Prezydent Joe Biden skrytykował w sobotę porzucony przez premier Wielkiej Brytanii Liz Truss plan obniżenia podatków. Uznał, że propozycja, z której później wycofała się Truss była "błędem". Wyraził też obawy, że polityk fiskalna innych państw może zaszkodzić USA w obliczu "światowej inflacji".
To, że Truss wycofa się z tej reformy "było do przewidzenia" - zaznaczył Biden. "Nie byłem jedynym, który uważał (tę reformę - PAP) za błąd" - dodał.
"Myślę, że pomysł obniżenia podatków dla bardzo bogatych osób w takich czasach, gdy - no, cóż, w każdym razie - nie zgadzałem się z taką polityką, ale tutaj decyzja należy do Wielkiej Brytanii, nie mnie" - powiedział dziennikarzom Biden, który w sobotę przebywał w Oregonie, by wesprzeć demokratyczną kandydatkę na gubernatora tego stanu, Tinę Kotek.
Brytyjska premier Liz Truss zwolniła w piątek ministra finansów Kwasiego Kwartenga i wycofała się ze swoich wcześniejszych planów obniżenia podatku korporacyjnego - zapowiedziała utrzymanie w mocy decyzji poprzedniego gabinetu o podwyżce podatku korporacyjnego do 25 proc., wcześniej deklarowała, że wycofa się z tego pomysłu, by podatek nadal wynosił 19 proc.
Kwarteng zaprezentował 23 września plan obniżenia podstawowej stawki podatku dochodowego z 20 do 19 proc. oraz zniesienia najwyższej - 45-proc. stawki. 10 dni później brytyjski rząd wycofał się planów zniesienia najwyższej stawki podatkowej.
Ogłoszona przez rząd Truss reforma podatkowa została źle przyjęta przez rynki finansowe, obawiające się jej negatywnego wpływu na stabilność brytyjskich finansów publicznych i inflację. Pakiet został też fatalnie odebrany przez opinię publiczną, bo w czasie, gdy rosną koszty życia, jego głównymi beneficjentami mieli być najlepiej zarabiający. Decyzja doprowadziła do spadku notowań funta, wzrostu oprocentowania kredytów i interwencji Banku Anglii, który zaczął interwencyjny skup obligacji. W piątek powołano nowego ministra finansów - Johna Hunta.
Wypowiedź Bidena była rzadkim przykładem krytykowania przez prezydenta USA polityki wewnętrznej jednego ze swoich najbliższych sojuszników - ocenia agencja AP. Dodaje, że urzędnicy Białego Domu przez tygodnie nie komentowali brytyjskiej reformy podatkowej, choć informowali, że uważnie ją obserwują.
Przed nadchodzącymi częściowymi wyborami do Kongresu Biden i Partia Demokratyczna muszą się też mierzyć z krytyką swojej polityki gospodarczej ze strony Republikanów - zauważa Reuters.
W USA, jak i w innych krajach świata, panuje wysoka inflacja, z drugiej strony kurs dolara jest też rekordowo wysoki.
Biden ocenił, że gospodarka kraju jest "silna jak diabli", a "inflacja panuje wszędzie". "Nie jestem zaniepokojony siłą dolara, niepokoję się o resztę świata" - mówił amerykański prezydent. Dodał, że "problem stanowi brak wzrostu gospodarczego i rozsądnej polityki w innych krajach", czego konsekwencją jest "światowa inflacja".
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)