Social Security jest programem socjalnym o kluczowym znaczeniu dla milionów osób w wieku emerytalnym, wdów, wdowców i sierot oraz osób niepełnosprawnych. W przestrzeni społecznej niewiele mówi się jednak, że przyszłość powszechnych ubezpieczeń emerytalnych może zależeć od wskaźników nowych urodzeń oraz od imigrantów.
Kilka miesięcy temu Center on Budget and Policy Priorities opublikował raport, z którego wynikało, że każdego roku około 22,5 miliona osób unika zejścia poniżej progu ubóstwa dzięki świadczeniom Social Security. Gdyby nie ten program odsetek starszych wiekiem Amerykanów żyjących w biedzie sięgałby 38 proc. zamiast obecnych 9 proc.
System w opałach
Nad Social Security wisi jednak od lat, jak miecz Damoklesa, widmo niewypłacalności. Powody są dwa – systematycznie spadający wskaźnik urodzeń w USA oraz zmniejszająca się liczba legalnych imigrantów.
Zacznijmy od podstaw demografii. Aby utrzymać zastępowalność pokoleń, na każdą kobietę w wieku rozrodczym powinno przypadać 2,1 dziecka. Tymczasem według Centers for Disease Control and Prevention (CDC) w 2020 roku wskaźnik rozrodczości spadł do rekordowo niskiego poziomu 1,6 dziecka na kobietę. Przyczyn tego zjawiska jest co najmniej kilka. Wymieńmy najważniejsze: powszechny dostęp do antykoncepcji i spadek liczby nieplanowanych ciąż, późniejszy wiek podejmowania decyzji o urodzeniu pierwszego dziecka oraz uwarunkowania ekonomiczne. Wielka recesja z lat 2007-2009, pandemia COVID-19 czy obecna inflacja to także czynniki, które miały wpływ na podejmowanie decyzji o ponoszeniu kosztów wychowania potomków.
Historycznie niski wskaźnik urodzeń wywoła jeszcze większe napięcia w programie Social Security. Najnowszy raport Biura Budżetowego Kongresu (Congressional Budget Office, CBO) przewiduje, że populacja ludzi urodzonych w USA zacznie się zmniejszać począwszy od 2043 roku. W tym momencie liczba zgonów zacznie być wyższa od liczby urodzeń. Złożą się na to dwa czynniki – malejące wskaźniki nowych urodzeń i odchodzenie generacji powojennego wyżu demograficznego (roczniki 1945-64) i kolejnych pokoleń wyżowych. Według CBO już za 20 lat cały wzrost liczby ludności Stany Zjednoczone będą zawdzięczać wyłącznie imigrantom.
Problemy mamy jednak już dzisiaj. „W ciągu najbliższej dekady imigranci będą generować trzy czwarte projektowanego przyrostu naturalnego” – czytamy w raporcie CBO. Po 2032 roku wskaźnik ten będzie jeszcze wyższy.
Kto pracuje na emeryta
Powyższe prognozy mają kluczowe znaczenie dla dwóch podstawowych programów świadczeń społecznych gwarantowanych przez rząd federalny – Social Security i Medicare.
Oba opierają się na zasadzie solidarności – świadczenia emerytalne i koszty opieki zdrowotnej dla osób starszych pokrywane są ze składek osób pracujących. Ci ostatni przekazują część swoich dochodów z przeświadczeniem, że gdy sami się zestarzeją, obowiązek utrzymania ich świadczeń przejmie kolejne pokolenie. Ta konstrukcja programów świadczeń społecznych, która funkcjonuje zresztą w większości rozwiniętych państw świata, zakłada jednak utrzymanie właściwych proporcji między liczbą ludności w szczycie aktywności zawodowej (wiek 25-54) lata a liczbą emerytów. I tu CBO bije na alarm. W ciągu najbliższych 10 lat liczba osób w szczycie aktywności zawodowej nie będzie praktycznie się zmieniać. Za to zacznie gwałtownie rosnąć liczba osób powyżej 65 roku życia, w miarę jak w wiek emerytalny wkraczać będą ostatnie roczniki pokolenia baby boomers.
Podobnie kasandryczne są prognozy Social Security Administration, która przewiduje, że przy obecnym modelu pieniędzy na emerytury zacznie brakować już w 2035 roku. Potrzebne będą wówczas niewygodne decyzje – Kongres będzie musiał zdecydować albo o podwyższeniu składek, albo o obniżeniu wartości realnej świadczeń, które co roku są indeksowane w stosunku do kosztów życia. Diagnoza demografów z Social Security jest podobna do ustaleń zawartych w raporcie CBO. Jeszcze w 2005 roku na każdego seniora powyżej 65 roku życia pracowało pięć osób w wieku 25-54 lat. W 2030 roku, a więc już za osiem lat, wskaźnik ten spadnie poniżej trzech i przy obecnych trendach demograficznych będzie malał dalej.
Na kłopoty – imigranci
Innym problemem Social Security jest trwający od ponad dwóch dekad spadek legalnej imigracji do Stanów Zjednoczonych. Wpływ przyjezdnych, włączanych legalnie do obiegu gospodarczego może z punktu widzenia systemu emerytalnego być tylko pozytywny. Większość imigrantów wjeżdżających legalnie do USA to ludzie młodzi. Oznacza to, że przez kilkadziesiąt lat jako pracownicy zasilać będą Social Security, zanim zaczną z niego korzystać. Nawet nielegalni imigranci, pracując na „lewych” numerach, łożą do wspólnej kasy. A osoby, które nigdy nie otrzymały legalnego numeru Social Security i odprowadzają podatki, nie nabywają praw emerytalnych, czyli de facto wspierają z własnej kieszeni amerykańskich emerytów.
Jednym z rozwiązań problemów demograficznych Stanów Zjednoczonych, a tym samym zabezpieczeniem bezpieczeństwa programów socjalnych, wydaje się imigracja. Problem w tym, że liczba osób przyjmowanych legalnie obniża się od lat 90. I tak według oficjalnych danych Banku Światowego w latach 1992-1997 USA przyjęły 8,86 miliona legalnych imigrantów, a w latach 2012-2017 już tylko 4,77 miliona. Danych za ostatnie pięć lat jeszcze nie ma, ale łatwo można sobie wyobrazić kolejny spadek wywołany polityką poprzedniego prezydenta i pandemią COVID-19.
Brett Arends, dziennikarz finansowy znanego portalu „MarketWatch”, przypomina, że Stany Zjednoczone potrafiły w przeszłości rozwiązywać problemy związane z imigracją. Na przykład masowy napływ ludności do Ameryki w latach 1850-1920 przyczynił się do gruntownej transformacji kraju, który ze zlepka dawnych brytyjskich kolonii stał się największą potęgą ekonomiczną na świecie.
Efekty historycznej obecności imigrantów okazały się więcej niż pozytywne. Arends powołuje się na połączone badania naukowców z najbardziej prestiżowych szkół biznesu – London School of Economics, Harvard Business School oraz Yale University. Wykazali oni, że powiaty, do których w latach 1860-1920 docierali imigranci, miały jeszcze w 2000 roku wyższy dochód per capita o 20 proc. od powiatów, które imigrantów nie przyjmowały. Także bardziej współczesne badania wskazują na pozytywne efekty imigracji. Szczególnie dotyczy to przyjmowania osób posiadających wyższe wykształcenie i wyjątkowe kwalifikacje. Niestety w przestrzeni publicznej brakuje rzeczowej dyskusji nad zapewnieniem przyszłości programom socjalnym, od których zależy los starszych wiekiem Amerykanów.
Jolanta Telega[email protected]