Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 10:20
Reklama KD Market

Ofiara niemieckich szpiegów?

W sierpniu 1918 roku ktoś zamordował emerytowanego lekarza Williama Deana. Zabójca lub zabójcy związali jego ciało i zatopili je w zbiorniku na deszcz na jego farmie w Jaffrey w stanie New Hampshire. Przez ponad 100 lat próbowano ustalić, kto popełnił to morderstwo i dlaczego. Wszystkie te starania nie przyniosły jednak jak dotąd rozwiązania fascynującej zagadki...

Z wojną w tle

Kiedy Dean zakończył karierę zawodową, osiadł na własnym gospodarstwie rolnym. Zajęcia farmerskie traktował jako hobby. Miał na przykład w stodole tylko jedną krowę, którą doił zawsze późnym wieczorem, a nie – tak jak to zwykle robią hodowcy – o świcie. Wiódł bardzo spokojne, stateczne życie. W swoim wiejskim środowisku utrzymywał przyjacielskie kontakty z wieloma ludźmi i nikomu w żaden sposób nie wadził. Jego tragiczna śmierć była tym bardziej zagadkowa.

Gdyby do morderstwa Deana nie doszło pod koniec I wojny światowej, znalezienie zabójcy byłoby zapewne znacznie prostsze. Jednak w roku 1918 Ameryka znajdowała się w stanie wojennego pogotowia, a dotyczyło to szczególnie wschodnich wybrzeży kraju. Wszędzie tropiono wtedy potencjalnych niemieckich szpiegów, a napięcia w relacjach Stanów Zjednoczonych z Niemcami zaczęły się szybko pogarszać, zanim jeszcze doszło do wybuchu wojny.

Na początku 1917 roku Niemcy rozpoczęli nieograniczoną wojnę przeciwko flocie handlowej na Atlantyku, w tym flocie amerykańskiej. Wywołało to powszechne oburzenie. W marcu tego samego roku mieszkańcy Jaffrey przyjęli rezolucję deklarującą poparcie dla prezydenta w jego wysiłkach przeciw agresorom. W kwietniu Biały Dom zwrócił się do Kongresu o wypowiedzenie wojny Niemcom, a miasteczko Jaffrey stało się częścią działań wojennych. Zwerbowano tam do armii 120 młodych mężczyzn. W grę wchodził również lokalny przemysł. Produkowano tam między innym nity do butów żołnierskich, materiał dżinsowy na mundury i drewniane skrzynie do wysyłki materiałów na front. W wysiłek wojenny zaangażowana była cała społeczność, a zagrożenie ze strony Niemiec traktowano bardzo poważnie.

W kwietniu 1917 roku policja w New Hampshire zauważyła niezidentyfikowany samolot krążący wokół stoczni marynarki wojennej w Portsmouth. Do maszyny oddano kilka strzałów, ale pilot zdołał uciec. Przypuszczano, że ​​samolot musiał operować z lotniska gdzieś w głębi kraju, choć w sumie nikt nie wiedział, czy był to lot zwiadowczy, czy też chodziło o wydarzenie zupełnie przypadkowe.

Tak czy inaczej, mieszkańcy okolic Jaffrey, podobnie jak wielu innych wzdłuż wschodniego wybrzeża, zachowywali wtedy dużą czujność. Późnym wieczorem w przeddzień śmierci Deana zwrócili uwagę na migające światła z pobliskiej Góry Monadnock i innych wzniesień, w tym farmy, której właścicielem był William. Podejrzewano, że światła te były tajnymi sygnałami wysyłanymi przez niemieckich szpiegów, komunikujących się ze sobą. Podejrzenia te zostały zgłoszone na policję.

13 sierpnia 1918 roku, w ostatnim dniu życia Deana, miało miejsce kilka niezwykłych wydarzeń. Wcześnie rano William poprosił sąsiadkę wyjeżdżającą do Bostonu, by skontaktowała się w jego imieniu z policją, której miał do przekazania jakieś informacje. Nie zdradził, o jakie informacje chodziło, ale dodał, że trzeba je było przekazać tajnym służbom w Bostonie, by wysłały one jednego ze swoich agentów do Jaffrey na konsultacje. Dean twierdził, że posiadane przez niego dane były „zbyt niebezpieczne”, by je wyjawić kobiecie.

Późnym wieczorem odwiedził go jego przyjaciel, Charles Rich, lokalny przywódca polityczny. Rich był też sędzią w Jaffrey i bankierem, a zatem człowiekiem dość wpływowym. Twierdził później, że odwiedził Deana, żeby zasięgnąć porady co do leczenia kontuzji, której nabawił się z chwilą, gdy kopnął go koń, przez co miał podbite oko i niegroźny uraz głowy. William przestał praktykować medycynę wiele lat wcześniej, niemniej jednak udzielił porady swojemu gościowi, który pojechał z powrotem do domu około 10.00 wieczorem.

Około dwie godziny później Dean opuścił dom i udał się do stodoły. Jak się później okazało, po wejściu do wnętrza został napadnięty, pobity, uduszony, związany i przeniesiony do cysterny z wodą. Nikt nie widział w okolicy żadnych obcych osób ani też nikt nie słyszał hałasów.

Wczesne śledztwo

Żona Deana, Mary, zaczęła martwić się o swojego męża, ale dopiero następnego dnia rano, gdy w jej domu zjawił się mężczyzna wynajęty do koszenia trawy. Poprosiła, żeby go poszukał i wyraziła obawę, że nie żyje i że znajduje się „gdzieś pod wodą”. 68-letnia kobieta cierpiała z powodu demencji, ale jej słowa wzbudziły podejrzenia śledczych. A kiedy ciało zamordowanego zostało znalezione, stała się pierwszą podejrzaną na liście. Policja szybko jednak doszła do wniosku, że pobicie męża, uduszenie go i zaniesienie do cysterny przekraczało jej możliwości fizyczne. Ponadto Mary nie znajdowała się w żadnym konflikcie z mężem i nie miała powodów, by go uśmiercać.

Kiedy ciało zamordowanego wyciągnięto z głębokiej na 6 stóp cysterny, okazało się, że na szyi ofiary znajdowała się lina z końskiej uprzęży. Głowa owinięta była płótnem, a całe ciało znajdowało się w kocu.

Wdowę po zamordowanym usunięto z listy podejrzanych, natomiast śledztwo skoncentrowało się na osobie Laurence’a Colfelta. On i jego rodzina mieszkali w głównym domostwie na farmie Deanów. William, który potrzebował gotówki, wynajął im ten dom, a sam przeniósł się wraz z Mary do znacznie mniejszego lokum. Colfelt był mieszkańcem Nowego Jorku. Nie było niczym niezwykłym to, że ludzie z innych stanów przyjeżdżali do Jaffrey, by tam tymczasowo zamieszkać, ale rzadko spędzali w New Hampshire zimy. Brak jakiejkolwiek pracy i lokalnych więzi Colfelta wzbudził podejrzenia wobec niego ze strony tubylców. Krążyły pogłoski, że był Niemcem, a przynajmniej żywił proniemieckie sympatie.

Dean nie był zadowolony z tego, że Colfelt nie uprawiał terenów wokół wynajętej przez siebie nieruchomości i poprosił go, by przeprowadził się gdzieś indziej. Krótko przed morderstwem Colfeltowie przeprowadzili się do Greenville i w chwili śmierci Williama znajdowali się daleko od miejsca wydarzeń. Nie wygasiło to jednak wszystkich plotek na temat Laurence’a – mówiono, że być może Dean przypadkowo odkrył jego działalność szpiegowską i dlatego został zamordowany. Wszystkie teorie tego typu pozostały jednak wyłącznie w sferze spekulacji.

Tak naprawdę nikt nie wiedział o Colfelcie zbyt wiele. Sprawiał wrażenie dostojnego dżentelmena, jeżdżącego na koniu po mieście. Miał też duży, luksusowy samochód, co wtedy należało jeszcze do rzadkości.

Jak można się było spodziewać, zainteresowanie śledczych budziła też osoba Charlesa Richa, który miał świeżo podbite oko i siniaki na głowie. Tłumaczył to kopnięciem konia i uderzeniem głową o deskę, choć wielu mieszkańców miasta powątpiewało w tę historię. William i Charles byli przyjaciółmi, ale z niejasnych powodów w dniu, w którym znaleziono ciało Deana, pracownik i przyjaciel Richa odwiedził dom zamordowanego i posprzątał stodołę, w której miało miejsce zabójstwo. Być może przy okazji zatarł wszelkie ślady – albo przypadkowo, albo też celowo.

Trzeba wspomnieć, że w tamtych czasach śledczy nie dysponowali jeszcze wyszukanymi narzędziami pozwalającymi na wykrywanie przeróżnych śladów. W przypadku Deana nie przeprowadzono sekcji zwłok, czyli badanie ofiary ograniczyło się do oględzin ciała. Dość dziwne jest, że policja pozwoliła na to, by ktoś niezaangażowany w śledztwo posprzątał miejsce przestępstwa. Ale być może zanim do tego doszło, pomieszczenie zostało dokładnie przeszukane.

Detektyw-szarlatan

Ponieważ policji nie udało się znaleźć żadnych śladów, władze miejskie zdecydowały się szukać pomocy w znanym wtedy biurze detektywistycznym Pinkertona. Jednak detektywi ci też nie osiągnęli żadnych rezultatów. W związku z tym brat Deana poprosił o zbadanie sprawy przyjaciela swojej żony. Człowiekiem tym był niejaki Wilhem de Kerlor, samozwańczy detektyw powszechnie znany z tego, że polegał na „psychicznych” metodach śledztwa.

Problem w tym, że de Kerlor był oszustem. Wykładał na temat zjawisk parapsychicznych, pracował na scenach wodewilowych jako medium i podróżował po Europie, próbując wykorzystać swoje zdolności parapsychiczne do pracy nad rozwiązywaniem zbrodni. Znalazł zamożną żonę, włoską projektantkę mody i poszukiwaczkę przygód, Elsę Schiaparelli. Para ta została wydalona z Anglii z powodu planów uprawiania nielegalnego wróżbiarstwa.

W ten sposób de Kerlor znalazł się w 1916 roku w Ameryce. Kiedy usłyszał o morderstwie w Jaffrey, dostrzegł szansę wyrobienia sobie i swojemu Biuru Psychologii odpowiedniej renomy. De Kerlor opracował teorię, zgodnie z którą narzędzie ogrodowe znalezione w stodole Deana spowodowało obrażenia twarzy Richa. Był to jednak tylko jego wymysł. W efekcie de Kerlor został odsunięty od śledztwa, choć burmistrz miasta, Edward Boynton, był przekonany, że Rich wiedział więcej o morderstwie Deana niż mogłoby się wydawać. Na tym w zasadzie zakończyło się śledztwo w sprawie morderstwa.

Wprawdzie zwołano jeszcze tzw. grand jury, ale gremium to jedynie potwierdziło, iż Dean został zamordowany, natomiast nie było w stanie wskazać jakichkolwiek konkretnych podejrzanych. Jedynym prawnym skutkiem całej sprawy było to, że Rich wytoczył Boyntonowi proces o zniesławienie. Jednak proces ten przegrał, a obrady sądowe nie przyniosły niczego nowego w sprawie morderstwa.

Mary Dean zmarła wkrótce po morderstwie męża, a de Kerlor został w 1928 roku zastrzelony w czasie bójki w meksykańskim barze. Mimo wielu wątpliwości dotyczących Charlesa Richa, zachował on swój status w mieście aż do śmierci. Nigdy nie został pociągnięty do żadnej odpowiedzialności, mimo że był jedyną osobą, która widziała Deana na krótko przed śmiercią i która następnego dnia miała na głowie wyraźne obrażenia.

Teoria szpiegowska

Być może jedynym człowiekiem, który usiłował zbadać morderstwo w Jaffrey w dość obiektywny sposób, był reporter pisma Boston American, Bert Ford, który kilka tygodni po zabójstwie pojechał tam i rozmawiał z wieloma ludźmi. Rezultatem tych dociekań była książka pt. The Dean Murder Mystery, której zasadniczą tezą było to, iż Dean padł ofiarą działających w tej okolicy niemieckich szpiegów. Autor usiłował przekonać władze do prowadzenia dalszego śledztwa, ale lokalni urzędnicy byli niechętni do działania, rzekomo z braku wystarczających dowodów. Ponadto w tym samym roku skończyła się I wojna światowa, a kapitulacja Niemiec oznaczała, iż domniemane zagrożenie ze strony szpiegów nagle przestało mieć znaczenie.

Zdaniem współczesnych specjalistów możliwe są tylko dwie teorie. Po pierwsze, być może Deana rzeczywiście zabił Rich, zapewne po jakiejś ostrej sprzeczce dotyczącej spraw finansowych. Po drugie, emerytowany lekarz mógł zostać zgładzony przez wysłanników Colfelta, ponieważ William odkrył jego działalność szpiegowską i miał zamiar poinformować o tym władze w Bostonie. Jest jeszcze trzecia, najmniej prawdopodobna opcja – Dean mógł zginąć z rąk grupy przygodnych rabusiów, szukających jakiegoś łatwego łupu. Jednak problem w tym, że żadnego łupu nie było, a z domu Deanów niczego nie zabrano.

Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama