Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:27
Reklama KD Market
Reklama

Spór o klejnot

Kamila Parker-Bowles uzyska tytuł królowej małżonki podczas koronacji króla Karola III 6 maja przyszłego roku. W czasie tej uroczystości na głowie żony Karola znajdzie się wysadzana diamentami korona, która jest przedmiotem ostrych kontrowersji. Wśród diamentów tej korony jest tzw. Koh-i-noor, czyli jeden z największych oszlifowanych klejnotów na świecie. Szacuje się, że obecna cena diamentu wynosi około 130 milionów dolarów...

Fascynująca historia

Problem polega na tym, iż historia diamentu Koh-i-noor nawiązuje do imperialnej przeszłości Wielkiej Brytanii, a do unikalnego kamienia roszczenia zgłaszały takie kraje jak: Indie, Pakistan, Iran oraz Afganistan. Klejnot pochodzi z czasów władcy Mongołów z 1628 roku, któremu służył jako symbol władzy. Został przejęty przez Wielką Brytanię po wojnach Anglików z Sikhami, a potem „podarowany” królowej Wiktorii w 1850 roku przez 10-letniego wówczas Duleepa Singha, ostatniego cesarza Sikhów. Jednak podobno został przekazany Brytyjczykom dopiero po uwięzieniu matki młodego następcy tronu pendżabskiego, którą zmuszono do wyrażenia zgody na rezygnację z praw do diamentu.

Koh-i-noor był w przeszłości montowany w koronach królowej Aleksandry, żony króla Edwarda VII, i królowej Marii, żony króla Jerzego V. Ostatecznie stał się częścią korony specjalnie wykonanej dla królowej matki, żony króla Jerzego VI i matki zmarłej niedawno Elżbiety II. I to właśnie ta korona ma zostać użyta w czasie przyszłorocznej uroczystości w Westminster Abbey.

Nie można zaprzeczyć, że historia diamentu Koh-i-noor jest powikłana i pełna dość dziwnych wydarzeń. Kamień niemal na pewno należał do władcy Mongołów, Babura. Miał on syna Humajuna, który bardziej lubił oddawać się marzeniom niż wojnom, a po śmierci ojca musiał szybko opuścić Indie. Zabrał ze sobą ukryte w sakwie cenne kamienie, wśród których znajdował się najpewniej także ten najcenniejszy. Podarował to wszystko Tahmaspowi, szachowi Persji.

Nowy właściciel nie cieszył się długo pięknym klejnotem. Z niewiadomych przyczyn przekazał go przez posłannika swemu sprzymierzeńcowi z Dekanu, Nizamowi Sahowi. Niestety bezcenny skarb zaginął gdzieś w drodze. Minęły lata, zanim kamień wrócił w ręce Mogołów. Dzahangir, ówczesny ich władca, uwielbiał kosztowności, podobnie jak jego syn, książę Churram i przyszły cesarz, który stał się wkrótce prawdziwym znawcą klejnotów. Nosił nawet wysadzane kamieniami okulary, które miały soczewki wykonane z diamentów i szmaragdów.

Po jego śmierci nastąpił koniec dynastii, a wkrótce potem przywódca Persów, Nadir Szah Afszar, najechał północne Indie. Przed Persami otworzyły się nieprzebrane bogactwa, a kosztowności sortowane były przez wiele dni. Wśród łupów znajdował się także Koh-i-noor.

Nadir obawiał się, że kamień zostanie mu skradziony. Doprowadziło go to w końcu do obłędu. W 1747 roku został zamordowany przez zamachowców, a Koh-i-noor padł łupem afgańskiego batalionu Ahmada Chana Abdalego, dziś uważanego za założyciela nowoczesnego Afganistanu. Kraj ten stał się domem klejnotu na kolejne 70 lat. Ahmad zmarł w wyniku jakiejś choroby, prawdopodobnie syfilisu lub trądu, a władzę przejął jego syn, Timur Szah Durrani, który nosił Koh-i-noora na prawym przedramieniu.

Podobnie jak poprzedni właściciele legendarnego kamienia i on nie doczekał naturalnej śmierci. Zginął wiosną 1793 roku, najprawdopodobniej w wyniku otrucia. Koh-i-noor znalazł się w rękach Shaha Zamana, syna Timura. Gdy trafił on do niewoli i został oślepiony, ukrył kamień w ścianie lochu, w którym go zamknięto. Poszukiwania zaginionego diamentu podjął się później jego młodszy brat, Szudża. Znaleziono go u kleryka, który używał go jako przycisku do papieru!

Knowania Brytyjczyków

Pół wieku później na tronie Pendżabu zasiadł Duleeb Singh, kontrolowany przez swoją 26-letnią matkę. W wyniku knowań Brytyjczyków diament znalazł się w ich posiadaniu. W końcu 6 kwietnia 1850 roku Koh-i-noor został dostarczony na pokład HMS Medea, parowego okrętu wojennego, dowodzonego przez doświadczonego kapitana Williama Lockyera. Kapitan patrzył, jak wnoszono na pokład podwójnie zamykaną żelazną skrzynkę. Dopiero gdy podniesiono kotwicę, dowiedział się, jak ważny ładunek przewozi. Klucze do skrzyni rozdysponowano tak, by do jej otwarcia trzeba było trzech mężczyzn. Po pokonaniu sztormu i epidemii cholery, jednostka dotarła do Wielkiej Brytanii.

Należy zaznaczyć, że gdy kamień trafił w brytyjskie ręce, wyglądał całkiem inaczej niż dziś. Ważył 190 karatów i miał tak zwany mongolski szlif. Stanowił nie tylko największy łup, jaki kiedykolwiek przywieziono z Indii, ale też symbol dominacji wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii nad światem. Królowa Wiktoria kazała pokazać klejnot szerszej publiczności, w ramach światowej wystawy, jaka rozpoczęła się w maju 1851 roku w londyńskim Pałacu Kryształowym, zbudowanym specjalnie na tę okazję. Niestety w sali, w której go prezentowano, było bardzo gorąco, a kamień nie bardzo spodobał się zgromadzonym. Dopiero po przeszlifowaniu go zyskał nowy blask, choć jego waga spadła do 93 karatów.

Przed kilkoma laty w Indiach wszczęto kampanię na rzecz zwrotu diamentu przez Wielką Brytanię. Szanse na sukces tej kampanii są nikłe, ale pojawiła się sugestia, że ​​Pałac Buckingham mógłby zdecydować się nie używać spornego diamentu w czasie przyszłorocznej koronacji. Przymocowany do korony platynowym uchwytem Koh-i-noor mógłby zostać usunięty i zastąpiony innym klejnotem. Rządząca w Indiach partia premiera Narendry Modiego twierdzi, że ​​użycie diamentu w czasie koronacji „przywiedzie na myśl opresyjną przeszłość lat rządów Wielkiej Brytanii”.

Na razie brytyjska rodzina królewska milczy na temat tego, czy kontrowersyjny klejnot zostanie użyty.

Krzysztof M. Kucharski


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama