Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 18:25
Reklama KD Market
Reklama

Cudowny Stevie

Sprzedał ponad 100 milionów płyt na całym świecie. Jego 23 albumy studyjne i ponad 100 singli przyniosły mu łącznie 25 nagród Grammy i jednego Oscara. Jest multiinstrumentalistą, gra m.in. na organkach ustnych, fortepianie, gitarze basowej i perkusji. Prywatnie też lubi konkretne liczby: ma dziewięcioro dzieci z pięcioma kobietami. Stevie Wonder – piosenkarz o fenomenalnym głosie, kompozytor i producent muzyczny świętuje w tym roku 60-lecie pracy artystycznej...

Jest jedną z najbardziej prominentnych postaci na amerykańskiej i międzynarodowej scenie muzycznej. Jego bardzo eklektyczny styl zawiera elementy muzyki funk, soul, R&B, jazzu, bluesa, rocka and rolla a nawet progresywnego rocka. Wszyscy znamy jego największe hity: „Isn’t She Lovely”, „You Are the Sunshine of My Life” i oczywiście „I Just Called to Say I Love You”. W styczniu 1989 roku jako najmłodszy artysta w historii został wprowadzony do Rock & Roll Hall of Fame.

Niewidome złote dziecko

Urodził się pechowego, 13 maja 1950 roku w Saginaw, niewielkim miasteczku w stanie Michigan, jako Stevland Hardaway Morris. Przyszedł na świat 6 tygodni przed terminem. W wyniku fatalnego błędu personelu szpitalnego – podano zbyt dużą ilość tlenu do inkubatora – stracił wzrok.

W rodzinnym domu nie miał lekko. Ojciec zmuszał jego matkę do prostytucji, bił ją i poniżał. Zdecydowała się od niego odejść, kiedy Stevie miał zaledwie 4 lata. Zamieszkali we dwójkę w Detroit. Matka robiła wszystko, by Stevie miał możliwość poznania świata. Kupiła radio, przy którym chłopiec przesiadywał całymi godzinami, słuchając rhythm & bluesa. Później Stevie próbował aranżować je na sprzęty kuchenne: garnki, patelnie ai sztućce.

Mama, doceniając muzyczne pasje syna, kupiła mu harmonijkę oraz zestaw perkusyjny. Z jej inicjatywy mały Stevie trafił do kościelnego chóru. Chłopiec był tam żywym srebrem – nie tylko śpiewał i grał na harmonijce i perkusji, ale szybko nauczył się też grać na pianinie i instrumentach klawiszowych. Utalentowanego dzieciaka zauważył jeden z szefów wytwórni Motown. Podpisał z 11-latkiem kontrakt, nadał mu pseudonim Little Stevie Wonder i rok później wydał jego pierwszy album The Jazz Soul of Little Stevie. Było to dokładnie 60 lat temu.

W 1972 roku muzyk, w wieku zaledwie 22 lat, nagrał czternasty album zatytułowany Music of My Mind, dzięki któremu zaczął koncertować z The Rolling Stones. W kolejnym roku zdobył pierwszą z wielu w swym dorobku statuetek Grammy – za utwór „Superstition”. W 1984 roku skomponował muzykę do filmu Woman in Red. Na ścieżce dźwiękowej pojawiła się piosenka „I Just Called to Say I Love You”, którą w 1985 nagrodzono Oscarem.

Wonder ma na koncie współpracę z wielkimi nazwiskami z branży, m.in.: Paulem McCartneyem, Stingiem, Michaelem Jacksonem, Bobem Dylanem, Rayem Charlesem czy Beyoncé. Choć od kilkunastu lat nie wydaje płyt, wciąż jest znakomitością światowej sceny muzycznej.

Widzi czy nie widzi?

Ciemne okulary stanowią nieodłączny element występów Steviego Wondera i stały się jego znakiem rozpoznawczym. Nie wszyscy jednak wierzą w to, że wokalista jest niewidomy. Wątpliwości ma między innymi jego kolega z branży, piosenkarz Lionel Richie. Zadziwił on fanów opinią, którą przedstawił w The Kelly Clarkson Show. Artysta opowiedział historię, która przydarzyła mu się z Wonderem: – Wiem, że widzi. Kiedyś poszedłem do jego domu. Powiedział: „Chcesz usłyszeć nową piosenkę? Mam ją w samochodzie. Chodź ze mną”. Poprosił mnie, abym usiadł na miejscu pasażera, a sam zajął miejsce kierowcy. Włożył taśmę, a potem odwrócił się i zaczął zjeżdżać z podjazdu. Krzyknąłem: „Stevie! Co robisz?!”. A on powiedział: „Ach, mam cię!” – opowiadał muzyk.

Wątpliwości budziło też jego zachowanie podczas jednego z koncertów Paula McCartneya. Kiedy Paul szedł w stronę fortepianu, niechcący potrącił mikrofon, który złapał... właśnie Stevie. To jednak nie wszystko. Artystę przyłapano kiedyś na zakupie telewizora. Wielokrotnie pojawiał się na meczach koszykówki, a także... robił aparatem fotograficznym zdjęcie Michaelowi Jacksonowi.

Wonder nigdy nie zaprzeczył pogłoskom i teoriom spiskowym, jakie krążą w Sieci. W 2017 roku zapowiadał, że odniesie się do tej sprawy, ale tego nie zrobił. Nic dziwnego, że plotki co jakiś czas powracają i że wciąż są osoby, które uważają, że utrata wzroku Steviego Wondera to chwyt marketingowy.

Ojciec dziewięciorga

Stevie Wonder trzy razy stawał na ślubnym kobiercu, ale jego życie uczuciowe jest dużo bogatsze. Artysta miewał romanse, czego dowodem jest trójka dzieci ze związków pozasakramentalnych.

W 1970 roku wokalista ożenił się z piosenkarką Syreetą Wright, jednak już po dwóch latach związek się rozpadł. Para wzięła rozwód za porozumieniem stron. W 1975 roku Steviego wiązano z Yolandą Simmons. Urodziła się im córka, Aisha Morris. Kiedy przyszła na świat, natchniony tata napisał piosenkę pt. „Isn’t She Lovely”, której fragment brzmi: „Nie mogę uwierzyć, co zrobił Bóg – przez nas dał życie maleństwu. Czyż ona nie jest kochanym owocem miłości?”. Dwa lata później Yolanda urodziła mu syna, Keitha.

Stevie nie sformalizował relacji z Yolandą, ale i tak związek nie przetrwał próby czasu. Za to w 2001 roku Wonder wziął kolejny ślub. Tym razem jego wybranką była projektantka mody, Kaia Millard Morris. W tym małżeństwie przyszło na świat dwóch kolejnych synów. Nadano im imiona Kailand Morris i Mandla Kadjay Carl Stevland Morris. Niestety i ten związek nie przetrwał. Rozstali się w 2009 roku; rozwód nastąpił sześć lat później. Trzecią żoną artysty została blogerka Tomeeka Robyn Bracy. Poznali się w 2012 roku. Ślub wzięli pięć lat później. Artysta ma z nią dwie córki o imionach Nia i Zaiah. Oprócz wspomnianych powyżej dzieci Stevie jest też ojcem córki Sophie oraz synów Kwame i Mumtaza.

Muzyk niejednokrotnie podkreślał, że bycie tatą jest dla niego najważniejszą, życiową misją. Dziennikarzom, którzy dziwili się temu, mówił: – Naprawdę to najlepsze, co mi się przydarzyło, bo każde życie jest bezcenne i niepowtarzalne. Nikt i nic nie zastąpi mi niedzielnego obiadu z całą rodziną przy wspólnym stole. Najpierw moja matka, a potem moja rodzina dodawała mi odwagi i pomagała rozwijać skrzydła i mieć śmiałe marzenia, że wszystko jest możliwe, pomimo wielu trudności i ograniczeń.

Inwazja zła

Aktywność społeczna artysty była dla wszystkich sygnałem, że nie jest mu obojętne to, co się dzieje wokół niego. Nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale wszędzie tam, gdzie koncertował. Pierwszym krokiem było nagranie swojej interpretacji słynnej ballady „Blowin in the Wind”, Boby’ego Dylana, późniejszego Laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Stevie miał wtedy zaledwie 16 lat, ale jego interpretacja tak się spodobała słuchaczom, że znalazła się na czołowym miejscu listy Billboardu. W 1989 roku pojawił się w Polsce, wspierając NSZZ „Solidarność”. W warszawskiej kawiarni zaśpiewał z Janem Lityńskim i Jackiem Kuroniem swoją kultową piosenkę „I Just Called to Say I Love You”.

Ostatnio Stevie Wonder zabrał też głos w sprawie brutalnej napaści Rosji na Ukrainę. Na Twitterze opublikował film, w którym stanowczo potępia rosyjską „inwazję zła, nawołuje do jedności i wspólnego przeciwstawienia się nienawiści. – To nie jest tylko wojna ukraińska. Dziś Ukraina walczy o duszę świata. Walczy z siłami zła. Widzieliśmy, do czego może doprowadzić zło. Bez względu na kraj czy kolor skóry. Teraz zło zagraża suwerenności jednego państwa, ale także nienaruszalności wszystkich innych. (…) Musimy przeciwstawić się nienawiści i pokonać ją, zanim ona nas pokona. Wierzę w moc ludzi, wszystkich ludzi. Możemy to zatrzymać już teraz.

Artysta, niezależnie od tego, czy śpiewa, czy mówi, czy pisze – za każdym razem porusza jak mało kto. Wonder powiedział kiedyś: – Jeśli ktoś nie widzi oczami, nie oznacza to wcale, że nie dostrzega ważnych rzeczy. On na pewno dostrzega więcej.

Małgorzata Matuszewska


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama