Jak wynika z najnowszego raportu opublikowanego w czasopiśmie Pediatrics, w Stanach Zjednoczonych narasta problem związany z połykaniem przez dzieci baterii. Chodzi głównie o baterie guzikowe, czyli te, które zasilają zegarki, aparaty słuchowe, piloty telewizyjne, itd. W latach 2010-19 liczba wizyt na pogotowiu związanych z wydarzeniami tego rodzaju była ponad dwukrotnie wyższa niż dekadę wcześniej. Większość dotyczyła dzieci poniżej 5. roku życia...
Zagrożenie dla dzieci
Według danych National Electronic Injury Surveillance System, od 2010 do 2019 roku na pogotowiu miała miejsce średnio jedna wizyta pediatryczna związana z połknięciem baterii co 90 minut. Problem w tym, że baterie guzikowe są małe, okrągłe i błyszczące, co przyciąga uwagę dzieci. Połknięcie takiej baterii jest niebezpieczne, ponieważ generuje ona prąd elektryczny w kontakcie z płynami ustrojowymi, takimi jak ślina. Może to prowadzić do przepalenia tkanki ciała dziecka i stać się przyczyną zagrażających życiu powikłań, a nawet śmierci. 12 proc. dzieci zgłaszanych z tego powodu przez rodziców na pogotowie wymagało hospitalizacji.
– Najpopularniejsze baterie guzikowe używane w łatwo dostępnych urządzeniach domowych mają średnicę około jednej czwartej cala, co jest idealnym rozmiarem, by utknąć w przełyku – twierdzi David Brumbaugh, profesor pediatrii z University of Colorado School of Medicine. – Poważne uszkodzenie tkanki może nastąpić w ciągu kilku godzin, tak więc dla gastroenterologów dziecięcych, otolaryngologów, chirurgów i anestezjologów są to naprawdę przerażające przypadki. Znajdujemy się natychmiast w sytuacji awaryjnej, a wyjmując baterię bardzo martwimy się o wyrządzone przez nią szkody.
Jeśli rodzice uważają, że ich dziecko połknęło baterię albo ją włożyło do nosa lub ucha, powinni natychmiast wezwać pogotowie. Pierwsze objawy mogą wyglądać bardzo podobnie do innych powszechnych infekcji. To może utrudnić diagnozę, jeśli rodzic nie jest świadomy, że jego dziecko połknęło baterię czy też włożyło ją sobie do nosa lub ucha.
Na przykład dziecko, które wkłada sobie baterię guzikową do ucha, może odczuwać ból podobny do tego, jaki występuje przy infekcji ucha. Oznaki połknięcia baterii przez dziecko obejmują między innymi: kaszel, odmowę jedzenia lub picia, wymioty lub głośny, ciężki oddech. Specjaliści zalecają, by – zanim nadejdzie pomoc medyczna – podawać dziecku w wieku powyżej 1 roku dwie łyżeczki miodu co 10 minut, ponieważ może to pomóc chronić tkankę i spowolnić rozwój urazu.
U 15 proc. małych pacjentów w wieku poniżej 6 lat z ogniwami litowymi w przełyku występują ciężkie powikłania, takie jak perforacja przełyku lub tchawicy, przetoki w naczyniach, zwężenie przełyku, porażenie strun głosowych, krwotok, odma opłucnowa, rozedma śródpiersia i zapalenie śródpiersia. Poważne obrażenia spowodowane są trzema głównymi mechanizmami:
– bezpośrednim ciśnieniem mechanicznym, które może prowadzić do niedokrwienia i martwicy;
– oparzeniami chemicznymi i uszkodzeniem błony śluzowej w wyniku wycieku elektrolitu;
– wytwarzaniem prądu elektrycznego o niskim napięciu, który powoduje elektrolizę tkanek oraz ich rozmiękanie i martwicę tkanek.
Najcięższe uszkodzenia przełyku wynikają z połknięcia baterii litowych. Lit ma właściwości żrące, powoduje obrzęk płuc oraz uszkadza układ nerwowy, pokarmowy i sercowo-naczyniowy. W przypadku połknięcia nowych baterii mogą wystąpić trzykrotnie groźniejsze komplikacje niż po połknięciu takich, które były już używane. Warto jednak podkreślić, że nawet baterie, które nie mogą już zasilać urządzeń, gdyż są wyczerpane, mogą nadal powodować poważne obrażenia wewnętrzne. Rodzice powinni owijać je taśmą i niezwłocznie poddawać recyklingowi.
Ustawa Reese’a
W sierpniu tego roku prezydent Biden podpisał ustawę, która zaostrza normy bezpieczeństwa dla produktów z bateriami guzikowymi, wymagając, by były one opatrzone etykietą ostrzegawczą. Ponadto przegrody z bateriami w poszczególnych urządzeniach muszą być tak konstruowane, by dziecko nie miało do nich łatwego dostępu. Ustawa znana jest jako prawo Reese’a, nazwana tak dla uczczenia pamięci Reese’a Hamsmitha, 18-miesięcznego dziecka, które zmarło w grudniu 2020 roku po połknięciu baterii guzikowej z pilota telewizyjnego.
Dr Ian Jacobs, dyrektor medyczny Centrum Pediatrycznych Zaburzeń Dróg Oddechowych w Filadelfii, powiedział, że wierzy, iż nowe prawo pomoże zmniejszyć liczbę urazów związanych z połykaniem baterii przez dzieci: – Myślę, że zaczniemy dostrzegać stopniową poprawę, jednak to zajmie trochę czasu. Dodał jednak, że producenci mają teraz rok na dostosowanie się do nowych przepisów, ale nawet po tym terminie liczne rodziny prawdopodobnie nadal będą mieć starsze urządzenia elektroniczne, których ustawa Reese’a nie obejmuje.
Specjaliści zachęcają rodziców do przeglądania swoich domów i sprawdzenia, które urządzenia elektroniczne zawierają baterie guzikowe i które z nich mogą być najbardziej niebezpieczne. Przemysł zabawkarski znacznie wcześniej przyjął już dobrowolne normy wymagające instalowania mechanizmów blokowania baterii w ich komorach. Jednak zagrożenie mogą stanowić przede wszystkim inne urządzenia, których małe dzieci z reguły nie powinny w ogóle używać. Zresztą nie tylko o ich używanie chodzi. Maluchy czasami rzucają pilotami o ściany lub podłogę, a wtedy wysypują się z nich często baterie.
Wspomniany przegląd domu, w którym są małe dzieci, nie powinien dotyczyć wyłącznie baterii guzikowych. Rodzice powinni zadawać sobie serię prostych pytań. Czy magnesy nie są umiejscowione na dolnej części lodówki? Czy tabletki do zmywarki nie znajdują się w szafce pod zlewem, którą można bez trudu otworzyć? Gdzie są trzymane nożyczki do paznokci i igły? Taka profilaktyka to najlepsza inwestycja w bezpieczeństwo dziecka, choć prawda jest taka, iż czasami nie jest w ogóle stosowana.
Krzysztof M. Kucharski