Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 14:29
Reklama KD Market
Reklama

Śmierć w kamieniołomie

Pod koniec 1997 roku pismo Weird NJ, ukazujące się w stanie New Jersey, a zajmujące się głównie niewyjaśnionymi, dziwnymi przestępstwami, otrzymało list od czytelnika identyfikującego się jako Billy Martin. Krótki tekst, zatytułowany „W górach Watchung” brzmiał tak: „Myślę, że w kamieniołomie Houdaille niedaleko Springfield miała miejsce rytualna zbrodnia. Miejscowy pies przyniósł do domu część ludzkiego ciała swojemu panu, co doprowadziło do śledztwa. Nie wiem, czy to prawda, czy to tylko lokalny mit”...

Symbole kultu

Niestety była to prawda, przynajmniej po części, a dotyczyła wydarzeń, które miały miejsce 25 lat wcześniej. Na szczycie urwiska, wysoko nad nieczynnym kamieniołomem w Springfield, istotnie odkryto w roku 1972 ciało nastolatki. Zwłoki zostały odnalezione dzięki psu, który przyniósł do domu znajdujące się w stanie zaawansowanego rozkładu ludzkie przedramię. Ramię i zwłoki zostały później zidentyfikowane jako należące do Jeannette DePalmy, 16-letniej dziewczyny, która zaginęła sześć tygodni wcześniej. Wkrótce pojawiły się plotki, że zniknięcie i późniejsze morderstwo miały charakter rytualny i były dziełem jakiejś sekty.

Mówiło się wtedy, że odludne miejsce na wzgórzu, gdzie odkryto ciało, było usiane symbolami związanymi z jakimś kultem, a zwłoki młodej dziewczyny zostały rzekomo umieszczone na prowizorycznym ołtarzu w lesie. Różne wersje historii Jeannette DePalmy obwiniały o jej śmierć bliżej nieokreślony sabat czarownic lub lokalną grupę satanistów.

Policja prowadząca śledztwo w zasadzie milczała. Wiadomo było jednak, że przed śmiercią Jeannette jechała gdzieś autostopem i prawdopodobnie została w pewnym momencie zabrana przez ludzi, którzy ją później uśmiercili. Wobec niechęci śledczych do zdradzania jakichkolwiek szczegółów, redakcja Weird NJ postanowiła wydrukować list Martina. Jego publikacja wywołała spore poruszenie wśród czytelników.

Dziennikarze zaczęli dostawać liczne sygnały, z których wynikało, że ciało Jeanette znaleziono dość szybko między innymi dlatego, że prowadziły do niego strzałki wyrzeźbione na drzewach. Wokół zwłok miały leżeć martwe zwierzęta, przywiązane do drzew sznurkami, a niektóre znajdowały się w słoikach. Wkrótce pojawiły się doniesienia o okaleczaniu i wieszaniu zwierząt w ten sam sposób w rezerwacie Watchung, który znajduje się bardzo blisko miejsca zbrodni.

Szatańska sprawa?

Niektóre z listów napływających do redakcji były niejasne lub sprzeczne, inne zaś tajemnicze, a nawet przerażające. Większość miała lokalne stemple pocztowe, ale zdarzały się też doniesienia od ludzi z innych stanów, którzy wyprowadzili się z New Jersey wiele lat wcześniej. Jeden z anonimowych korespondentów napisał: „Byłem wtedy nastolatkiem i mieszkałem w sąsiednim mieście. Mniej więcej dwa lata wcześniej w mojej szkole dużo mówiło się o jakiejś sekcie w tej okolicy. Ludzie z tej sekty planowali rzekomo zabicie dziecka w czasie Halloween albo przez porwanie i poświęcenie go, albo za pomocą trucizny”.

Autor innego listu twierdził, że jego matka znała Jeannette DePalmę. Dodał, że nierzadko spędzała ona z przyjaciółkami czas w okolicach kamieniołomu. Przestała to robić z chwilą, gdy jej wujek pracujący na policji powiedział, że jest tam niebezpiecznie i że należy ten teren omijać.

W jeszcze innym liście do redakcji czytamy: „Byłem bardzo zaskoczony, że policja nie ma na ten temat nic w archiwach. Moja żona przeczytała wasz artykuł i powiedziała, żebym się nie angażował, bo to szatańska sprawa. Przez dwa tygodnie mówiono o tym w całym powiecie, ale potem temat zniknął całkowicie z gazet”.

Dodatkowo plotki na temat domniemanego morderstwa i ostrzeżenia przez satanistami rozsiewane były przez pastora lokalnego kościoła Assemblies of God, Jamesa Tate’a. To spowodowało, iż w kilku okolicznych społecznościach zaczęły pojawiać się oznaki paniki. Było to o tyle uzasadnione, że 10 miesięcy wcześniej John List z Westfield w stanie New Jersey zamordował swoją żonę, matkę oraz trójkę dzieci, a następnie przepadł bez śladu. Znaleziono go dopiero 18 lat później, a zatem uzasadnione były w roku 1972 obawy, iż Jeanette również mogła paść jego ofiarą.

29 września 1972 roku ukazał się artykuł w Elizabeth Daily Journal zatytułowany „Girl Sacrificed in Witch Rite?” („Dziewczyna ofiarą rytualnego obrządku?”). Znalazł się tam następujący akapit: „Dochodzenie w sprawie śmierci 16-letniej Jeannette DePalma skupia się na elementach czarnej magii i kultu szatana. Według doniesień, przegląd zdjęć z miejsca śmierci skłania władze do przypuszczenia, że ​​śmierć dziewczynki mogła mieć charakter ofiary złożonej w celach rytualnych. Kawałki drewna, początkowo uważane za przypadkowe, są teraz postrzegane jako symbole. Jeden ze świadków powiedział, że na ziemi nad jej głową krzyżowały się dwa kawałki drewna. Więcej drewna otaczało ciało »jak trumna«”.

Artykuł ten był pierwszą publikacją łączącą śmierć DePalmy z czarami i satanizmem, ale nawet pobieżne spojrzenie na schemat miejsca zbrodni, narysowany przez śledczego Glenna Owensa, pokazuje, że te rzekome „znaki czarnej magii i kultu szatana” są dość wątpliwe. Dwa kawałki drewna skrzyżowane na ziemi nad głową ofiary były w rzeczywistości ułożone równoległe do ciała, z prawym ramieniem Jeanette spoczywającym na pionowej kłodzie. Druga, pozioma kłoda leżała tuż za jej głową. Obie kłody były znacznie większe niż całe ciało.

Z niewiadomych przyczyn ludzie prowadzący śledztwo w tej sprawie nie podawali do publicznej wiadomości jakichkolwiek komunikatów ani też nie komentowali doniesień prasowych. W związku z tym ani wtedy, ani przez wiele następnych lat nikt nie znał dokładnie szczegółów tej sprawy. Powszechne było przekonanie, iż śledczy starali się coś ukryć lub coś zatuszować, ale oficjalnie nigdy czegoś takiego nie potwierdzono. Były nawet podejrzenia, iż niektórzy policjanci sami byli satanistami i chronili swoich kolegów.

Walka o akta

Reporterzy Weird NJ prowadzili własne dociekania i praca ta trwa do dziś. Niejako po drodze wyszło na jaw wiele intrygujących faktów. Przede wszystkim w zasadzie upadła teoria, iż Jeanette zginęła w wyniku jakiegoś rytualnego obrządku. Konkluzja taka stała się jednak możliwa dopiero w ostatnich latach. Gdy w roku 2000 dziennikarze zwrócili się do policji z prośbą o udostępnienie wszystkich akt związanych z morderstwem, powiedziano im, że dokumenty te zostały rok wcześniej zniszczone w wyniku ataku huraganu Floyd. Było to jednak kłamstwo.

Przez ponad 20 lat dziennikarz Weird NJ, Jesse P. Pollack, zabiegał wraz z Markiem Moranem, autorem książki o sprawie Jeanette, o wydanie zgody na dostęp do akt sprawy. Prokuratora okręgowa wielokrotnie odrzucała wszystkie ich wnioski. Ostatecznie w roku 2019 zostało złożone żądanie o ujawnienie stosownych informacji na mocy ustawy Freedom of Information Act. Większość akt DePalmy stała się jawna w lutym 2021 roku, w tym zdjęcia z miejsca zbrodni, które zostały wcześniej ogłoszone przez niektórych funkcjonariuszy policji w New Jersey jako „zaginione”.

Choć szczątki Jeannette zostały wyretuszowane ze zdjęć, obrazy te przyniosły wiele istotnych informacji. Okazało się, że niemal na pewno nie było żadnej „okultystycznej działalności” związanej ze śmiercią DePalmy. Rzekome „krzyże z patyków i gałązek” oraz „aureola kamieni”, które miały zostać znalezione wokół ciała Jeannette, są całkowicie nieobecne na zdjęciach z miejsca zbrodni. Nie ma również żadnych „ofiar ze zwierząt”, o których od dawna mówiono. Najbliższy obiekt przypominający krzyż znaleziony w pobliżu szczątków to dwie zgniłe gałęzie drzewa, które najwyraźniej spadły w tym miejscu na długo przed tym, zanim Jeannette tam spoczęła. Na zdjęciach nie widać również strzałek wyrzeźbionych na drzewach ani żadnego rodzaju „ołtarza”.

Zawartość akt obaliła też kilka wcześniejszych tez. Przez lata emerytowani śledczy ze Springfield sugerowali, że miejsce, w którym znaleziono ciało ofiary, było „centrum imprezowym”. Sugerowano również, że prawdopodobnie Jeanette przedawkowała tam jakieś narkotyki podczas imprezowania z kilkoma innymi nastolatkami, z których wszyscy być może uciekli ze strachu z chwilą, gdy okazało się, że ich koleżanka nie żyje. Jednak zdjęcia zdają się opowiadać zupełnie inną historię. Miejsce, w którym odkryto ciało Jeannette, było gęsto zarośnięte, z niezliczonymi dużymi roślinami i krzewami otaczającymi szczątki. W raportach śledczych nie odnotowano żadnych danych o rzekomej imprezie lub spotkaniu towarzyskim.

Po drugie, okazało się, że około osiem stóp na południe od szczątków Jeannette znajdowała się zawartość jej torebki, najwyraźniej wyrzucona na trawę i ułożona w jeden mały stos. Samej torebki nigdy nie znaleziono, ale w aktach wyliczono jej zawartość: paczka chusteczek, inhalator firmy Vicks, mała puderniczka, szminka, grzebień, klucz na kółku, przezroczysta fiolka z nieznaną substancją oraz pudełko z cieniami do powiek. Brakowało portmonetki dziewczyny. Jeśli Jeannette została istotnie zamordowana, jej zabójca zabrał nie tylko jej torebkę, ale również naszyjnik z krzyżem.

Pytania bez odpowiedzi

Ujawnienie akt sprawy sporo wyjaśniło, ale zrodziło też szereg pytań. Dlaczego naszyjnik ofiary i jej torebka zostały skradzione? Jak to jest możliwe, że ktokolwiek w wydziale policji w Springfield lub w prokuraturze szczerze wierzył, że w tej sprawie był element okultystyczny, biorąc pod uwagę zdjęcia z miejsca zbrodni? I dlaczego tak wielu funkcjonariuszy policji przez tyle lat upierało się, że akta i dowody w sprawie Jeannette zostały zniszczone w 1999 roku przez powódź?

Departament policji w Springfield rozpoczął dochodzenie w sprawie śmierci DePalmy tuż po uzyskaniu wyników sekcji zwłok, które nie sugerowały żadnej konkretnej przyczyny śmierci. Jej szczątki nie wykazywały śladów połamania kości, ran postrzałowych ani uderzeń nożem. Na ciele ani wokół ciała nie znaleziono żadnych akcesoriów związanych z narkotykami. Na podstawie nieujawnionych powodów koroner podejrzewał, że przyczyną śmierci było uduszenie, co doprowadziło prokuraturę okręgową do potraktowania sprawy jako niewyjaśnionego zabójstwa. Koroner odkrył również niezwykle dużą ilość ołowiu w szczątkach, ale nie znaleziono nigdy wyjaśnienia tego zjawiska.

Na początku śledztwa policja dostała sygnał o bezdomnym mężczyźnie mieszkającym w lesie w pobliżu kamieniołomu. Człowiek ten był znany miejscowym po prostu jako „Red” i twierdzono, że uciekł ze swojego leśnego kempingu wkrótce po zaginięciu DePalmy. Chociaż trop początkowo wyglądał obiecująco, prokurator ostatecznie zdecydował, że ​​„Red” nie miał nic wspólnego ze śmiercią Jeanette. Śledczy próbowali przez następne lata szukać nowych poszlak, ale z powodu braku współpracy ze strony lokalnej ludności oraz w związku z niespójnymi historiami przekazanymi policji przez jej rodzinę, przyjaciół i rówieśników, sprawa została po pewnym czasie odłożona na półkę.

Ostatecznie zatem nie wiadomo do dziś, w jaki sposób zginęła dziewczyna i czy w ogóle chodzi tu o przestępstwo, czy też o jakiś tragiczny wypadek. W grę wchodzi nawet możliwość samobójstwa, tym bardziej że matka Jeanette zeznała, iż jej córka borykała się czasami z atakami depresji, a wspomniana fiolka mogła zawierać środek antydepresyjny. Niestety z chwilą, gdy znaleziono zwłoki, ciało znajdowało się w stanie tak zaawansowanego rozkładu, że normalne w takich przypadkach badania kryminalistyczne były niemożliwe.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama