W ośmiu środowych meczach ligi NBA tylko trzykrotnie wygrywali gospodarze. Serię trzech z rzędu porażek zakończyli Los Angelse Lakers, którzy wygrali przed własną publicznością 97:92 z New York Knicks.
Mecz w Los Angeles był jednocześnie pojedynkiem dwóch najsłynniejszych obecnie trenerów w NBA. "Lakersów" prowadzi Phil Jackson, a nowojorczyków Larry Brown. Zwycięsko z tej konfrontacji wyszedł Jackson, a koszykarze z "Miasta Aniołów" odnieśli czwarte zwycięstwo głównie dzięki postawie Koby'ego Bryanta, który 42 punktami stał się jednym z najskuteczniejszych koszykarzy w tym sezonie. W pokonanej drużynie najcelniej rzucał Channing Frye (21 pkt).
Szósty mecz w sezonie i jednocześnie szósty z rzędu wygrał lider Atlantic division, zespół Philadelphia 76ers, który pokonał na wyjeździe 121:115 Toronto Raptors. Kanadyjska drużyna jest jedną z dwóch, która w tym sezonie nie wygrała jeszcze ani jednego spotkania. Drugą jest Atlanta Hawks, która w środę nie grała.
W Toronto swój rekord sezonu ustanowił Allen Iverson, który podobnie jak Bryant zdobył 42 punkty. W drużynie z Filadelfii coraz mocniejszą pozycję uzyskuje Andre Iguodala, który miał najlepszy wynik w swojej karierze - 26 pkt i 10 zbiórek.
Pod koniec spotkania w wyrazisty sposób swoją frustrację zademonstrował trener drużyny z Toronto, Sam Mitchell, który cisnął swoim elektronicznym notatnikiem trenerskim w tablicę z wynikami, rozbijając go na drobne kawałki.
Najbardziej wyrównane spotkanie miało miejsce w Portland, gdzie Trail Blazers pokonali 96:93 Chicago Bulls. Niewiele brakowało, a gospodarze roztrwoniliby dziewięciopunktową przewagę, którą mieli w drugiej kwarcie meczu. W trzeciej przegrywali nawet różnicą jednego punktu, ale zdołali wyjść na prowadzenie i utrzymać je do końca. Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Zach Randolph (22 pkt), a wśród pokonanych najskuteczniejszy był Juan Dixon (16).