Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 18:23
Reklama KD Market
Reklama

Tajemnica bankierów

Szwajcaria od ponad 200 lat nie uczestniczyła w żadnej międzynarodowej wojnie. Ten kraj to była oaza spokoju w niespokojnej Europie. Mimo to historia Szwajcarii skrywa wiele czarnych tajemnic, o których nie wiedzą nawet sami Szwajcarzy. Albo woleliby nie wiedzieć. Jedną z takich tajemnic są pieniądze i złoto, które znalazły się w szwajcarskich bankach podczas II wojny światowej...

Zrabowane złoto

Po dojściu Hitlera do władzy Żydzi zorientowali się, że naziści widzą w nich największych wrogów Niemiec. Wtedy jeszcze nikt nie myślał, że hitlerowcy chcą ich całkowicie unicestwić. W tej sytuacji Żydzi postanowili chronić swoje majątki przed wywłaszczeniem. Pieniądze deponowali na szwajcarskich kontach, a złoto, kosztowności i dzieła sztuki w skrytkach sejfowych. Sami bankowcy szwajcarscy zachęcali ich do tego, zaostrzając i tak już ostre przepisy dotyczące tajemnicy bankowej. To po wojnie miało się obrócić przeciwko spadkobiercom właścicieli kont.

Po ataku Hitlera na ZSRR neutralna Szwajcaria wydawała się oazą wolności finansowej w Europie. Tylko nie była to wolność dla wszystkich. Żydzi, którzy umieścili w bankach szwajcarskich swoje oszczędności, później przez rząd szwajcarski nie byli wpuszczani do kraju. Zawracano ich z granicy. Wielu z nich zginęło w Holocauście. Zostały po nich tzw. uśpione konta i skrytki, a na nich aktywa szacowane na miliardy dolarów.

Szwajcarzy zarobili na wojnie krocie. Skupowali ogromne ilości złota zarówno od Niemców, jak i od aliantów. Jedni i drudzy byli zainteresowani istnieniem wolnego rynku franka szwajcarskiego, który obok dolara był drugą w pełni wymienialną walutą. Niemcy również czerpali ogromne korzyści z usług szwajcarskich bankierów. Gdyby nie oni, naziści nie mieliby gdzie upłynnić zrabowanego złota. Za zdobyte w ten sposób franki finansowali wojnę.

Szwajcarzy robili interesy zarówno z Bankiem III Rzeszy, jak i z poszczególnymi hitlerowskimi dygnitarzami. Nawet tantiemy z publikacji Mein Kampf Adolfa Hitlera były deponowane na szwajcarskim koncie bankowym.

Szwajcarskie banki kupiły cztery piąte złota, które III Rzesza upłynniła za granicą. 90 procent złota znalazło się w Szwajcarskim Banku Narodowym. Było to złoto, które Niemcy wykradli z banków podbitych krajów, a później złoto skonfiskowane osobom prywatnym i ofiarom Zagłady. Szwajcarski Bank Narodowy dopiero pół wieku po wojnie przyznał się, że zarabiał na wojennych transakcjach z Bankiem III Rzeszy.

Najbardziej opinię Szwajcarii zniszczyło to, że przyjmowali oni od Niemców złoto Żydów, którzy zostali zamordowani w obozach koncentracyjnych. Niemcy masowo kradli swoim ofiarom wartościowe rzeczy, zrobili z tego cały przemysł. Po śmierci wyrywali Żydom nawet złote zęby i plomby dentystyczne. Szwajcarski Bank Narodowy bronił się, tłumacząc, że nie sposób było ustalić, skąd pochodził przetopiony kruszec.

Odzyskiwanie majątku ofiar

Większą część niemieckich łupów zatrzymały szwajcarskie banki. Alianci zaraz po wojnie, na Paryskiej Konferencji Pokojowej, wezwali Szwajcarię do odmrożenia tzw. uśpionych kont, które należały do ofiar wojny. Chodziło o ujawnienie tych kont i zwrot ich zawartości. Bankierzy unikali tego, usprawiedliwiając się świętą, w ich mniemaniu, tajemnicą bankową.

W końcu zgodzili się zwrócić 58 milionów dolarów. To był niewielki procent złota skradzionego przez Niemców. Szwajcaria zobowiązała się zadośćuczynić pokrzywdzonym państwom i oddać złoto ich bankom centralnym. Lecz nie było mowy o zwrocie złota osobom, które ocalały z Holocaustu, bądź spadkobiercom zamordowanych w obozach koncentracyjnych.

Ci na własną rękę musieli dochodzić swoich praw majątkowych. Zderzali się z murem biurokracji. Szwajcarscy bankierzy ściśle przestrzegali surowej litery prawa bankowego. Na przykład od spadkobierców domagali się aktów zgonów osób, które zostały spalone w krematoriach obozów koncentracyjnych. Jakby Niemcy wystawiali takie akty zgonu.

Międzynarodowa ustawa w 1962 roku zmusiła banki szwajcarskie do podjęcia prób identyfikacji nieaktywnych kont. Lecz ustawa – nie wiadomo, dlaczego – nie objęła skrytek depozytowych. Szwajcarzy zwrócili kolejne kilkanaście milionów spadkobiercom. Walut i złota na uśpionych kontach było o wiele, wiele więcej.

Ta sama ustawa, też nie wiadomo, dlaczego, nie objęła spadkobierców z Europy Środkowowschodniej. A w tych państwach mieszkała większość ofiar. I tę sprawę rozwiązano z korzyścią dla Szwajcarii. Zawarła ona umowy dwustronne z reżimami komunistycznymi w Polsce i innych krajach Wschodniej Europy. Doszło do szachrajskiej wymiany. Otóż środki z uśpionych kont obywateli polskich żydowskiego pochodzenia zostały przekazane na rzecz szwajcarskich przedsiębiorców. Nazywało się to zaspokojeniem ich roszczeń z tytułu znacjonalizowanego w Polsce mienia.

W 1987 roku Szwajcarski Bank Narodowy przekazał darowiznę w wysokości 40 milionów dolarów na rzecz Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. To tylko rozsierdziło organizacje żydowskie. Batalia Żydów o odzyskanie uśpionych aktywów w bankach szwajcarskich rozgorzała na dobre dopiero w latach 90.

W 1995 roku Światowy Kongres Żydów złożył przed amerykańskim sądem pozew przeciwko państwu szwajcarskiemu. Powołana została Niezależna Komisja Ekspertów, w której skład weszli przedstawiciele USA, Izraela i Polski (Władysław Bartoszewski). Komisja wykryła, że szwajcarscy bankierzy potajemnie likwidowali uśpione konta i przejmowali aktywa. Wyszły na jaw przypadki celowego zacierania śladów po właścicielach kont tak zlikwidowanych.

Komisja zidentyfikowała 54 tysiące kont bankowych, które mogły należeć do ofiar Holocaustu. Opublikowała 25 tysięcy nazwisk ofiar, które na pewno posiadały konta w bankach szwajcarskich. Powiedzenie, że żarty się skończyły, nie przystaje do opisywanych wydarzeń. Ale tak było. Szwajcarzy bali się walczyć ze Światowym Kongresem Żydów. Szwajcarzy ulegli. Zgodzili się wypłacić ofiarom lub spadkobiercom ofiar wojny 1,25 miliarda dolarów. Ostatnie raty w ramach zadośćuczynienia wypłacili w 2020 roku.

Te wszystkie zabiegi podsumował przedstawiciel amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, Stuart Gibson: „W 1998 roku Szwajcarzy poczuli, że muszą wykonać ruch, aby ochronić swą reputację w przyszłości. Fakt pozostaje faktem, umożliwili nazistom ukrycie swoich aktywów w szwajcarskich bankach”.

Rachunek sumienia zajął Szwajcarom wiele lat. Ale i tak nigdy się nie dowiemy, ile naprawdę zarobili Helweci na współpracy z Niemcami podczas wojny.

Ryszard Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama