Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 08:26
Reklama KD Market

Porwanie w środku nocy

10 września 1988 roku niewielką miejscowością Midlothian, położoną w stanie Illinois na dalekich przedmieściach Chicago, wstrząsnęło niezwykłe wydarzenie. Nieznany sprawca porwał w nocy z jej własnej sypialni siedmioletnią dziewczynkę, Jaclyn Dowaliby. Jej matka, Cynthia, zgłosiła zaginięcie i prawdopodobne porwanie dziecka nad ranem...

Test na wariografie

Śledczy dokonujący oględzin domu, w którym prócz Jaclyn i Cynthii mieszkał ojczym dziewczynki, David Dowaliby, zauważyli, że jedno z okien w piwnicy było wybite. To mogło sugerować, że porywacz włamał się do środka właśnie tą drogą. Jednak jednocześnie David zeznał, iż wydawało mu się, że tylne drzwi wejściowe do domu były otwarte. Wzbudziło to podejrzenia policji, a rodzice zaginionej zaczęli być podejrzewani o to, iż porwanie dziecka sfingowali.

Początkowo spodziewano się, iż porywacz lub porywacze mogli po pewnym czasie zażądać okupu za wydanie Jaclyn, ale nic takiego się nie stało. 14 września znaleziono w Blue Island, w odległości 6 mil od domu Dowalibych, ciało dziecka. Ofiara mordercy miała na szyi sznur pochodzący z garażu jej domu. Autopsja wykazała, że dziewczynka zmarła w wyniku uduszenia, ale ustalenie dokładnego czasu śmierci okazało się niemożliwe.

11 września, dzień po zniknięciu Jaclyn, David zgodził się na badanie wariografem (urządzeniem do wykrywania kłamstw) w siedzibie FBI w Chicago. Agent powiedział Davidowi, że przeszedł pomyślnie ten egzamin. W dniu, w którym znaleziono ciało Jaclyn, David został poproszony o wykonanie kolejnego wariografu. Wyniki tego testu były niejednoznaczne, ponieważ egzaminator twierdził, że David nie chciał współpracować. Jednak Dowaliby utrzymywał, że egzaminator kazał mu odpowiedzieć „tak” na każde pytanie, w tym na pytanie „Czy zabiłeś swoją córkę?”, na co David się nie zgodził.

Po drugim wariografie David był przesłuchiwany przez pięć godzin. W końcu przerwał tę sesję jakiś oficer, który powiedział mu, że znaleziono ciało Jaclyn. David uważał, że policjanci go okłamują, by zmusić go do przyznania się. Jednak kiedy wrócił do domu i zastał tam płaczącą Cynthię, zrozumiał, że to prawda.

Rodzice na celowniku

Kiedy okazało się, że Jaclyn została zamordowana, wielu okolicznych mieszkańców uważało, iż ze zbrodnią mógł mieć coś wspólnego biologiczny ojciec dziecka, Jimmy Guess, który mieszkał na Florydzie. Jednak podejrzenia te szybko upadły z chwilą, gdy okazało się, że miał on potwierdzone alibi na czas, zanim doszło do morderstwa. Wtedy na celowniku zarówno śledczych, jak i mieszkańców Midlothian, znaleźli się Cynthia i David Dowaliby.

Funkcjonariusze przeprowadzili wywiady z mieszkańcami okolicy, w której znaleziono ciało ofiary zbrodni. Od niejakiego Everetta Manna usłyszeli kilka interesujących rzeczy. Między innymi powiedział on, że o 2.00 rano w dniu porwania Jaclyn widział osobę z „dużym, prostym nosem”, oddalającą się od miejsca, w którym porzucono zamordowaną dziewczynkę. Stwierdził też, że postać ta odjechała ciemnym samochodem – brązowym lub niebieskim chevroletem Malibu.

Do zeznań tych David Dowaliby dobrze pasował. Miał charakterystyczny, długi nos, a jego żona jeździła samochodem Malibu z 1980 roku. Przez następne dwa miesiące śledczy mozolnie budowali sprawę przeciwko Dowalibym. Ostatecznie w listopadzie 1988 roku policja aresztowała Davida i Cynthię pod zarzutem zamordowania córki. Wkrótce potem rozpoczęły się przygotowania do ich procesu, które trwały kilka miesięcy. W tym czasie sprawa nabrała sporego rozgłosu medialnego, gdyż została dokładnie opisana przez wszystkie stacje telewizyjne i gazety w Chicago.

Kiedy zbliżał się termin rozprawy, nastroje społeczne były zdecydowanie przeciw podsądnym. Powszechnie uważano, że mała Jaclyn została zamordowana przez jej rodziców. Być może dlatego, iż Cynthia była w drugim miesiącu ciąży i para ta mogła rzekomo chcieć pozbyć się wcześniejszego dziecka. Nikt nie miał na poparcie tego rodzaju tezy żadnych dowodów ani też nie było żadnych zeznań, które sugerowałyby, iż w domu Dowaliby’ch dochodziło do jakichkolwiek konfliktów.

Sądowe fiasko

W kwietniu 1990 roku David i Cynthia Dowaliby stanęli przed sądem. Prokuratura zbudowała swoją sprawę głównie na poszlakach. Everett Mann rozpoznał Davida na pokazanych mu zdjęciach. Twierdził, że w noc morderstwa Jaclyn widział mężczyznę siedzącego w samochodzie zaparkowanym w pobliżu miejsca, w którym znaleziono ciało Jaclyn. Obrona uważała, że ​​ta identyfikacja była śmieszna – Everett znajdował się daleko od samochodu i była ciemna, bezksiężycowa noc. Ponadto zdjęcie, na którym pokazano Everetta, było ujęciem czołowym, a Everett widział osobę z boku.

Przed procesem dwóch innych naocznych świadków twierdziło, że widzieli samochód Cynthii w pobliżu miejsca, w którym znaleziono ciało Jaclyn. Jednak te obserwacje zostały zdyskredytowane, ponieważ potwierdzono, że auto Cynthii znajdowało się przed domem Dowalibych w noc porwania. Kolejny problem w sprawie prokuratury dotyczył okna w piwnicy. Przeprowadzono analizę kryminalistyczną okna w celu ustalenia, czy zostało ono stłuczone od wewnątrz czy z zewnątrz domu. W raporcie stwierdzono, że okno faktycznie zostało wybite z zewnątrz.

Prokuratura zakwestionowała możliwość wejścia do domu tą drogą bez naruszania przedmiotów znajdujących się pod oknem w piwnicy. Było tam kilka przedmiotów, w tym szafka nocna, wieszak na ręczniki, stojak pod telewizor i taca na kosmetyki. Żaden z tych przedmiotów nie został naruszony. Obrona wykazała jednak, że wejście do piwnicy bez pozostawiania śladów było możliwe przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności.

Inne dowody oskarżenia obejmowały zakrwawioną poduszkę znalezioną w sypialni Jaclyn, z włosami podobnymi do włosów znalezionych w bagażniku samochodu jej rodziców. Jednak krwi na poduszce nie udało się zidentyfikować, a pochodzenia włosów nie ustalono. Wtedy dokładna analiza genetyczna tych materiałów nie była jeszcze możliwa, a poza tym policja popełniła rzekomo kilka kardynalnych błędów we wczesnej fazie śledztwa.

Państwo Dowaliby nigdy nie zeznawali podczas procesu. Przed zakończeniem rozprawy sędzia zwrócił się do obu zespołów prawniczych bez obecności ławy przysięgłych. Postanowił, że sprawa przeciwko Davidowi Dowaliby będzie kontynuowana zgodnie z planem. Uważał jednak, że nie było wystarczających dowodów, by sprawę Cynthii przekazać ławie przysięgłych i w związku z tym pozew przeciw niej należy oddalić. Matka Jaclyn została wypuszczona na wolność i nigdy więcej nie stanęła już przed sądem.

Miesiąc później, po trzech dniach obrad, ława przysięgłych uznała Davida Dowaliby winnym morderstwa pierwszego stopnia, a sędzia skazał go na 45 lat pozbawienia wolności.

Niewiarygodny świadek

Jednak sprawa ta bynajmniej na tym się nie zakończyła. Niemal natychmiast do akcji wkroczyła Cynthia, by oczyścić męża z zarzutów. Rozpoczęła energiczną kampanię, która przyciągnęła uwagę kilku dziennikarzy. Udało im się zebrać szereg intrygujących informacji, co jest o tyle dziwne, że do tych samych faktów nie dotarli śledczy.

Szybko okazało się, że proces przeciw Davidowi pozostawiał wiele do życzenia. Po pierwsze, Mann, który był koronnym świadkiem, zmienił wiele szczegółów ze swojego pierwotnego zeznania. Być może najbardziej bulwersujące było to, iż wyszło na jaw, że Mann został przed laty odsunięty od służby w policji z powodu zaburzeń psychicznych i że od dawna zmagał się z objawami chorób na tle mentalnym. Ponadto nikt poza Mannem nie zauważył żadnego pojazdu w Blue Island w pobliżu miejsca znalezienia zwłok.

W październiku 1991 roku Sąd Apelacyjny stanu Illinois uchylił wyrok skazujący Davida i zwolnił go z więzienia. Oboje Dowaliby mieszkają dziś pod zmienionymi nazwiskami gdzieś na południu Illinois. Nawet gdyby pojawiły się jakieś nowe dowody przeciw nim, nie mogliby być ponownie sądzeni z powodu klauzuli double jeopardy zawartej w Konstytucji USA, która stanowi, że nikt nie może być oskarżany o to samo przestępstwo dwukrotnie. To, że nigdy nie zapadł w ich sprawie trwały wyrok skazujący, oznacza, że porywacz i morderca Jaclyn pozostaje do dziś nieznany.

Podpowiedź od ducha

Niektórzy śledczy i inni obserwatorzy nadal wierzą, że David, a być może również Cynthia, mogli być zamieszani w morderstwo Jaclyn. Jednak inni wskazują na podejrzanego, którego policja pierwotnie wypuściła, gdyż wydawało się, że miał alibi. Chodziło o Tima Guessa, brata biologicznego ojca Jaclyn, którego podejrzewano przez pewien czas o porwanie i zamordowanie siostrzenicy.

Tim, u którego zdiagnozowano schizofrenię, powiedział policjantom, że późnym wieczorem 10 września był w restauracji, gdzie pracował i zjadł tam kolację, co potwierdziły dwie kelnerki. Po pewnym czasie jedna z tych kelnerek zmieniła swoje zeznanie i stwierdziła, że kłamała, ponieważ wierzyła, że ​​Dowaliby są winni. W nowym zeznaniu powiedziała, iż Guess tylko na krótko wpadł do restauracji około 21.30 i wkrótce potem ją opuścił.

W roku 1992 sprawę morderstwa Jaclyn zaprezentowano w telewizyjnym programie Unresolved Mysteries. Po jego emisji kilku widzów zadzwoniło do telewizji i obaliło w znacznej mierze alibi Tima Guessa. Co najmniej pięciu stałych bywalców restauracji stwierdziło, że Guessa nie było tam owej feralnej nocy. Okazało się też, że Guess miał jakieś powiązania z mieszkaniem znajdującym się obok miejsca, w którym znaleziono ciało Jaclyn. Do dziś nie bardzo wiadomo jednak, jakie to były powiązania i czy mają jakikolwiek związek ze sprawą.

Prokurator stanu Illinois otworzył sprawę przeciw Guessowi, który – mimo że nigdy oficjalnie nie był w domu Dowalibych – wydawał się znać wiele szczegółów dotyczących rozkładu pomieszczeń. Według dziennikarza Davida Protessa, Guess powiedział mu, że „duch”, który żył w nim, zdradził mu szczegóły morderstwa Jaclyn. Guess opowiedział Protessowi o układzie domu Dowalibych i jak się okazało wiedział, że w szafie Jaclyn paliło się światło, ale nie w jej sypialni. Jednak formalnie Tim Guess nigdy nie został o nic oskarżony i zmarł w 2002 roku, a zatem już nigdy więcej niczego nie powie.

Był jeszcze inny podejrzany, pedofil Perry Hernandez, którego sposób działania przypominał to, co przydarzyło się Jaclyn. Jednak policja szybko wykluczyła Hernandeza jako potencjalnego porywacza i mordercę, ponieważ nie można było umiejscowić go ani w okolicach domu ofiary, ani też w pobliżu miejsca, w którym porzucone zostało ciało. Śledczy brali też pod uwagę kilka dalszych osób, ale żadna z nich nie stała się przedmiotem wnikliwszych dociekań.

W 1996 roku ukazał się film telewizyjny zatytułowany Gone in the Night, którego scenariusz oparty jest na okolicznościach zniknięcia i zabójstwa Jaclyn Dowaliby. W rolach Davida i Cynthii zagrali Kevin Dillon i Shannen Doherty. Film kończy się dramatycznym apelem prawdziwych Dowalibych w imieniu National Center for Missing and Exploited Children o skutecznie odszukiwanie zagubionych dzieci.

Dziś, po niemal 35 latach od zamordowania Jaclyn, sprawa ta pozostaje niewyjaśnioną zagadką. Są nadal tacy, którzy twierdzą, że mordercą jest David Dowaliby i że udało mu się uniknąć odpowiedzialności. Jednak zgodnie z zasadami amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości jest w świetle prawa człowiekiem całkowicie niewinnym. I takim już pozostanie, przynajmniej jeśli chodzi o to konkretne przestępstwo.

Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama