Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 06:26
Reklama KD Market

Okazja do serdeczności

Każdego roku uświadamiam sobie, że coraz bardziej lubię i cenię sobie Święto Dziękczynienia. Nie jest dla mnie jakąś amerykańską egzotyką, „indykiem”, ale czymś, co sięga do głębi tego, kim jestem i tego, że żyję. Słuchałem właśnie serdecznej wypowiedzi metropolity Nowego Jorku, kard. Timothy Dolana, który przypomina, że w Dniu Dziękczynienia wspominamy pielgrzymów, którzy przyszli do tej amerykańskiej ziemi. I mówi, że ci pielgrzymi wciąż tutaj przychodzą, w osobach emigrantów i uchodźców, których ta ziemia, ten kraj, jak i tutejszy Kościół, ma przyjmować i dać im pomoc. W tym kontekście mówi też o Bożym Narodzeniu, kiedy wspominamy, jak Józef z Maryją nie znaleźli gościnnego miejsca, w którym Maryja mogłaby urodzić Jezusa. Byli oni w drodze, poszukiwali domu, nie znajdując go. Dlatego tym bardziej, świętując Dziękczynienie i wkrótce już Boże Narodzenie, musimy być otwarci na przyjęcie innych pod dachy swoich domów. Cieszy mnie bardzo ta wypowiedź prosta i bezpośrednia. Mam w pamięci, jak kilka miesięcy temu nowojorski kardynał poleciał do Polski na granicę z Ukrainą, przywożąc pomoc materialną uciekającym z terenów zajętych wojną i samemu czynnie pomagał. A tutaj, na miejscu, w tej wielkiej światowej metropolii wciąż wychodzi naprzeciw człowieka, kimkolwiek by był, zwłaszcza tego z peryferii współczesnego ubóstwa.

To jest bez wątpienia mój Kościół i mój klimat, choć jak wiadomo, potrzeba odwagi, aby nie bacząc na to, co myślą i mówią inni, po prostu robić swoje. W Ewangelii jest opisana sytuacja, w której Pan Jezus na początku swojej działalności „przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów” (Mk 3, 20-21). Dzisiaj jest podobnie. Z jednej strony wielu oczekuje konkretnego zaangażowania się Kościoła w przeróżną działalność, zwłaszcza charytatywną, z drugiej zaś albo nie dostrzega tego wszystkiego, co się robi, albo poddaje krytyce, także w gronie najbliższych i „krewnych”. 

Święto Dziękczynienia może zatem stać się inspiracją do bardziej odważnego działania na rzecz dobra innych, zwłaszcza tych z marginesu ubóstwa, współczesnych „pielgrzymów”. Kilka lat temu przypominano z dużą siłą, że Chicago, obok Nowego Jorku, San Francisco i kilku innych jeszcze, jest miastem-sanktuarium, co w uproszczeniu oznacza, że nielegalni imigranci, dopóki nie popełnili żadnych poważnych wykroczeń, nie muszą obawiać się policji. W rzeczy samej jest to jednak tylko pewna utopia, raz po raz podważana i krytykowana. Kościół katolicki jednak zawsze powinien być w pełnym tego słowa znaczeniu sanktuarium Boga, otwartym na każdego człowieka. Potrzebny jest jednak, jak zawsze, jakiś konkretny program pomocy, żeby ci, którzy znajdują bezpieczne schronienie nad głową oraz doraźną pomoc, mogli także, pracując, zarabiać na swoje życie. Z taką sytuacją spotkałem się ostatnio, kursując w Polsce pociągami „Inter City”, gdzie w wagonach barowych zatrudnionych jest wielu młodych Ukraińców. To nieprawda, że ludzie, uciekając na przykład przed wojną, nie chcą wracać do swoich domów. Wielu tęskni i marzy o tej chwili. Są oczywiście tacy i zawsze byli, że postanawiają budować swoje życie w innym miejscu świata, znajdując tam swoje miejsce, dom, rodzinę.

Żyjąc w USA, z roku na rok czuję coraz bardziej, że jestem u siebie. Mimo wielkiej tęsknoty za Ojczyzną, której nie wypełnią do końca wyjazdy na czas urlopu, jestem tutaj, bo zostałem posłany, żeby służyć tym, którzy tej duchowej służby potrzebują. Zdaję sobie sprawę, że jestem tutaj przede wszystkim dla innych. Czuję się szczęśliwy, kiedy wiem, że inni potrzebują tego mojego otwarcia, zaangażowania i służby. Jest mi źle, kiedy brakuje mi pomysłów i inspiracji, a życie ogranicza się do duszpasterstwa pozbawionego ognia ewangelizacji i bratniej miłości względem innych. Dlatego modlę się o to codziennie dla siebie i Kościoła, i dziękuję Bogu za inspirujących mnie ludzi, których spotykam, czasami nawet tylko w internecie. Oni potrafią zapalać i pokazują sens odwagi, żeby, jak to mówił papież Franciszek w Krakowie do młodych całego świata, „podnosić się z kanapy”. Jest bardzo wiele do zrobienia. Ludzie potrzebują Ewangelii i sakramentów świętych, najpierw jednak potrzebują zwyczajnej miłości, która jest świadczona na wzór Chrystusa, którego posądzano, że „odszedł od zmysłów”. 

Życie domaga się często akceptowania rzeczywistości, która bywa niewygodna i trudna. Zgody na to, że dzisiaj jestem tu i teraz, i mogę w tym także pomagać innym. W Święto Dziękczynienia co roku, odkąd żyję w Ameryce, jacyś dobrzy ludzie zapraszają mnie i moich braci do swoich domów „na indyka”. Jest zazwyczaj tych zaproszeń kilka i trudno odmawiać. Ta serdeczność, podobnie jak w Wigilię Bożego Narodzenia, zapełnia puste miejsce przy stole, przeznaczone dla nieoczekiwanego gościa. „Gość w dom, Bóg w dom”, mówi przysłowie. To prawda. Serdeczność ludzi jest świadectwem o tym, że takimi są nie tylko raz czy dwa razy w roku, ale zawsze, niezależnie od okoliczności. Zawsze możemy przystąpić do tego, zapraszając innych i będąc dla nich otwartymi, także organizując pomoc czy wspólne świętowanie. Kiedy sami mamy świadomość, że kiedyś nam lub naszym przodkom ktoś pomógł żyć i przeżyć, znajdując bezpieczeństwo, dom, pracę, możemy lepiej zrozumieć innych. Dziękczynienie jest wielką inspiracją, z której naprawdę warto skorzystać. I zapalać innych. Bo przecież zawsze chodzi o to, żeby świat stawał się lepszy. Okazji nie brakuje!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama