Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 10:36
Reklama KD Market
Reklama

The Beatles i sztuczna inteligencja

Miłośnicy muzyki pop i rock dostali w tym roku dość niezwykły prezent zaduszkowo-halloweenowy. W ostatnich dniach października na rynek trafiła nowa wersja 7. albumu studyjnego grupy The Beatles pt. Revolver. Pojawianie się ponownie zmiksowanych i elektronicznie poprawionych nagrań sprzed lat nie jest niczym nowym. Jednak tym razem mamy do czynienia z czymś rewolucyjnym...

Eksperyment Martina

Producent Giles Martin jest synem George’a Martina, dawnego menadżera kwartetu z Liverpoolu, dzięki któremu grupa The Beatles zyskała światową sławę. Młody Martin postanowił, iż dokona czegoś bezprecedensowego i że podda Revolver obróbce przy pomocy niezwykle zaawansowanego programu AI (sztucznej inteligencji). To ten sam program, z którego korzystał nowozelandzki reżyser Peter Jackson w czasie pracy nad filmem dokumentalnym pt. Get Back.

By dokładnie zrozumieć, o co chodzi w eksperymencie Martina, trzeba zacząć od tego, iż zwykle proces tzw. digital remastering polega na obróbce indywidualnych ścieżek dźwiękowych danego nagrania. Jest to o tyle łatwe, że w taki sposób konstruowano pierwotnie te nagrania, a zatem sztuczne oddzielanie od siebie ścieżek nie jest konieczne. Jednak w przypadku albumu Revolver, nagranego w 1966 roku, jest inaczej. Płyta ta powstała w ten sposób, że Ringo, Paul, George i John stali wspólnie w studio wokół mikrofonu i wykonywali poszczególne utwory, które były zapisywane na taśmie magnetycznej. Nie ma zatem mowy o jakichkolwiek oddzielnych ścieżkach dźwiękowych.

Martin postanowił, że powierzy najnowszej możliwej do zastosowania elektronice proces oddzielania od siebie perkusji Ringo, gitar pozostałej trójki i wokalu. Technologia opracowana przez Jacksona i zastosowana do wybierania poszczególnych instrumentów i głosów była kluczowa przy pracy nad stworzeniem nowej wersji nagrania-matki, z którego następnie ponownie „złożono” cały album.

Wiadomo było od samego początku, iż tak odważna przeróbka płyty Revolver nie będzie łatwa. Remiks nieco późniejszych albumów, takich jak Abbey Road czy Let It Be, okazał się dość łatwy, ponieważ po roku 1967 Beatlesi wykorzystywali więcej ścieżek do uchwycenia poszczególnych elementów nagrania. Ale od Revolvera wstecz oddzielenie instrumentacji i warstwy wokalnej było do niedawna niemożliwe przy zastosowaniu dostępnych narzędzi. Ponadto wcześniejsze albumy nagrywane były w wersji mono, z czego współczesna elektronika musiała jakoś zrobić stereo. Jeszcze do niedawna robiono to w dość prymitywny sposób z niezbyt dobrymi rezultatami. Dziś dostępne są znacznie lepsze metody.

Dźwięk został odtworzony z ogromną czystością za pomocą najnowocześniejszej technologii opracowanej przez zespół dźwiękowy pod przewodnictwem Emile de la Rey z WingNut Films Productions Ltd Petera Jacksona. W słynnym studio Abbey Road Martin pokazał dziennikarzom coś w rodzaju magicznej sztuczki. Odegrał pierwszy utwór z płyty Revolver pt. „Taxman” i w tym czasie usuwał z nagrania najpierw dźwięk gitary Harrisona, potem bas McCartneya, aż w końcu słychać wyłącznie perkusję Starra. Stwierdził, że wcześniej nikt, łącznie z samym wykonawcą, nie mógł słyszeć w pełni granej przez siebie muzyki. Martin porównał to do wyrobionego ciasta i możliwości rozbicia go na poszczególne składniki. Jest to możliwe tylko dzięki technologii, którą stworzył zespół Jacksona.

Gitara Lennona

Martin sam nie całkiem rozumie, jak działa ten proces demiksowania, ale wie, że obejmuje on elementy sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego: – Program musi nauczyć się na przykład, jakie jest brzmienie gitary Johna Lennona, a im więcej informacji można na ten temat skonstruować, tym lepszy efekt końcowy. Więc przeglądaliśmy taśmy po prostu szukając fragmentów, w których ktoś grał na gitarze, a nikt inny nie gra, a potem kazaliśmy komputerowi, by to właśnie brzmienie wyłuskał z całej ścieżki dźwiękowej.

Efekt końcowy wysiłków Martina jest – zdaniem specjalistów – zdumiewający, choć na werdykt fanów trzeba będzie poczekać. Nowa wersja albumu po raz pierwszy pokazuje rzekomo wyraźnie, iż Revolver to dzieło niemal doskonałe, ukazujące grupę The Beatles u szczytu jej zdolności muzycznych. Album powstał z chwilą, gdy w szeregach angielskiej czwórki zaczęły pojawiać się pierwsze objawy późniejszych ostrych konfliktów, które ostatecznie doprowadziły do rozpadu formacji. Jednak w roku 1966 ich spory dotyczyły niemal wyłącznie muzyki, a nie jakichkolwiek innych spraw. Zdaniem Martina jego wersja płyty ukazuje wszystkich czterech członków grupy jako niezależnych od siebie twórców, którzy jednak nadal chcą ze sobą współpracować i robią to perfekcyjnie.

Produkt, który zadebiutował na rynku 28 października, nie jest wyłącznie remiksem powszechnie znanej płyty. W skład sprzedawanego w sklepach zestawu wchodzą dodatkowe materiały, które zawierają niezwykłe nowości. Okazuje się na przykład, że słynny przebój pt. „Yellow Submarine”, który znany jest jako żartobliwy, surrealistyczny utwór śpiewany przez Ringo Starra, miał być początkowo czymś zupełnie innym, a mianowicie smutną, cierpką balladą, zakorzenioną w dzieciństwie Johna Lennona.

We wszystkich konfiguracjach nowej edycji albumu Revolver pakiet zawiera oryginalne okładki albumów oraz broszurę z przedmową Paula McCartneya, wprowadzeniem Gilesa Martina oraz esejem pt. Questlove.

Należy podkreślić, że eksperymenty z remiksowaniem albumów muzycznych nie wszystkim się podobają. Tradycjonaliści od lat argumentują, że pierwotne nagrania należy zostawić w spokoju, gdyż zapewnia to im pożądaną autentyczność i nie narusza intencji wykonawców. Należy się spodziewać, że najnowsze eksperymenty Martina wzbudzą jeszcze większe kontrowersje. Jednak zarówno Paul McCartney, jak i Ringo Starr nie mają nic przeciw elektronicznemu retuszowaniu ich muzyki i popierają wysiłki Martina.

Marcin Nowak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama