Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 10:04
Reklama KD Market

Tajemnica szyfru YOG’TZE

25 października 1984 roku około godziny 11.00 w nocy niemiecki inżynier Günther Stoll wstał w domu od stołu i powiedział do żony: – Teraz mnie wreszcie olśniło. Następnie napisał na kartce papieru „​​YOG’TZE” i zaraz potem to skreślił. Tej samej nocy poszedł do baru, gdzie zamówił piwo. Nie mógł jednak napitku wypić do końca, ponieważ stracił przytomność i osunął się ze stołka na podłogę, uderzając się w głowę. Świadkowie stwierdzili, że nie był pod wpływem alkoholu i przytomność stracił nagle, bez jakiegokolwiek oczywistego powodu...

Straszny incydent

Günther był bezrobotnym technikiem ​​żywnościowym w niemieckiej miejscowości Anzhausen. Nękały go problemy psychiczne i czuł się w jakimś sensie prześladowany, jednak nikt nie wiedział, kto go miał prześladować i dlaczego. Przed śmiercią od czasu do czasu rozmawiał z żoną o „nich”, czyli nieznanych osobach, które rzekomo zamierzały go skrzywdzić. Wspomniał o tych „nich” również w dniu, w którym zginął. Czasami Stoll twierdził, że prześladujący go ludzie zamierzali go zabić, ale jego żona nigdy nie brała tego wszystkiego zbyt poważnie.

W barze szybko odzyskał przytomność i wyszedł, a potem odjechał swoim volkswagenem Golfem. Wiadomo, że około 1.00 nad ranem zadzwonił do drzwi domu znanej sobie kobiety, jednak osoba ta – biorąc pod uwagę bardzo późną porę – nie wpuściła go. Rozmawiała z nim jednak przez chwilę i w czasie tej rozmowy miał on wspomnieć o jakimś „strasznym incydencie”, który właśnie miał nastąpić. Kobieta zeznała potem, iż Stoll wydawał się roztrzęsiony i mocno zdenerwowany. To co działo się przez następnie dwie godziny, pozostaje do dziś zagadką.

Nagie ciało i śledztwo

O 3.00 rano 26 października dwójka kierowców ciężarówek zaalarmowała policję, że w rowie przy autostradzie A45 znajdowało się rozbite auto. Obaj kierowcy zeznali później, że widzieli ranną osobę w białej kurtce idącą w pobliżu samochodu. W uszkodzonym aucie znaleziono Stolla siedzącego na przednim fotelu pasażera. Żył, ale był całkowicie nagi. W drodze do szpitala wspomniał o czterech mężczyznach, którzy byli z nim rzekomo w samochodzie i uciekli. Zapytany, czy mężczyźni ci byli mu znani, zaprzeczył. Zmarł wkrótce potem, zanim karetka dotarła do szpitala.

Dochodzenie policyjne wykazało, że Stoll został ranny przed wypadkiem i musiał zostać potrącony przez samochód w innym miejscu, a następnie umieszczony na siedzeniu pasażera swojego samochodu i przewieziony do miejsca, w którym został znaleziony. Stwierdzono również, że był prawdopodobnie nagi już w chwili, gdy został potrącony. Inni kierowcy zgłaszali, że widzieli autostopowicza na zjeździe w pobliżu miejsca, w którym znaleziono samochód Stolla. Nie zidentyfikowano jednak ani autostopowicza, ani wspomnianej wcześniej osoby w białej kurtce. Podejrzenia dotyczące wakacyjnych wyjazdów Stolla do Holandii, gdzie miał kontaktować się z handlarzami narkotyków, okazały się bezpodstawne.

W czasie śledztwa brano przez pewien czas pod uwagę, iż w grę mogło w tej sprawie wchodzić morderstwo. Ostatecznie jednak śledczy doszli do wniosku, że nic takiego nie miało miejsca. W życiorysie Stolla nie znaleziono niczego, co mogłoby sugerować, iż ktoś miał zamiar go uśmiercić. Ponadto zmarły nie miał żadnej przeszłości kryminalnej. Nie miał nawet na swoim koncie jakichkolwiek wykroczeń czy zatargów z prawem.

W sumie śledczy ustalili dość przekonującą wersję wszystkich wydarzeń. Ich zdaniem cierpiący na jakąś psychozę Stoll po opuszczeniu baru zaczął jeździć autem po okolicy, próbował nawiązać kontakt ze znajomą, a następnie z sobie tylko znanych powodów rozebrał się do naga i spacerował w pobliżu swojego auta w chwili, gdy został przypadkowo potrącony. Kierowca uwikłany w to wydarzenie zatrzymał się, załadował poszkodowanego do jego samochodu i próbował zawieźć go na pogotowie, ale sam spowodował jakąś kolizję, a auto wylądowało w rowie. Kierowca uciekł więc z miejsca wypadku, pozostawiając Stolla w pojeździe.

Scenariusz powyższy budzi jednak pewne wątpliwości. Po pierwsze, dlaczego wspomniany kierowca zdecydował się użyć do transportu rannego Stolla samochodu poszkodowanego, a nie własnego pojazdu? Być może był nietrzeźwy albo miał w swoim aucie coś nielegalnego, na przykład narkotyki. Być może po prostu nie chciał pobrudzić swojego samochodu krwią. Po drugie, możliwe jest to, iż Günther został potrącony przez pojazd, w którym znajdowało się kilka osób. Ale jeśli tak, to co się z nimi stało i dlaczego żaden z tych ludzi nigdy nie zgłosił się na policję?

Zdaniem śledczych kierowca, który uciekł z miejsca wypadku, był niemal na pewno owym autostopowiczem, którego widziano tej nocy niedaleko miejsca, gdzie znaleziono Stolla. Jednak po tym ustaleniu śledztwo ugrzęzło w martwym punkcie. 12 kwietnia 1985 roku cała ta sprawa została zaprezentowana w popularnym niemieckim programie telewizyjnym pt. Aktenzeichen XY… ungelöst. Były pewne nadzieje, iż rozpropagowanie zagadki za pomocą mediów pomoże w jej rozwiązaniu. Nic takiego się niestety nie stało.

Szyfr czy jogurt?

Być może kluczem do wyjaśnienia okoliczności śmierci Günthera Stolla jest fraza, którą zapisał on na kawałku papieru przed opuszczeniem domu. Niestety YOG’TZE nie jest słowem występującym w jakimkolwiek znanym języku. Niektórzy są zdania, iż tak naprawdę Niemiec napisał YO6’TZE, co byłoby rumuńskim adresem kogoś, kto posługiwał się krótkofalówką. Gdyby jednak nawet tak było, nigdy nie zdołano wytropić kogokolwiek, kto byłby z tym adresem związany. Nie mówiąc już o tym, iż Stoll nie miał żadnych kontaktów z Rumunią ani z Rumunami.

Innych teorii na temat znaczenia YOG’TZE nie brakuje. Zwrócono między innymi uwagę na fakt, że apostrof w środku słowa pasuje do holenderskich tablic rejestracyjnych samochodów. YOG’TZE może też oznaczać pierwsze litery składające się z sześciu słów albo może być zakodowanym słowem. Równie dobrze może być jednak tak, że YOG’TZE to tylko nic nieznaczący ciąg liter. Osoby cierpiące na psychozy często wypowiadają lub zapisują rzeczy pozbawione sensu. Dlatego szanse na rozszyfrowanie tego ciągu liter są prawdopodobnie niewielkie. Chyba że ktoś jest zwolennikiem „teorii jogurtowej”.

Stoll był technikiem żywnościowym, a zatem posiadał zapewne jakąś wiedzę dotyczącą produkcji artykułów sprzedawanych w supermarketach. A skoro tak, to z pewnością wiedział, że skrót YOG oznaczał jogurt, a TZE to sztuczny aromat, często dodawany do jogurtowych preparatów. YOG’TZE mógł zatem być wyrażeniem stosowanym w pracy zawodowej zmarłego.

Wtedy jednak pojawia się nowy problem. Dlaczego człowiek w dniu swojej śmierci miałby nagle wstać od stołu, ogłosić, że nawiedziło go coś ważnego, a następnie zapisać na kawałku papieru skrót jogurtowego produktu? Niestety oryginalny zapis Stolla nie zachował się. Jego żona zgłosiła ten kryptogram na policję dopiero pół roku później i prawdopodobnie sama widziała go tylko przez bardzo krótki czas.

Zamordowany przez gangsterów?

Śledztwo w sprawie śmierci Stolla nie zostało jak dotychczas zamknięte, a policji nadal przekazywane są coraz to nowe pomysły na temat znaczenia frazy YOG’TZE. Jednak w miarę oczywiste jest to, iż żadnych realnych postępów w dochodzeniu nie notuje się już od kilku lat. Alternatywną wersję zdarzeń w dniu 25 października 1984 roku opracowała nieformalna grupa detektywów zwana Hobby-Ermittler-Team (HET). Ludzie ci twierdzą, że kluczem do wyjaśnienia sprawy Stolla jest fakt, iż jego małżeństwo znajdowało się w stanie rozkładu.

Zdaniem śledczych z HET, gdy nieco po 11.00 w nocy Stoll opuszczał swój dom, miało to miejsce po jakiejś ostrej sprzeczce z żoną. Może o tym świadczyć fakt, iż na pogrzebie męża małżonka zjawiła się z podbitym okiem. Günther miał rzekomo próbować wrócić z baru do domu, ale nie został wpuszczony przez żonę i dlatego zdecydował się szukać bezskutecznie pomocy u kobiety, która była jego znajomą. Dwukrotnie odrzucony, udał się do miejscowości Hagen, gdzie bywał już wcześniej. Było to miejsce znane z prostytucji, handlu narkotykami i gangsterskich porachunków.

Zgodnie z teorią HET, Stoll szukał tam albo przelotnej partnerki, albo też próbował kupić narkotyki, ale mu się to nie udało. Przypuszczalnie dlatego, że interweniowali gangsterzy kontrolujący to terytorium, którzy już wcześniej dawali mu znać, iż nie był tam mile widziany. Być może na znak protestu Stoll rozebrał się do naga. W konsekwencji został ciężko pobity, a następnie wsadzony do samochodu i wywieziony na autostradę, gdzie go porzucono.

Jeśli teoria ta okaże się kiedyś prawdziwa, oznaczać to będzie, iż Stoll został zamordowany przez grupę gangsterów, co w zasadzie przesądza o tym, iż winowajcy nigdy nie zostaną znalezieni i pociągnięci do odpowiedzialności. Trzeba jednak podkreślić, że dociekania grupy HET w żaden sposób nie wyjaśniają znaczenia zapisu YOG’TZE, a zatem ten aspekt zagadki pozostaje tajemnicą.

Jednak jest jeszcze jedna, dość intrygująca i niedawno zgłoszona możliwość. YOG’TZE może być błędnie zapisanym hebrajskim słowem „yotze”, które oznacza zrobienie tego, co jest wymagane. Słowo to często używane jest w kontekście religijnym, takim jak „zwolnienie z obowiązku religijnego przez dopełnienie lub spełnienie czegoś”. Czy zatem tajemniczy „oni” spodziewali się, że Stoll zrobi coś, czego od niego wymagali? Czy spodziewali się, że wypełni on jakieś tajemnicze zobowiązanie? A może była to ostatnia wiadomość potwierdzająca, że tak się już stało?

Pytania bez odpowiedzi

Sprawa Günthera Stolla zawiera wiele kwestii, które nigdy nie zostały wyjaśnione. Ponadto większość materiałów śledczych dostępnych jest tylko w języku niemieckim, co utrudnia ich analizę przez niezależnych specjalistów anglojęzycznych. W gruncie rzeczy o dokładnym przebiegu śledztwa niewiele wiadomo. Przy czym działania niemieckiej prokuratury w tej sprawie zawsze były dość trudne, a często wręcz niemożliwe.

Z raportów policyjnych wynika, że w samochodzie Stolla znaleziono wprawdzie jego buty, ale nigdy nie odzyskano jego odzieży ani też nigdy jej tak naprawdę nie szukano, co jest dość dziwne. Ponadto w policyjnej wersji wydarzeń zmarły miał się znajdować w jakimś paranoidalnym stanie, w wyniku którego rozebrał się, został potrącony przez samochód, a sprawcy tego wydarzenia mieli wsadzić go z powrotem do samochodu, by uniknąć postępowania karnego. Jest to jednak dość bezsensowna teza.

Dlaczego tajemniczy sprawca czy też sprawcy śmierci Stolla mieliby przenosić jego ciało zamiast po prostu odjechać? Tym bardziej że działo się to w środku nocy, w dość odludnej okolicy, gdzie zapewne nie było żadnych świadków. Albo dlaczego nie zadzwonili na policję, by poinformować o wypadku, nawet jeśliby mieli to zrobić anonimowo? Wydaje się wręcz, że ktoś chciał, żeby Stolla znaleziono w samochodzie celowo uszkodzonym w wyniku upozorowanego wypadku.

Psychiatrzy zwracają też uwagę na inny aspekt tej sprawy. Stan paranoi nie zawsze jest naturalnym wynikiem jakiejś choroby psychicznej. Być może Günther rzeczywiście posiadał jakąś wiedzę, której nikt inny w jego otoczeniu nie znał. I być może były to informacje, które narażały go na jakieś niebezpieczeństwo. Tego jednak przypuszczalnie już się nigdy nie dowiemy.

Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama