Już w 2017 roku media ujawniły istnienie tajnego programu amerykańskiego rządu, zwanego Advanced Aviation Threat Identification, który badał niezidentyfikowane obiekty latające w latach 2007-2012. Nie było to pierwsze tego typu przedsięwzięcie. Oficjalne rządowe badania nad UFO rozpoczęły się już pod koniec lat 40. XX wieku od Projektu Sign, który dostarczył jedne z najbardziej wiarygodnych do tej pory nagrań obcych obiektów latających...
Tajemnicze obiekty
Project Sign, przekształcony następnie w słynny Project Blue Book, zajmował się badaniem zjawiska UFO od czasów zimnej wojny. Kiedy wiadomość o jego istnieniu przedostała się do opinii publicznej, na nowo rozgorzała dyskusja o możliwych wizytach kosmitów na naszej planecie. Ludzi zawsze fascynowały niezidentyfikowane obiekty latające. Tym bardziej że sami bywali świadkami ich pojawienia się w naszej przestrzeni powietrznej.
Jedno z najsłynniejszych w Stanach Zjednoczonych spotkań z UFO miało miejsce w 2004 roku. 14 listopada załoga lotniskowca USS Princeton w trakcie ćwiczeń na oceanie na zachód od San Diego zauważyła na radarze niezwykłe obiekty latające. Opadały one z wysokości ponad 80.000 stóp ze zdumiewającą prędkością, by zawisnąć tuż nad powierzchnią wody. Poproszono dwóch pilotów o zbadanie tego niecodziennego zjawiska.
Kiedy myśliwce dotarły na miejsce, piloci zwrócili uwagę na owalny kształt tuż pod taflą wody, który podniósł się po chwili nad jej powierzchnię. Wyglądał jak wielki, biały, owalny cukierek tic tac. Nie miał żadnych widocznych silników, skrzydeł i okien, a monitory podczerwieni nie ujawniły żadnych spalin. Próbowano przechwycić obiekt, ale ten przyspieszył i po krótkiej chwili pojawił się ponownie na radarze 60 mil dalej. Poruszał się z prędkością trzykrotnie większą od prędkości dźwięku i ponad dwukrotnie większą od prędkości myśliwców. Po tym zdarzeniu Pentagon oficjalnie przyznał, że UFO od lat naruszają przestrzeń powietrzną Ziemi a technologia, jaką się posługują obcy przybysze, jest nam nieznana.
Trzy lata wcześniej mieszkańcy New Jersey również byli świadkami niecodziennego zjawiska. 14 lipca 2001 roku zauważono dziwne pomarańczowo-żółte światła, które uformowały szyk w kształcie litery V. Znajdowały się nad przesmykiem oddzielającym Staten Island od New Jersey, czego świadkami byli mieszkańcy Throgs Neck Bridge na Long Island i Fort Lee w New Jersey. Kontrolerzy ruchu lotniczego zaprzeczali, by jakiekolwiek samoloty pasażerskie, wojskowe lub loty kosmiczne mogły odpowiadać za pojawienie się tajemniczych świateł. Przedstawiciele grupy badaczy UFO, znanej jako New York Strange Phenomena Investigators, twierdzili, że otrzymano dane radarowe z Federal Aviation Administration, które potwierdzały obserwacje UFO z tej nocy.
UFO nad O’Hare
Dziwne obiekty latające zanotowano również w okolicach Chicago. 7 listopada 2006 roku ok. 4.15 po południu pracownik United Airlines zauważył ciemnoszary metaliczny statek powietrzny unoszący się nad bramką C17 lotniska O’Hare. Tego dnia łącznie 12 pracowników linii United i załogi lotu 446, która przygotowywała się właśnie do startu, oraz kilku świadków spoza lotniska zauważyło obiekt w kształcie spodka o długości ok. 24 stóp. Świadkowie twierdzą, że unosił się on nad lotniskiem przez około 5 minut, po czym wystrzelił w górę. Ponieważ jednak UFO nie było widoczne na radarze, FAA określiła je jako „zjawisko pogodowe” i odmówiła przeprowadzenia dochodzenia.
Liczące niewiele ponad 20.000 mieszkańców miasteczko Stephenville w Teksasie, 100 mil na południowy zachód od Dallas, również mogło być świadkiem odwiedzin przedstawicieli innej cywilizacji. Wieczorem 8 stycznia 2008 roku dziesiątki mieszkańców zobaczyły na niebie białe światła unoszące się najpierw w pojedynczym poziomym łuku, a następnie w pionowych równoległych liniach. Lokalny pilot Steve Allen oszacował, że światła „rozciągały się na około milę długości i pół mili szerokości”, przemieszczając się z prędkością około 3000 mil na godzinę.
Kilka dni później Siły Powietrzne USA ogłosiły, że tej nocy w okolicy znajdowały się samoloty F-16, ale liczni świadkowie nie dali wiary tym tłumaczeniom. Twierdzili, że to, co widzieli, było zbyt zaawansowane technologicznie jak na obecne możliwości człowieka.
Dziwne obiekty pojawiały się niemal codziennie od lata 2014 roku do marca 2015 roku nad Wschodnim Wybrzeżem Stanów Zjednoczonych, o czym piloci marynarki wojennej, szkolący się w tamtym rejonie przez kilka miesięcy, donosili regularnie swoim przełożonym. Niektóre z incydentów zostały nagrane na wideo. Jedno z takich nagrań, wykonane przez kamerę samolotu na początku 2015 roku, pokazuje obiekt lecący z niezwykłą prędkością nad powierzchnią oceanu.
Pod koniec 2014 roku jeden z pilotów nieomal zderzył się z jednym z dziwnych obiektów. Dwa samoloty leciały w tandemie w odległości około 100 stóp, kiedy coś przeleciało między nimi, tuż obok kokpitu jednego z nich. Wyglądało to jak kula otaczająca sześcian. Zdarzenie to tak przeraziło pilota, że oficjalnie zgłosił ten wypadek jako zagrożenie dla misji szkoleniowej. Wcześniej Departament Obrony twierdził, że na tym terenie prowadzone są tajne badania nad nowoczesnymi dronami. Jednak incydent ten przekonał pilotów, że obiekty nie były częścią tajnego programu, bowiem nikt nie prowadziłby żadnych badań w rejonie, w którym regularnie ćwiczyły myśliwce.
Obserwacje niezidentyfikowanych obiektów latających prowadzone były od dziesięcioleci, zarówno przez zwykłych obywateli, jak i pilotów wojskowych. Jednak przez lata Urzędnicy Departamentu Obrony nie chcieli przyznać, że przynajmniej część z nich mogła być prawdziwa. Dopiero zeznania pilotów wojskowych przed Kongresem i Pentagonem oraz ujawnienie nagrań z samolotów wojskowych doprowadziły do oficjalnego przyznania, że nieznane obiekty latające pojawiają się w naszej przestrzeni powietrznej.
W maju tego roku najwyżsi urzędnicy Pentagonu przyznali, że istnieje obecnie blisko 400 raportów samego tylko personelu wojskowego o możliwych spotkaniach z UFO.
Maggie Sawicka