Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:18
Reklama KD Market
Reklama

Zemsta w sieci

Pewnego wieczoru, przeglądając swój kanał wiadomości na Twitterze, Kate Isaacs natknęła się na coś niezwykle niepokojącego. – Ogarnęła mnie panika – mówiła potem, po raz pierwszy publicznie opowiadając o tym, co się stało. – Ktoś zabrał mi twarz, umieścił ją w filmie porno i sprawił, że wyglądała tak, jakbym to była ja. Jej twarz została cyfrowo wmontowana w film dla dorosłych, a następnie udostępniona w Internecie...

Elektroniczni mistyfikatorzy

W sensie czysto technicznym tego rodzaju zabiegi czy też fałszerstwa są dziś nie tylko możliwe, ale stosunkowo łatwe do przeprowadzenia. Są to tzw. deepfakes, czyli dobrze zrobione podróbki, których zdemaskowanie bywa czasami dość trudne. W przeszłości głośne celebrytki i politycy byli najczęstszym celem tego rodzaju ataków. Nie zawsze chodzi o pornografię. Niektóre odpowiednio przerobione filmy są konstruowane wyłącznie jako żarty, czasami dość niewybredne. Jednak według firmy Deeptrace, zajmującej się cyberbezpieczeństwem, aż 96 proc. wszystkich deepfakes to pornografia.

Udostępnianie zdjęć lub filmów, które pokazują kogoś w intymnych sytuacjach bez zgody zainteresowanego lub zainteresowanej jest już w wielu krajach przestępstwem. Jednak w sferze tej istnieje na razie spory bałagan. Za to, czego doświadczyła Kate, można na przykład trafić do więzienia w Szkocji, ale nie w innych częściach Wielkiej Brytanii. Natomiast sytuacja w Stanach Zjednoczonych jest niejasna. Odpowiednie regulacje prawne istnieją tylko w trzech stanach: Teksasie, Wirginii i Kalifornii.

W roku 2019 w Kongresie zaproponowana została ustawa o nazwie Deep Fakes Accountability Act, która jednak jak dotąd nie doczekała się nawet dyskusji, nie mówiąc już o jej zatwierdzeniu. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii, gdzie plany rządowe dotyczące długo oczekiwanej ustawy o bezpieczeństwie online były poddawane niekończącym się przeglądom i wielokrotnie odkładane na półkę. Nowe przepisy dałyby organowi regulacyjnemu, Ofcom, uprawnienia do podejmowania działań przeciwko każdej stronie internetowej, która może wyrządzić szkody użytkownikom w Wielkiej Brytanii, bez względu na to, gdzie na świecie się znajdują. Jest to o tyle ważne, że manipulacje elektroniczne materiałami filmowymi często dokonywane są przez anonimowych ludzi, rozsianych po całym świecie.

Atak na Kate był w znacznej mierze do przewidzenia. 30-letnia kobieta założyła kampanię #NotYourPorn w 2019 roku. Rok później jej działalność przyczyniła się do usunięcia z jednej z najbardziej popularnych witryn promujących pornografię wszystkich filmów przesłanych tam przez niezweryfikowanych użytkowników. To dotyczyło większości publikowanych w tym miejscu treści. Można się było spodziewać, że prędzej czy później dojdzie do zemsty ze strony ludzi, którzy na internetowej pornografii zarabiają spore pieniądze, a witryna, o której mowa, to prawdziwy potentat w tej dziedzinie.

Tańcząca królowa

Po pojawieniu się w serwisie Twitter sfałszowanego wideo z fikcyjną Kate w roli głównej, pod filmem ludzie zaczęli zostawiać obraźliwe komentarze, mówiące o tym, że będą śledzić kobietę w domu, że ją zgwałcą, etc. Publikowano też komentarze typu „Przeciwniczka pornografii Kate Isaacs chce się jej pozbyć, bo boi się, że wyjdzie na jaw jej własna taśma”.

Zagrożenie nasiliło się z chwilą, gdy adres domowy i służbowy Kate zostały opublikowane w sieci, co jest praktyką znaną jako doxing. Kolega Kate złożył na Twitterze zażalenie na wideo, złośliwe komentarze oraz doxing i wszystko to zostało usunięte z platformy. Problem w tym, że gdy jakikolwiek deepfake zostanie raz opublikowany i udostępniony online, trudno jest całkowicie usunąć go z obiegu.

Dość dziwne jest to, że sfałszowane elektronicznie zapisy wideo nie są wyłącznie dziełem jakichś organizacji lub wynajmowanych do „zadań specjalnych” hakerów. Na forach internetowych istnieje dość kuriozalny rynek, w ramach którego ludzie publikują prośby o nakręcenie filmów z ich żonami, sąsiadami, współpracownikami, matkami, córkami i kuzynami w rolach głównych. Zawodowi twórcy takich treści odpowiadają za pomocą instrukcji krok po kroku – jakiego materiału źródłowego będą potrzebować, jakie są najlepsze metody filmowania, jaki jest cennik ich usług, itd. A rezultaty są często imponujące w tym sensie, że zmanipulowane materiały wydają się całkowicie autentyczne.

Dorobek fałszerzy jest bogaty. Widziano już jak królowa Elżbieta tańczy na stole w trakcie wygłaszania orędzia noworocznego i jak w swoim przemówieniu Kim Dzong Un chwali demokrację. Był już nawet Salvador Dali opowiadający o własnej śmierci. Po raz pierwszy tego typu fałszywe informacje pojawiły się w 2017 roku. Wówczas użytkownik podpisujący się pseudonimem Deepfake upublicznił na jednym z portali kilka filmów pornograficznych, w których „brali udział” celebryci, m.in. Scarlett Johansson, Gal Gadot i Taylor Swift.

Od tego czasu dziedzina ta mocno się rozwinęła, ponieważ filmy takie może robić właściwie każdy, nawet przy pomocy domowego sprzętu. Wprawdzie ich jakość nie będzie idealna, ale do tworzenia czegoś w miarę przekonującego wystarczy dobry komputer z nowoczesną kartą graficzną. Niestety fałszywki zrobione w sposób profesjonalny coraz trudniej jest rozpoznać.

Początkowo stosowane przez fałszerzy algorytmy miały problem z podstawowymi kwestiami – takimi jak np. mruganie oczami, synchronizacją mowy, itd. – i dzięki temu od razu było widoczne, że dany film jest podróbką. Obecnie błędy te zostały już naprawione. Fałszywe postaci mrugają, ruszają się naturalnie, a także płynnie mówią. Kate przyznaje sama, że sfingowany obsceniczny film z jej udziałem wygląda bardzo autentycznie. To oznacza niestety, że zaatakowana osoba zwykle ma problemy z udowodnieniem, iż padła ofiarą elektronicznej mistyfikacji.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama