Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 06:20
Reklama KD Market

Na walizkach

Minęły cztery lata, odkąd moi przełożeni przenieśli mnie na nową placówkę, i właśnie przyszedł czas na kolejną zmianę. Tym razem niedaleko, ale zmiana jest zmianą. Pakowanie rzeczy, pośród których najwięcej jest książek i różnego rodzaju papierów, znoszenie, przewożenie, wnoszenie na nowe miejsce, to tylko część rzeczywistości zmiany. Bo przecież dużo ważniejsze jest to, że trzeba zamknąć kolejny etap w życiu i rozpocząć nowy. Podziękować ludziom, wśród których mogłem żyć i którym mogłem służyć duszpastersko w ostatnich latach, i przywitać nowych. Każda zmiana jest nowym początkiem, nową szansą, ale też niepewnością, która łączy się z koniecznością poznania nowego środowiska i obowiązków oraz wejścia w nie. Nie zawsze jest to łatwe, zwłaszcza gdy czuje się potrzebę jakiejś stabilizacji w życiu, tego, by gdzieś osiąść na dłużej. Z biegiem lat ta potrzeba staje się coraz silniejsza. 

Zmiany personalne w parafiach są czymś normalnym. Każdego roku dokonują się ku większemu lub mniejszemu zadowoleniu wiernych. Bywają sytuacje, że będąc tak bardzo związanymi emocjonalnie z duszpasterzem wierni, piszą petycje, aby go nie odwoływać. Są jednak przypadki, gdzie jedna albo druga strona czeka na zmianę. W życiu księdza taka zmiana nie jest jednak czymś zupełnie prostym, bo jak wspominałem, wiąże się z tym, że trzeba będzie praktycznie wszystko zaczynać od nowa. Każde środowisko jest jednak inne, ksiądz jest niejako tylko gościem, który za jakiś czas musi iść dalej. Z drugiej strony jednak ksiądz wie, że podobnie jak apostołowie, jest posłany, by iść, aby być w drodze, nie zatrzymując się na zbyt długo w jednym miejscu. Ma iść i głosić Ewangelię. To jest cel jego misji i droga, którą wybrał i na którą się zgodził. Ksiądz nie ma szukać swojej wygody i bezpiecznego miejsca, aby uwić sobie gniazdko, ale ma być gotowym na wszystko apostołem posłusznie realizującym wyzwania, które w imieniu Chrystusa stawia przed nim Kościół. I tak przez całe życie, od początku do końca. Każde wyzwanie jest szansą na to, by coś poprawić, ulepszyć, w końcu każdy człowiek całe życie się czegoś uczy i rozwija swoje talenty. Zmiany mają zatem także wymiar pozytywny tak dla samego księdza, jak i dla samych parafian. Nie zastaną się na jednym, ale mogą doświadczyć innych sposobów działania. 

Odchodząc z jednego miejsca, bez względu na to, jak długo się tutaj było, warto dokonać pewnych podsumowań. Stawiam sobie przede wszystkim pytanie o to, jakim księdzem byłem dla ludzi, wśród których żyłem. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, bo mam świadomość sukcesów i porażek. Jednak z jednych i drugich składa się życie i to, co dla mnie najważniejsze to, żeby nie odchodzić z nierozwiązanymi konfliktami. Muszę przeprosić, jeśli trzeba i przebaczyć komuś, kto zawinił coś przeciwko mnie. Pytam się także o to, czego nauczyła mnie praca w parafii, z której odchodzę, a było tego bardzo wiele. Mam świadomość bogactwa doświadczeń, które zdobywam przede wszystkim przez kontakt z konkretnymi ludźmi. W środowisku wielonarodowym są to ludzie o różnych kulturach, tradycjach, pobożności. Idąc dalej, zabieram to bezcenne bogactwo, które może bardzo mi pomóc w nowym miejscu. Stąd czuję wdzięczność za dar spotkania tych ludzi w środowisku ich życia. 

Patrząc na kończący się etap, zaglądam do ksiąg parafialnych. Spora liczba ochrzczonych dzieci, pobłogosławionych małżeństw, namaszczonych olejem chorych, odprowadzonych na cmentarze zmarłych. Niezliczona liczba wyspowiadanych ludzi i codziennie odprawiane msze i nabożeństwa, to wszystko stanowiło moją codzienność pracy w konkretnej parafii. Mam poczucie spełnienia, bo bardzo lubię służyć ludziom jako ksiądz, być zawsze na posterunku, gotowym do działania. Mam też poczucie ludzkiej wdzięczności, która jest najlepszą oceną tego działania. Każde dobre słowo zawsze znaczy wiele. Ostatnie lata nie były proste i zwyczajne. COVID-19 z fazą zamkniętych kościołów i nabożeństw odprawianych przy drzwiach zamkniętych, z udziałem online, tęsknota i liczne pytania ludzi o to, kiedy się to skończy i dlaczego jest, jak jest, nie należały do łatwych ani z jednej, ani z drugiej strony. A na dodatek świadomość tego, że część ludzi „odpadła” od praktykowania wiary, pożegnali się z Kościołem albo poszukali innych miejsc, to także było bardzo trudne. Pozostała świadomość konieczności odbudowywania wielu spraw, nowego początku, wraz z potrzebą autentyczności działania pośród wielu zawirowań i trudnych sytuacji. W tej kwestii wiele pokazały mi tegoroczne pielgrzymki do sanktuariów. Entuzjazm i chęć uczestnictwa pokazują, że jest w ludziach wielkie pragnienie wiary i jej wyrażania. Potwierdziło, że nie trzeba ulegać zniechęceniu, ale czerpiąc nowe energie z Ducha Bożego, działać z gorliwością.

Pakowanie księżowskich walizek czy, jak to często się mówi, „ubóstwa”, pokazuje, że wciąż jest wszystkiego za wiele. W ciągu życia ciągle się coś gromadzi. Rzeczy potrzebnych i niepotrzebnych. Wiele drobiazgów darują nam ludzie. Mądra jest zasada, którą powtarzają niektórzy, że jeśli jest coś, czego nie używałeś przez rok, pozbądź się tego, bo znaczy to, że tego nie potrzebujesz. W takich chwilach dobrze jest być minimalistą i ograniczyć się do rzeczy naprawdę koniecznych. Księża zawsze mówili, że największą zmorą są książki. Często mamy ich wiele. Biblioteki wyszły z mody, a książka potrzebna, zwłaszcza taka, do której się wraca, przygotowując katechezę czy mądre wystąpienie. Trzeba to jednak ciągnąć za sobą. 

Zmiany, trudne, ale też dobre zarazem chwile. Świadomość bycia w drodze. Dzisiaj tu, jutro tam. Bez względu na samopoczucie, strach czy stres. Z nadzieją, że w nowym miejscu, gdzie także są ludzie potrzebujący Boga, chętni życzliwie przyjąć nowego księdza, który będzie dla nich kolejną przystanią i szansą na dobre (oby ciągle lepsze) życie i działanie.

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama