Amerykańskie stosunki z Wenezuelą od wielu lat są fatalne, a Waszyngton nie kryje, że chciałby obalenia rządów obecnego prezydenta Nicolasa Maduro i przywrócenia w tym kraju pełnej demokracji. Mimo to rząd wenezuelski nadal podtrzymuje dość chwiejną współpracę z USA w niektórych dziedzinach. Ostatnio przejawem tej współpracy stało się aresztowanie na lotnisku w Caracas amerykańskiego zbiega...
Międzynarodowa obława
Leonard Glenn Francis, znany jako „Gruby Leonard”, zamierzał zapewne dotrzeć do Rosji, a stamtąd wrócić do swojej rodzinnej Malezji. Przed wejściem na pokład samolotu w Caracas został zatrzymany przez agentów Interpolu, przy asyście ze strony U.S. Marshals Service. W ten sposób zakończyła się międzynarodowa obława na człowieka, który w Stanach Zjednoczonych został uznany winnym zakrojonego na szeroką skalę przekupstwa. Jego działalność przestępcza trwała ponad dekadę i uwikłała w aferę łapówkarską dziesiątki oficerów marynarki wojennej USA.
Cztery lata temu sędzia sądu okręgowego w San Diego, Janis Sammartino, przewodniczyła rozprawie, w czasie której Francis współpracował z prokuratorami. Prokuratorzy wnosili oskarżenia przeciwko wielu oficerom i urzędnikom marynarki wojennej, posądzanym o przyjmowanie łapówek w zamian za tajne informacje, które dawały firmie Francisa, zajmującej się obsługą statków w Azji, przewagę w zdobywaniu kontraktów wojskowych.
Już wtedy sędzia obawiała się, że Francis może uciec. Odrzuciła więc wniosek jego prawnika o pozwolenie na umieszczenie go w areszcie domowym, bez całodobowych ochroniarzy pilnujących jego domu. Później jednak pozwolono mu na areszt domowy i zainstalowano mu na nodze monitor GPS, przekazujący władzom informacje o jego miejscu pobytu. Okazało się, że te środki ostrożności nie zdały egzaminu.
Prawie dziesięć lat temu Francis został aresztowany w hotelu w San Diego. Śledczy twierdzą, że on i jego firma, Glenn Defense Marine Asia, wyłudzili od U.S. Navy ponad 35 milionów dolarów, przekupując dziesiątki wysokich rangą oficerów marynarki alkoholem, seksem, wystawnymi przyjęciami i innymi prezentami. W zamian za to oficerowie – w tym jeden admirał, skazany za przestępstwo federalne – ukrywali plan, w ramach którego Francis pobierał zawyżone opłaty za dostarczanie statków lub pobierał opłaty za fałszywe usługi w kontrolowanych przez siebie portach w Azji.
Sprawa ta – przy okazji której wyszły na jaw różne lubieżne szczegóły dotyczące zdradzających swoje żony i szukających prostytutek oficerów – była dla Pentagonu kłopotliwa, ale nie dało się jej zatuszować. Na trzy tygodnie przed datą ogłoszenia wyroku w sprawie „Grubego Leonarda” bohater tych wydarzeń dość bezczelnie zbiegł. Odciął swój monitor GPS nożycami i pojechał samochodem do meksykańskiego miasta Tijuana.
Jego dom znajduje się około 40 minut jazdy od granicy z Meksykiem, gdzie pojazdy wjeżdżające do tego kraju są kontrolowane tylko losowo. Meksykańskie władze zostały postawione w stan pogotowia, a 10 amerykańskich organów ścigania na szczeblu lokalnym, stanowym i federalnym zaczęło szukać Francisa. Jednak, jak się później okazało, Francis z Meksyku poleciał na Kubę, a stamtąd udał się do Wenezueli.
Nieobecni ochroniarze
Wcześniej ktoś zadzwonił do wydziału policji w San Diego, by poinformować, że w domu Francisa działo się coś dziwnego, gdyż podjeżdżały tam nieustannie półciężarówki firmy U-Haul. Wysłani na miejsce funkcjonariusze zastali dom pusty, w związku z czym policja skontaktowała się z U.S. Pre-Trial Services, agencją federalną odpowiedzialną za jego areszt domowy. Biuro prokuratora w San Diego odmówiło komentarza. Zastępca wydziału biura U.S. Marshals, Omar Castillo, powiedział, że jego funkcjonariusze nie znaleźli w domu Francisa żadnych ochroniarzy, a przybyli tam w niedzielne popołudnie, prawie siedem godzin po ucieczce Francisa.
Niejasne jest to, dlaczego ochroniarze, którzy mieli tego domu pilnować, nie zareagowali na rozwój sytuacji i zdawali się być nieobecni. Sędzia Sammartino wielokrotnie twierdziła, że Francis, który był w złym stanie zdrowia i potrzebował opieki medycznej, mógł pozostać w areszcie domowym tylko pod warunkiem, że na miejscu będą prywatni ochroniarze. W pewnym momencie wyraziła zaniepokojenie, że gdyby miał uciec i wylądował z powrotem w Malezji, ona sama ponosiłaby za to pewną odpowiedzialność. Zgłosiła podobne obawy podczas rozprawy 17 grudnia 2020 roku, po otrzymaniu doniesienia, że dom Francisa został przez prawie trzy godziny pozostawiony bez ochroniarzy. Strażnik powiedział potem, że był na długiej przerwie na lunch, a Francis przeprosił sędzię za to wydarzenie.
Do aresztowania Francisa w Caracas doszło w przeddzień wydania w jego sprawie wyroku. Sędzia Sammartino poinformowała, że Francis znajduje się w areszcie w Wenezueli i że nie wszczęto jeszcze żadnych działań na rzecz jego ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. – Ten obrót wydarzeń stwarza kilka problemów i oczywiście będzie miał wpływ na przebieg sprawy – powiedziała. Jej słowa z pewnością odnoszą się do faktu, iż nikt nie wie, czy rząd Wenezueli uwzględni wniosek o ekstradycję i czy dalsza współpraca w tej sprawie będzie możliwa.
Podczas sądowej sesji obrońcy Francisa oświadczyli, że złożą wniosek o zerwanie ich więzi z podsądnym z powodu „nieodwracalnego zerwania relacji adwokat-klient”. Oznacza to, że jeśli Francis zostanie odesłany z powrotem do Stanów Zjednoczonych, nie będzie miał początkowo żadnej reprezentacji prawnej poza tym, że będzie mu przysługiwał automatycznie obrońca publiczny. Z drugiej strony, być może asysta prawnika nie będzie potrzebna. Francis ma zostać skazany na mocy wcześniejszych decyzji sądowych, a zatem nie dojdzie w jego sprawie do jakiejś ponownej rozprawy.
Krzysztof M. Kucharski