Tegoroczne święta znowu są inne. Nie tylko z powodu inflacji, politycznych podziałów i kłótni, czy zbyt śnieżnej pogody. Od trzech lat nic nie jest tak samo, jak wcześniej.
Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, gdy przyszła pandemia, która zburzyła dotychczasowy świat. Izolowaliśmy się, utrzymywaliśmy dystans społeczny, chorowaliśmy i szczepiliśmy się (lub nie), pracowaliśmy i uczyliśmy się w domach. Rezygnowaliśmy ze świątecznych, rodzinnych spotkań. Dla własnego zdrowia i poczucia bezpieczeństwa. Nawet święty Mikołaj przynosił prezenty korespondencyjnie, bojąc się spotkania z obdarowywanymi dzieciakami.
Kiedy covidowe emocje, lęki i zagrożenia zaczęły trochę przycichać, przyszła wojna na Ukrainie i kolejny kryzys. Tym razem na rynku energii. Odcięcie się od rosyjskich węglowodorów zaowocowało wzrostem inflacji, która i tak wisiała nad światem z powodu popandemicznego braku równowagi popytu i podaży, i ogromnych pieniędzy przetransferowanych w postaci różnego rodzaju tarcz osłonowych. Mimo że kryzys uderzył głównie w Europę, inflacja stała się plagą o wymiarze globalnym. To cena za rosyjską agresję na Ukrainę, o czym trzeba coraz częściej przypominać, bo o tym zapominamy. Podobnie jak o tym, że inni płacą dużo drożej – ceną własnej krwi.
Wszystko więc wskazuje na to, że i te święta będą się różnić od tych sprzed kilku lat. Nic nie jest już takie, jak w 2019 roku, kiedy gdzieś w listopadzie w dalekim Wuhan na COVID-19 zachorował pacjent zero. Od tego momentu zmieniło się nasze postrzeganie świata i poczucie bezpieczeństwa – zarówno indywidualnego, jak i zbiorowego. Przy wielu stołach w kolejnych latach wspominano już zmarłych członków rodziny.
Wojna w Ukrainie ożywiła także obawy przed destabilizacją sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej. To już nie tylko dywagacje geopolityczne, kiedyś wyrażane na forach kawiarnianych, dziś w mediach społecznościowych. To konkretne lęki o los najbliższych, mieszkających po drugiej stronie Atlantyku. Bo co będzie, jeśli szaleniec z Kremla zdecyduje się na następny krok? Czy rodzina mieszkająca w Polsce jest rzeczywiście bezpieczna?
Te wszystkie zmartwienia, oglądane z perspektywy krajów walczących o swoją tożsamość, wyglądają jednak na zmartwienia ludzi bogatych i sytych. Tegoroczne Święta, nieważne, czy obchodzone wg kalendarza gregoriańskiego, czy juliańskiego, a także sylwester i Nowy Rok, dla milionów ludzi mieszkających tuż za polską granicą oznaczać będą głód, chłód i ubóstwo. Dla uchodźców przebywających w Polsce, USA czy w innych krajach – święta z dala od swoich domów i rodzin. My wciąż mamy bezpieczny dach nad głową, zasypiamy bez lęku przed syrenami ogłaszającymi kolejny alarm lotniczy i nie musimy w środku nocy schodzić do schronów czy tuneli metra, aby przetrwać bezpiecznie do rana.
I o tym nie powinniśmy w tym szczególnym czasie zapominać. „Nie zapominajmy o nich. Boże Narodzenie – tak. Z pokojem w Panu – tak. Ale z Ukraińcami w sercu”. – to słowa papieża Franciszka na te święta. „Dobrze jest świętować Boże Narodzenie i urządzać imprezy, ale obniżmy trochę poziom świątecznych wydatków. Zróbmy bardziej skromne Święta, ze skromniejszymi prezentami i wyślijmy to, co zaoszczędzimy, ludziom na Ukrainie, którzy tego potrzebują” – apeluje papież. Prośba niełatwa do spełnienia, bo samo przygotowanie tradycyjnych potraw świątecznych kosztować będzie kilkanaście procent więcej niż rok temu. I to po obu stronach oceanu.
Ale w te święta poszukujemy nawiązań nie tylko do żłóbka, stajenki i Dzieciątka. Chanukowe świece pod pałacem prezydenckim w Warszawie zapalono w tym roku, przypominając, że jest to „święto zwycięstwa Izraela nad okupantami, którzy chcieli odebrać Izraelowi jego ojczyznę i religię”. Nawiązanie do walczącej Ukrainy więcej niż oczywiste. To także przypomnienie o naszym polskim etosie walki o to, aby być u siebie i obchodzić Święta po swojemu. Bo o to samo właśnie chodzi dziś walczącej Ukrainie, o czym mówił także w Kongresie prezydent Wołodymyr Zełenski. Kiedy będziemy śpiewać w kolędzie „Chwała na Wysokości, a pokój na Ziemi”, warto pamiętać, że ten pokój ma swoją bardzo wymierną cenę.
Tomasz Deptuła
Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.