Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 13:18
Reklama KD Market
Reklama

Terror jako faza wojny

Świat przyzwyczaił się do wojny na Ukrainie. Dlatego widok zniszczonych bloków mieszkalnych w miastach odległych od linii frontu czy obrazy eksplozji w ukraińskich elektrowniach nie robią już takiego wrażenia jak na początku wojny. Tymczasem za sprawą Rosjan wojna wkracza w kolejną, jeszcze brutalniejszą fazę. 

Władimir Putin już nawet nie udaje, że chodzi mu tylko o usunięcie obecnych „nazistowskich” (jak głosi jego własna propaganda) władz w Kijowie i neutralizację Ukrainy. Chodzi mu o cały kraj. Nowa strategia zmierza do złamania kręgosłupa ludności cywilnej, która ma być poddana terrorowi. 

Nie brak głosów, że naloty to tylko desperacka reakcja satrapy, rozwścieczonego po uszkodzeniu Mostu Krymskiego. Nie podzielam tego zdania. Biorąc pod uwagę historię Rosji i Związku Sowieckiego, jest to raczej świadomie podjęta decyzja o zmianie strategii prowadzenia wojny w sytuacji, gdy nie jest się w stanie osiągnąć wymiernych sukcesów na froncie. W tym samym czasie, gdy Rosjanie ewakuują Chersoń, a Putin ogłasza stan wojenny na bezprawnie anektowanych terytoriach, trwa próba sparaliżowania życia mieszkańców całej Ukrainy. 

Kreml chce wywołać na Ukrainie kryzys humanitarny, czego dowodem są przeprowadzane ataki na elektrownie i elektrociepłownie. Niszczenie infrastruktury krytycznej może podczas tej zimy pozbawić prądu, ciepła i wody nawet miliony Ukraińców. Rosjanie kupili w Iraku drony kamikadze, które wykorzystują do atakowania obiektów cywilnych. Na elektrownie i elektrociepłownie, transformatory, stacje przesyłowe lecą też rakiety i pociski sterowane – to wszystko, co pozostało jeszcze w kurczących się rosyjskich arsenałach. Przy tym natężeniu ataków nawet przy wzmocnionej ochronie przeciwlotniczej nie da się osiągnąć pełnej szczelności. W tych warunkach systematyczne niszczenie miejskich elektrociepłowni staje się nową metodą nękania broniącego się narodu. W tle mamy jeszcze szantaż nuklearny i kontrolowaną przez Rosjan atomową Elektrownię Zaporoską, gdzie wyłączono wszystkie bloki energetyczne. 

Ciosy zadawane przez Rosję mimo sukcesów obrony przeciwlotniczej Ukrainy okazują się dotkliwe. Prezydent Wołodymir Zełeński poinformował, że Rosjanom udało się uszkodzić aż 30 proc. systemu energetycznego. Ukraina wprowadziła ograniczenia zużycia energii elektrycznej, której jeszcze niedawno miała w nadmiarze. Teraz apeluje do Unii Europejskiej o pomoc, licząc na możliwość sprowadzania energii. 

Niszczenie infrastruktury cywilnej przypomina strategię stosowaną przez Rosję w Syrii, gdzie operacjami dowodził generał Siergiej Surowikin, który teraz objął operację na Ukrainie. To niestety zapowiedź kolejnej brutalnej i okrutnej fazy agresji, planowanej już nie na dni i tygodnie, ale na miesiące, a może nawet lata. 

Większość ekspertów przewiduje, że wobec braku postępów w operacji wojskowej, a nawet porażek Moskwy, rosyjskie ataki na infrastrukturę będą się powtarzać. Wielką niewiadomą jest z kolei kwestia zdolności Rosji do dłuższego prowadzenia tego rodzaju nalotów, zwłaszcza przy zapowiadanym przez Zachód wzmocnieniu systemów obrony powietrznej Ukrainy. Rosyjskie arsenały broni sterowanej zaczynają świecić pustkami, a możliwości ich uzupełniania np. przez Iran też są ograniczone. 

Na razie trwają jednak naloty i ostrzały, które mają siać terror wśród ludności cywilnej. Choć przykłady bombardowań z czasów II wojny światowej (Londyn 1940-41) pokazują, że nie jest to do końca skuteczna metoda łamania oporu społecznego, to jednak cierpienia Ukraińców pozbawianych prądu i ciepła mogą okazać się ogromne. To z kolei może wywołać kolejny kryzys migracyjny, a przede wszystkim obniżać morale broniącego się narodu i zmusić go do ustępstw. 

Skutki ewentualnej porażki Kijowa są trudne do wyobrażenia. Zachowanie Rosjan na zajętych już terenach pokazuje, że Kreml już teraz dąży do eliminacji ukraińskich elit, stosując najmroczniejsze metody z epoki Związku Sowieckiego. Stawką w tej grze jest nie tylko byt i tożsamość całego narodu, ale także przyszłość całego kontynentu, Polski nie wyłączając. Dlatego tak ważne jest dalsze wsparcie dla Ukrainy i uszczelnianie sankcji na Rosję, które już zaczynają działać. 

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama