Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 02:40
Reklama KD Market

Co Amerykanie myślą o imigracji?

Imigranci protestują przed siedzibą Narodowego Instytutu Migracji (INM) w mieście Tapachula w stanie Chiapas w Meksyku. Żądają od INM tymczasowych 30-dniowych zezwoleń by móc podróżować do USA fot. Juan Manuel Blanco/EPA-EFE/Shutterstock

Polityka kształtuje świadomość

To, co myślimy o korzyściach wynikających z przyjmowania imigrantów przez USA, zależy od wyznawanych poglądów politycznych, wieku i wykształcenia  – wynika ze statystyk. Wpływ na nasze nastawienie mają także bieżące wydarzenia. Takie wnioski można wysnuć z najnowszego sondażu Instytutu Gallupa, renomowanej instytucji zajmującej się badaniem opinii publicznej. 

Z badań przeprowadzonych między 5 a 26 lipca wynika, że 38 procent Amerykanów opowiada się za zmniejszeniem imigracji do USA, 27 proc. chce jej zwiększenia, a 31 proc. opowiada się za utrzymaniem liczby przyjmowanych cudzoziemców na obecnym poziomie.  

Dwa lata temu proporcje były nieco inne. Za ograniczeniem imigracji opowiadało się 28 proc. badanych, jej zwiększenia chciało 34 proc., a 36 proc. było zadowolonych z jej ówczesnego poziomu. Wzrost liczby badanych negatywnie oceniających zjawisko imigracji do USA jest więc wyraźny, choć nie miał charakteru skokowego. 

Kryzys nie tylko na granicy

Na aktualne wyniki sondażu Gallupa dotyczącego stosunku do imigrantów wpłynął bez wątpienia wielomiesięczny kryzys na południowej granicy, który nasilił się wraz ze zmianą administracji z republikańskiej na demokratyczną. Nadzieje na poluzowanie polityki imigracyjnej, trudna sytuacja w Ameryce Środkowej i wreszcie pandemia koronawirusa spowodowały, że z Meksyku usiłuje przedostać się do USA coraz więcej ludzi. Tylko w czerwcu odnotowano na tej granicy 207 tys. zatrzymań, co było najwyższym wynikiem w historii. Do tego drogą morską próbują dotrzeć do wybrzeży USA imigranci z Kuby i Haiti. 

Południowe stany walczą z falą imigracji, twierdząc, że sytuacja stanowi zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Kryzys stał się także jednym z głównych tematów kampanii wyborczej.  Republikański gubernator Teksasu Grett Abott prowadzi mocno nagłaśnianą operację wysyłania autobusami nielegalnych imigrantów do Waszyngtonu i Nowego Jorku, twierdząc, że testuje w ten sposób zaangażowanie rządzonych przez Demokratów tzw. miast-sanktuariów. Republikanie uderzają propagandowo w obecną administrację przed listopadowymi wyborami do Kongresu, zarzucając jej bezczynność i brak koordynacji działań, co doprowadziło do kryzysu humanitarnego. W stosunku do imigracji widać także efekty kilku lat antyimigracyjnej retoryki poprzedniego prezydenta. Tłumaczy to też wyraźną linię podziału zbieżną z politycznymi wyborami badanych. 

Gallup przypomina, że na wyniki powtarzanych cyklicznie sondaży dotyczących nastawienia do imigracji zawsze wpływały bieżące wydarzenia. Na przykład w 2000 roku 38 proc. opowiadało się za zmniejszeniem imigracji do USA. W październiku 2001 roku było ich już 58 proc. Powodem były zamachy z 11 września tego roku dokonane przez terrorystów, którzy wjechali do USA jako turyści, studenci lub pracownicy na wizach tymczasowych. 

Coraz więcej polityki

W komentarzu do własnego sondażu Gallup wyjaśnia, jak zmieniały się trendy dotyczące poglądów Amerykanów na imigrację. W długoterminowej perspektywie poglądy dotyczące polityki imigracyjnej coraz bardziej się polaryzowały. W 2008 roku, pod koniec prezydentury George’a W. Busha, za ograniczeniem imigracji opowiadało się 46 proc. Republikanów i 39 proc. Demokratów. Różnica wynosiła więc tylko 7 punktów procentowych. W 2009 roku powiększyła się już do 17 proc.  a potem nadal rosła – dziś wynosi już 52 proc. Instytut wyjaśnia jednak, że pytania nie precyzują, czy chodzi o imigrację legalną, czy nielegalną – interpretację pozostawiono tu samym respondentom, więc część badanych, odpowiadając, miała na myśli jasną, a część ciemniejszą stronę zjawiska. 

Konserwatywni badani w swoich odpowiedziach częściej odnosili się do negatywnych aspektów zjawiska nieudokumentowanych wjazdów do USA. Z lipcowego sondażu wynika, że aż 15 proc. Republikanów uważa nielegalną imigrację za najpoważniejszy problem dla kraju. Podobny pogląd podzielało 3 proc. wyborców niezależnych i tylko 1 proc. Demokratów. 

Szklanka do połowy pełna czy do połowy pusta?

Po opublikowaniu wyników środowiska konserwatywne nie ukrywały satysfakcji. Ostatni raz odsetek zwolenników ograniczenia imigracji (41 proc.) wyższy od zwolenników jej zwiększania (22 proc.) odnotowano osiem lat temu – jeszcze za czasów prezydenta Baracka Obamy. Jedna trzecia badanych miała wówczas w tej sprawie stosunek obojętny. Prawicowe media takie jak „New York Post“ czy „Washington Times“ zinterpretowały to jako zasadniczą zmianę nastawienia społeczeństwa wobec zjawiska imigracji. 

Konserwatywne media pomijają jednak inne ustalenia sondażu. 70 proc. badanych wciąż postrzega imigrację jako pozytywne zjawisko dla Stanów Zjednoczonych. To co prawda najniższy odsetek pozytywnych ocen od 2014 roku, ale nie zbliża się nawet do najniższego odczytu z początków tysiąclecia, gdy odsetek dostrzegających pozytywne konsekwencje imigracji spadł do 52 proc. Tylko (a może aż) co czwarty Amerykanin (24 proc.) uważa dziś imigrację za szkodliwą dla Ameryki. 

Pytanie o ocenę skutków imigracji w największym stopniu odsłania stopień polaryzacji  amerykańskiego społeczeństwa w zależności od wyznawanych poglądów. Z ostatniego badania wynika, że wśród Demokratów odsetek pozytywnie postrzegających imigrację (86 proc.) jest dwukrotnie wyższy niż wśród Republikanów (46 proc.) Niezależni wyborcy mają tu poglądy bardziej zbliżone do Demokratów (75 proc.) 

Drugą linią podziału jest wiek badanych. Generalnie młodsi ludzie są bardziej otwarci na imigrantów, a starsi w mniejszym odsetku widzą pozytywne strony zjawiska. W przedziale 18-34 lata imigrację pozytywnie ocenia 83 proc. badanych, 35-54 lata – 76 proc. a powyżej 55. roku życia – tylko 57 proc. 

Trzecią linią podziału jest wykształcenie – wśród absolwentów college’ów jest 80 proc. osób postrzegających imigrację pozytywnie, wśród osób z niepełnym wyższym – 65 proc., a bez wyższego wykształcenia – 64 proc. 

Dyskusja o wynikach sondażu Gallupa przypomina spór o to, czy szklanka jest do połowy pusta, czy do połowy pełna. O ile prawa strona zwraca uwagę na rosnącą liczbę zwolenników ograniczania imigracji, sam instytut w komentarzu podkreśla, że nadal większość Amerykanów, bo 58 proc. chce, aby do USA przyjeżdżało więcej osób lub tyle samo co do tej pory. Za ograniczeniem imigracji nie opowiada się więc większość respondentów, tak jak to miało miejsce na przykład po zamachach z 11 września. Przy interpretacji sondaży sprawdza się więc powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. 

Jolanta Telega[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama