nowo narodzone dziecko. Czas, który bezinteresownie muszę mu poświęcić. Wrażliwość tak na głośny płacz, jak i na delikatne kwilenie, na jego potrzeby i pragnienia, na głód. To rezygnacja z siebie na rzecz tego Dziecka. Maksimum uwagi i zaangażowania. A wszystkiego tego nie można realizować bez miłości, przypadkiem i od niechcenia. To są konkretne zadania, które tak naprawdę stoją przed każdym. Przekładają się na konkretne sytuacje w rodzinnym domu, w pracy, szkole, na ulicy. Wobec każdego spotkanego człowieka, bez względu na to, w jakim jest wieku oraz gdzie i jak żyje. Stajenka betlejemska jest testem miłości i bliskości. Ona jest wszędzie i zawsze wzywa do konkretnego działania. Czemu ciągle się o tym pisze i mówi? Bo to studnia bez dna. Każdy raz po raz znajduje się w sytuacji bezradnego i bezbronnego Jezusa z betlejemskiej stajenki. Kiedy jest się dzieckiem, kiedy dorosłym i kiedy starcem. Zawsze jest potrzeba owej macierzyńskiej i ojcowskiej miłości, którą przyjmując, samemu trzeba okazywać innym. To swoisty łańcuch miłości. Na szczęście wielu to rozumie bardzo dobrze. Nie trzeba im szczególnie wiele mówić i przypominać. Na wszelkie akcje charytatywne organizowane nie tylko przy okazji świąt ludzie odpowiadają hojnie. Jest także wiele wrażliwości na potrzeby innych, którzy żyją po sąsiedzku. I to jest świadectwo o ludzkiej dobroci.

Jak kształtować w sobie tę dobroć? Można mówić o swoistej „duchowości betlejemskiej stajenki”. Przyglądając się uważnie scenom Bożego Narodzenia, widzimy, czyli innymi słowami „kontemplujemy” prostotę. Słowo „kontemplacja” to inaczej „przyglądanie się, patrzenie”. Prostota Betlejem jest scenerią, w której rodzi się Bóg-Człowiek. Do leżącego w żłobie, na sianie, Dzieciątka Jezus przyszli pasterze, do których dotarło orędzie aniołów. Później przyszli też mędrcy albo królowie, prowadzeni światłem gwiazdy. Wszyscy, którzy przyszli do Pana, oddali Mu pokłon, czyli uznali w Nim nie tylko człowieka, ale Boga-Człowieka. Nie przeraziło ich ubóstwo i bieda stajenki. Oni zobaczyli i uwierzyli, że Bóg wybrał sobie takie, a nie inne miejsce. Dzisiaj także potrzeba wiary, że Bóg wybiera dla siebie miejsca, które według ludzkiej logiki nie należą do najlepszych i szczególnych. Bóg jest ponadpartyjny i poza układami. Nie tam, gdzie inni by chcieli, żeby przyszedł, On przychodzi. Jest to także tajemnica, dlaczego Pan Jezus wybrał sobie chleb i wino, aby pod takimi postaciami zostawić człowiekowi swoje Ciało i Krew do spożywania. Jest to tajemnica Boga, który stał się jednym z nas, Człowiekiem podobnym do nas we wszystkim oprócz grzechu.

Prostota Świąt Bożego Narodzenia, prosty posiłek na wigilijnym stole, delikatny i kruchy opłatek, zwyczajne życzenia, symboliczne prezenty i bogactwo wzajemnej miłości, są wyjątkową oprawą tych dni. Przede wszystkim jednak Jezus Chrystus, Słowo Boga, które stało się Ciałem i zamieszkało pośród nas. Książę pokoju, Bóg z nami. W niespokojnym dzisiaj świecie potrzeba takiego pokoju, radości i miłości między ludźmi. Potrzeba braterstwa, które daje poczucie bezpieczeństwa i wewnętrzną siłę. Potrzeba Boga, który czyni życie autentycznym. Tego pragnę na te Święta życzyć całej Redakcji „Dziennika Związkowego”, Wam, Kochani Czytelnicy oraz Waszym bliskim. Życzę tego także samemu sobie. I dziękuję za kolejny rok razem! Łamię się z Wami opłatkiem!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama