Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 14:25
Reklama KD Market
Reklama

Norweska zagadka

Historia Jennifer Fairgate to w sumie opowieść o krótkim i tragicznym życiu. Tyle że nikt nie zna dokładnie biografii tej osoby ani nawet jej prawdziwego nazwiska. Nikt też nie wie, w jakich okolicznościach Jennifer rozstała się z życiem i dlaczego. Jej przypadek to jedna z najważniejszych, nigdy nie rozwiązanych zagadek kryminalnych w historii Norwegii...

Samobójstwo czy morderstwo?

Fairgate na początku czerwca 1995 roku zjawiła się w Plaza Hotel w Oslo, luksusowej placówce, uważanej wówczas za najlepszy hotel w norweskiej stolicy. W okolicznościach, których jak dotąd nie udało się wyjaśnić, zdołała wynająć pokój, mimo że nie pokazała obsłudze żadnego dowodu tożsamości, karty kredytowej lub gotówki. Towarzyszył jej jakiś mężczyzna, który podawał się za Loisa Fairgate’a, ale po przybyciu do hotelu pary tej nigdy więcej razem nie widziano i nie ma dowodów na to, że człowiek ten w ogóle przebywał w wynajętym pokoju.

Po kilku dniach pracownicy hotelu zdali sobie sprawę z tego, że pani Fairgate nie zaoferowała żadnej metody zapłacenia za swój pobyt, w związku z czym do jej pokoju wysłano człowieka, który miał sprawę wyjaśnić. Na klamce wisiała wywieszka z napisem „Nie przeszkadzać”, a drzwi były zamknięte od środka i nikt nie reagował na pukanie. Po 15 minutach zdecydowano się na otworzenie drzwi uniwersalnym kluczem. W pokoju unosił się odrażający odór, a na łóżku leżała martwa Jennifer.

Od samego początku śledczy musieli radzić sobie z licznymi zagadkowymi faktami. Po przybyciu policji i dokonaniu wstępnych oględzin zwłok uznano, iż chodziło o samobójstwo – w ręce zmarłej znajdował się pistolet, a zginęła w wyniku pojedynczego strzału w głowę. Jednak pierwsze wątpliwości pojawiły się z chwilą, gdy dokonano oględzin bagażu denatki. Jennifer nie miała torebki, dowodu osobistego, paszportu, karty kredytowej ani pieniędzy. Chociaż miała kilka koszul i kurtek, wszystkie w kolorze czarnym, nie było w jej odzieży niczego do ubrania poniżej pasa, oprócz tego, co już miała na sobie. Ponadto ze wszystkich jej ubrań usunięte zostały metki.

W związku z tymi zastanawiającymi faktami śledczy zmienili zdanie i zaczęli badać sprawę tak, jakby było to morderstwo. Ponieważ jednak wielotygodniowe dochodzenie nie przyniosło żadnych rezultatów, uznano ponownie, że Fairgate odebrała sobie życie. Wszystkie zgromadzone materiały zostały zniszczone, a kobietę pochowano w nieoznaczonym grobie.

Sprzeczne ustalenia

W czasie śledztwa popełniono cały szereg błędów. Na czele z tym, że nikt nie zadał sobie trudu, by dokonać przeglądu nagrań z monitoringu. A przecież mogły one pokazać, kto wchodził do pokoju Jennifer i kto z niego wychodził, albo chociaż to, kto przechodził korytarzem koło jej drzwi.

Choć sprawa została zamknięta, w czasie postępowania śledczego ustalono kilka istotnych faktów. Mimo braku dowodu tożsamości śledczy znaleźli adres, który Jennifer podała w hotelowej recepcji. Znajdował się on w małej belgijskiej wiosce Verlaine, zamieszkanej przez niewiele ponad 4 tysiące osób. Ofiara podała prawdziwą nazwę ulicy i numer telefonu zgodny z lokalnymi numerami kierunkowymi, ale ani numer domu, ani telefonu nie istniał.

Miejscowi, którzy mieszkali w Verlaine przez całe życie, nie mogli jej rozpoznać. Nie wiadomo, dlaczego wybrała fałszywe informacje właśnie w tej wiosce. Być może Fairgate coś z Verlaine łączyło, ale nigdy nie ustalono, co to mogło być. Władze poinformowały też Interpol i rząd belgijski o wykrytych danych, ale nikt nie miał żadnych zapisów o istnieniu tej kobiety, a jej odciski palców nie widniały w żadnych kartotekach.

Przeglądając jej rzeczy, śledczy odkryli, że Fairgate miała 25 dodatkowych sztuk amunicji do swojej broni, co było dość dziwne. Jej pistolet był ponadto sklasyfikowany jako „broń szturmowa”, a jego numer seryjny został profesjonalnie usunięty. Co więcej, ten konkretny model pistoletu był używany głównie przez wojsko i doświadczonych przestępców. Wszystkie odciski palców zostały z niego wytarte, mimo że Jennifer trzymała go w garści w chwili, gdy znaleziono jej ciało. Oddano też drugi strzał – w poduszkę na łóżku – ale nie zdołano ustalić, czy zdarzyło się to przed, czy po zgonie.

W pokoju była też gazeta z napisanym na niej numerem „2816”. Był to pokój w pobliskim hotelu, jednak rejestry hotelowe nie były przechowywane wystarczająco długo, by sprawdzić, kto w tym czasie tam mieszkał. Goście z sąsiedniego pokoju, 2818, zgłosili, że widzieli tam parę „zachowującą się podejrzanie” tydzień po śmierci Fairgate.

Podczas pobytu Jennifer w hotelu po drugiej stronie holu przebywał Belg, który również zachowywał się dość nietypowo. Policja wytropiła potem tego człowieka i zapytała, jak dowiedział się o śmierci Fairgate. Twierdził, że recepcjonista powiedział mu o tym, kiedy wymeldowywał się ze swojego lokum. Wzbudziło to podejrzenia, ponieważ był to kolejny belgijski wątek w tej sprawie. Poza tym Belg skłamał, gdyż śmierć Jennifer nastąpiła już po jego wyjeździe z hotelu. Ten potencjalny trop nie przyniósł jednak śledczym żadnych konkretnych rezultatów.

Fairgate zamówiła serwis do pokoju na dzień przed swoją śmiercią, a za przyniesienie posiłku zapłaciła bardzo duży napiwek. Gdy później zjawiła się tam pokojówka, nie zastała nikogo, a na stoliku zobaczyła częściowo zjedzone danie. Było to na kilka godzin przed śmiercią Jennifer. Nie wiadomo, co dokładnie zdarzyło się potem.

Prywatne śledztwo

Policja w Oslo zamknęła po pewnym czasie dochodzenie, a sprawą zajął się dziennikarz pisma Norwegian, Lars Wegner. Motywowany tym, że Fairgate nigdy nie została zidentyfikowana i nie miała nagrobka, Wegner napisał o niej artykuł, a potem przez 25 lat prowadził prywatne śledztwo. Przeprowadził rozmowy z ekspertami z całej Europy i doszedł do jednoznacznego wniosku, iż Jennifer nie popełniła samobójstwa.

Taka możliwość była w zasadzie wykluczona, ponieważ kobieta została znaleziona z bronią w ręce i z kciukiem na cynglu. Ponieważ była to broń szturmowa z dużym odrzutem, a ona sama była osobą dość filigranową, oddanie przez nią strzału w czoło niemal na pewno spowodowałoby inny układ ciała na łóżku, a pistolet pewnie by wypadł z jej dłoni. Ponadto na jej ręce nie znaleziono śladów prochu lub krwi.

Wegner zwrócił również uwagę na fakt, iż kobieta była ubrana nietypowo jak na samobójstwo – miała na sobie elegancką kurtkę, fantazyjną bluzkę, spódnicę, pończochy i szpilki, a wszystko to założyła na siebie wkrótce po wzięciu prysznica. Jej strój sugerował, że szykowała się do wyjścia do jakiegoś klubu lub na prywatkę. Dziennikarz skoncentrował swoje dociekania na tym, co dokładnie działo się w hotelu w czasie, gdy Jennifer zginęła.

Nie było możliwości sprawdzenia, kiedy ktoś wchodził do pokoju, ponieważ kamery bezpieczeństwa nigdy nie zostały sprawdzone. Jednak użycie elektronicznego klucza było zawsze rejestrowane i okazało się, że Jennifer większość czasu spędzała w pokoju, choć był jeden istotny wyjątek. Jej śmierć miała miejsce w sobotę, a przez dwa dni poprzedzające to wydarzenie Jennifer nie było w hotelu. To oznaczało, że albo błąkała się gdzieś po Oslo przez prawie 24 godziny, albo przebywała w innym miejscu w mieście.

Jeśli chodzi o identyfikację kobiety, początkowo wiadomo było tylko, że miała jakieś powiązania z Belgią. Sądzono, że miała ok. 30 lat. Jednak w roku 2016 dokonano ekshumacji zwłok i przeprowadzono badania DNA. Okazało się, że Fairgate miała 24 lata i niemal na pewno pochodziła ze wschodnich Niemiec. Badania dentystyczne wykazały, iż poddała się kilku dość kosztownym zabiegom ortodontycznym, przeprowadzonym prawdopodobnie w Stanach Zjednoczonych. Wszystko to jednak nie doprowadziło do ustalenia jej tożsamości.

Ofiara czy szpieg?

Ponieważ do dziś nie wiadomo, kim była tajemnicza kobieta w Plaza Hotel i dlaczego zginęła, pojawiło się nieuchronnie kilka teorii na ten temat. Sam Wegner zaproponował dwie możliwe opcje. Obie opierały się na przekonaniu, że była to profesjonalistka działająca w przestępczym półświatku. Mogła być uwikłana w międzynarodowy przemyt narkotyków lub była cieszącą się wzięciem ekskluzywną prostytutką. Oba scenariusze wyjaśniają jej długie okresy przebywania poza hotelem, a także sugerują, że miała jakiegoś wspólnika. Nadal jednak dziwne jest to, że zatrzymała się w hotelu bez okazania dowodu tożsamości i że nikt jej jak dotąd nie rozpoznał.

Szefowie hotelu sugerowali, że była stewardesą, co tłumaczyłoby jej całkowicie czarną garderobę. Natomiast internetowi detektywi twierdzą, że Jennifer padła ofiarą seryjnego mordercy Marca Dutroux, który w tym czasie aktywnie porywał i zabijał ludzi i który jest Belgiem. Jednak śledczy policyjni zwrócili uwagę na fakt, iż absolutnie nic nie łączy Dutroux z osobą kobiety, której ciało znaleziono w hotelu.

Jedna z najpopularniejszych teorii w tej sprawie zakłada, że Jennifer Fairgate była szpiegiem i być może do Oslo przybyła z misją zamordowania kogoś. Gdyby tak rzeczywiście było, wyjaśniałoby to prawie wszystko: brak identyfikacji, dziwne zachowanie, broń i amunicję, etc. Ponadto Norwegia, której żołnierze często służą w siłach pokojowych ONZ, wykorzystywała do prowadzenia międzynarodowych negocjacji Plaza Hotel. W szczególności placówka ta była miejscem prowadzenia tajnych rozmów pokojowych między Izraelem i Palestyną, co miało miejsce mniej więcej w czasie, gdy była tam Fairgate.

Zwolennicy tej teorii uważają, że okropny odór w pokoju zmarłej był spowodowany tym, że została zabita dzień przed odkryciem zwłok i że szpieg, który to zrobił, oddał najpierw strzał ostrzegawczy w poduszkę. Ola Kaldager, były szef departamentu wojny norweskiej służby wywiadowczej, twierdzi, że jest absolutnie pewien, iż Jennifer była zagranicznym szpiegiem. Zwrócił uwagę na fakt, że profesjonalne usunięcie numeru seryjnego pistoletu i metek na ubraniach było standardem w agencjach wywiadowczych, a to, że była poza hotelem przez 24 godziny, stanowi standardową procedurę dla szpiegów, którzy zawsze korzystają z kilku lokalizacji.

Jeśli chodzi o samo morderstwo, Kaldager powiedział Wegnerowi, że drzwi do pokoju Jennifer można było łatwo zamknąć od zewnątrz w sposób, który pozornie jest możliwy tylko od wewnątrz. Taka technologia jest powszechnie dostępna służbom specjalnym. Natomiast zastanawiające dla niego jest to, że absolutnie nikt z rodziny, znajomych, partnerów czy kolegów z pracy nie zgłosił się, by zidentyfikować Jennifer.

Należy pamiętać, że wciąż nie ma prawie żadnych dowodów na którąkolwiek z wyliczonych powyżej teorii. Chociaż domniemane szpiegostwo to najłatwiejsza do przyjęcia teza, wielu ludzi dochodzi do tego wniosku stronniczo, ponieważ sytuacja ta wpisuje się w stereotyp szpiegów przybywających w czasach zimnej wojny na Zachód z kontrolowanej przez Moskwę NRD. Zresztą Norwegia ma pewną historię z podobnymi przypadkami – mianowicie z mężczyzną znanym jako Kambo i kobietą nazywaną Isdal. Oboje robili wszystko, by całkowicie ukryć swoją tożsamość i zginęli w tajemniczych okolicznościach podczas II wojny światowej.

Wegner przyznaje, że jedynym sposobem na znalezienie prawdy jest ujawnienie się kogoś, kto znał Fairgate. Jedno jest pewne: kobieta ta, kimkolwiek by nie była, zmarła w samotności, przy zachowaniu pełnej anonimowości, której do dziś nie udało się przełamać.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama