Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 14:24
Reklama KD Market
Reklama

Ucieczka „Grubego Leonarda”

Amerykańskie stosunki z Wenezuelą od wielu lat są fatalne, a Waszyngton nie kryje, że chciałby obalenia rządów obecnego prezydenta Nicolasa Maduro i przywrócenia w tym kraju pełnej demokracji. Mimo to rząd wenezuelski nadal podtrzymuje dość chwiejną współpracę z USA w niektórych dziedzinach. Ostatnio przejawem tej współpracy stało się aresztowanie na lotnisku w Caracas amerykańskiego zbiega...

Międzynarodowa obława

Leonard Glenn Francis, znany jako „Gruby Leonard”, zamierzał zapewne dotrzeć do Rosji, a stamtąd wrócić do swojej rodzinnej Malezji. Przed wejściem na pokład samolotu w Caracas został zatrzymany przez agentów Interpolu, przy asyście ze strony U.S. Marshals Service. W ten sposób zakończyła się międzynarodowa obława na człowieka, który w Stanach Zjednoczonych został uznany winnym zakrojonego na szeroką skalę przekupstwa. Jego działalność przestępcza trwała ponad dekadę i uwikłała w aferę łapówkarską dziesiątki oficerów marynarki wojennej USA.

Cztery lata temu sędzia sądu okręgowego w San Diego, Janis Sammartino, przewodniczyła rozprawie, w czasie której Francis współpracował z prokuratorami. Prokuratorzy wnosili oskarżenia przeciwko wielu oficerom i urzędnikom marynarki wojennej, posądzanym o przyjmowanie łapówek w zamian za tajne informacje, które dawały firmie Francisa, zajmującej się obsługą statków w Azji, przewagę w zdobywaniu kontraktów wojskowych.

Już wtedy sędzia obawiała się, że Francis może uciec. Odrzuciła więc wniosek jego prawnika o pozwolenie na umieszczenie go w areszcie domowym, bez całodobowych ochroniarzy pilnujących jego domu. Później jednak pozwolono mu na areszt domowy i zainstalowano mu na nodze monitor GPS, przekazujący władzom informacje o jego miejscu pobytu. Okazało się, że te środki ostrożności nie zdały egzaminu.

Prawie dziesięć lat temu Francis został aresztowany w hotelu w San Diego. Śledczy twierdzą, że on i jego firma, Glenn Defense Marine Asia, wyłudzili od U.S. Navy ponad 35 milionów dolarów, przekupując dziesiątki wysokich rangą oficerów marynarki alkoholem, seksem, wystawnymi przyjęciami i innymi prezentami. W zamian za to oficerowie – w tym jeden admirał, skazany za przestępstwo federalne – ukrywali plan, w ramach którego Francis pobierał zawyżone opłaty za dostarczanie statków lub pobierał opłaty za fałszywe usługi w kontrolowanych przez siebie portach w Azji.

Sprawa ta – przy okazji której wyszły na jaw różne lubieżne szczegóły dotyczące zdradzających swoje żony i szukających prostytutek oficerów – była dla Pentagonu kłopotliwa, ale nie dało się jej zatuszować. Na trzy tygodnie przed datą ogłoszenia wyroku w sprawie „Grubego Leonarda” bohater tych wydarzeń dość bezczelnie zbiegł. Odciął swój monitor GPS nożycami i pojechał samochodem do meksykańskiego miasta Tijuana.

Jego dom znajduje się około 40 minut jazdy od granicy z Meksykiem, gdzie pojazdy wjeżdżające do tego kraju są kontrolowane tylko losowo. Meksykańskie władze zostały postawione w stan pogotowia, a 10 amerykańskich organów ścigania na szczeblu lokalnym, stanowym i federalnym zaczęło szukać Francisa. Jednak, jak się później okazało, Francis z Meksyku poleciał na Kubę, a stamtąd udał się do Wenezueli.

Nieobecni ochroniarze

Wcześniej ktoś zadzwonił do wydziału policji w San Diego, by poinformować, że w domu Francisa działo się coś dziwnego, gdyż podjeżdżały tam nieustannie półciężarówki firmy U-Haul. Wysłani na miejsce funkcjonariusze zastali dom pusty, w związku z czym policja skontaktowała się z U.S. Pre-Trial Services, agencją federalną odpowiedzialną za jego areszt domowy. Biuro prokuratora w San Diego odmówiło komentarza. Zastępca wydziału biura U.S. Marshals, Omar Castillo, powiedział, że jego funkcjonariusze nie znaleźli w domu Francisa żadnych ochroniarzy, a przybyli tam w niedzielne popołudnie, prawie siedem godzin po ucieczce Francisa.

Niejasne jest to, dlaczego ochroniarze, którzy mieli tego domu pilnować, nie zareagowali na rozwój sytuacji i zdawali się być nieobecni. Sędzia Sammartino wielokrotnie twierdziła, że Francis, który był w złym stanie zdrowia i potrzebował opieki medycznej, mógł pozostać w areszcie domowym tylko pod warunkiem, że na miejscu będą prywatni ochroniarze. W pewnym momencie wyraziła zaniepokojenie, że gdyby miał uciec i wylądował z powrotem w Malezji, ona sama ponosiłaby za to pewną odpowiedzialność. Zgłosiła podobne obawy podczas rozprawy 17 grudnia 2020 roku, po otrzymaniu doniesienia, że ​​dom Francisa został przez prawie trzy godziny pozostawiony bez ochroniarzy. Strażnik powiedział potem, że był na długiej przerwie na lunch, a Francis przeprosił sędzię za to wydarzenie.

Do aresztowania Francisa w Caracas doszło w przeddzień wydania w jego sprawie wyroku. Sędzia Sammartino poinformowała, że Francis znajduje się w areszcie w Wenezueli i że nie wszczęto jeszcze żadnych działań na rzecz jego ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. – Ten obrót wydarzeń stwarza kilka problemów i oczywiście będzie miał wpływ na przebieg sprawy – powiedziała. Jej słowa z pewnością odnoszą się do faktu, iż nikt nie wie, czy rząd Wenezueli uwzględni wniosek o ekstradycję i czy dalsza współpraca w tej sprawie będzie możliwa.

Podczas sądowej sesji obrońcy Francisa oświadczyli, że złożą wniosek o zerwanie ich więzi z podsądnym z powodu „nieodwracalnego zerwania relacji adwokat-klient”. Oznacza to, że jeśli Francis zostanie odesłany z powrotem do Stanów Zjednoczonych, nie będzie miał początkowo żadnej reprezentacji prawnej poza tym, że będzie mu przysługiwał automatycznie obrońca publiczny. Z drugiej strony, być może asysta prawnika nie będzie potrzebna. Francis ma zostać skazany na mocy wcześniejszych decyzji sądowych, a zatem nie dojdzie w jego sprawie do jakiejś ponownej rozprawy.

Krzysztof M. Kucharski


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama