Nieco ponad godzinę po wschodzie słońca 31 lipca tego roku, długoletni szef Al-Kaidy Ajman al-Zawahiri wyszedł na balkon bloku mieszkalnego w centrum Kabulu. Podobno był to jego ulubiony zwyczaj po modlitwie. Tym razem była to ostatnia rzecz, jaką zrobił w życiu...
Laserowa precyzja
Nieco po 6.00 rano dwa pociski uderzyły w balkon, zabijając 71-latka, choć jego żona i córka nie odniosły żadnych obrażeń. Jak można było uderzyć tak precyzyjnie? W przeszłości Stany Zjednoczone spotykały się z krytyką w związku z atakami, które pociągały za sobą wiele ofiar wśród ludności cywilnej. W tym przypadku tak nie było, co jest zasługą dokładnej analizy zwyczajów Al-Zawahiriego. Jednak największe znaczenie miał rodzaj zastosowanej broni.
Były to wystrzelone przez drona rakiety typu Hellfire. Jest to rodzaj pocisku powietrze-ziemia, który stał się stałym elementem amerykańskich operacji antyterrorystycznych za granicą począwszy od 2001 roku. Pocisk ten może być wystrzeliwany z różnych platform, w tym helikopterów, pojazdów naziemnych, statków, samolotów oraz dronów. Uważa się, że Stany Zjednoczone użyły Hellfire w 2015 roku do ataku na urodzonego w Wielkiej Brytanii dżihadysty znanego jako „Jihadi John”.
Jednym z głównych powodów używania rakiet Hellfire jest ich precyzja. Kiedy z drona wystrzeliwany jest pocisk, operator broni, czasami siedzący w klimatyzowanej sali gdzieś bardzo daleko, widzi obraz wideo przekazywany z pokładu rakiety. Korzystając z zestawu narzędzi celowniczych na ekranie, operator jest w stanie dokładnie namierzyć cel i skierować na niego laser. Pocisk podąża następnie ścieżką tego lasera, aż do trafienia w wybrany obiekt. Nietrafienie w ten cel jest praktycznie niemożliwe.
Profesor William Banks, założyciel Instytutu Polityki Bezpieczeństwa i Prawa Uniwersytetu w Syracuse, powiedział, że atak na Al-Zawahiriego był idealnym zastosowaniem procedur, nad którymi Pentagon pracuje od lat: – Wygląda na to, że w tym przypadku planiści byli bardzo ostrożni i zrobili wszystko, by znaleźć cel w miejscu i czasie, w którym mogliby uderzyć tylko w wybraną osobę i nie skrzywdzić nikogo innego.
Jest jeszcze inny, fascynujący aspekt ataku w Kabulu. W przypadku uderzenia na Al-Zawahiriego prawdopodobnie użyto stosunkowo nieznanej wersji Hellfire – rakiety R9X – która nie ma żadnego ładunku wybuchowego, ale posiada sześć ostrzy do przecinania celów za pomocą ogromnej energii kinetycznej. Choć nie wiadomo tego na pewno, wydaje się, że Al-Zawahiri został poszatkowany na kawałki, a dom, w którym mieszkał, praktycznie w ogóle nie ucierpiał.
W 2017 roku inny przywódca Al-Kaidy i jeden z zastępców Al-Zawahiriego, Abu Khayr al-Masri, został zabity w Syrii przy pomocy rakiety R9X Hellfire. Zdjęcia z tego ataku wykazały, że pocisk, który uderzył w autobus, zrobił wielką dziurę w dachu pojazdu i zabił pasażerów, ale nie było żadnych śladów eksplozji.
Na tropie wroga
Marc Polymeropoulos, były wysoki rangą pracownik CIA, powiedział sieci BBC, że prawdopodobnie przed atakiem stosowano różne metody wywiadowcze, łącznie z informacjami przekazywanymi przez agentów obecnych w Afganistanie. Niektórzy spekulowali również, że amerykańskie drony lub samoloty monitorowały miejsce pobytu przywódcy Al-Kaidy przez tygodnie lub miesiące i były praktycznie niewykrywalne.
W przypadku ataku na Al-Zawahiriego, dodał Polymeropoulos, skorzystano z wieloletniego doświadczenia amerykańskiego wywiadu w tropieniu konkretnych terrorystów. Jednak tego rodzaju operacje amerykańskie nie zawsze idą zgodnie z planem. 29 sierpnia 2021 roku dron uderzył w samochód na północ od lotniska w Kabulu, co miało zlikwidować oddział grupy tzw. Państwa Islamskiego. Zamiast tego zginęło 10 niewinnych ludzi, a Pentagon przyznał, że popełniono „tragiczny błąd”.
Bill Roggio, pracownik Fundacji Obrony Demokracji, który od wielu lat śledzi ataki dronów amerykańskich, powiedział, że zabicie Al-Zawahiriego było prawdopodobnie znacznie trudniejsze niż poprzednie zabójstwa, biorąc pod uwagę brak jakiejkolwiek obecności rządu USA w Afganistanie. Wcześniejsze ataki dronów na pobliski Pakistan były wykonywane z Afganistanu, podczas gdy ataki na Syrię były przeprowadzane z przyjaznego terytorium Iraku. Roggio powiedział, że „nie zdziwiłby się”, gdyby podobne ataki na cele Al-Kaidy miały miejsce ponownie w Afganistanie.
Zlikwidowanie przywódcy Al-Kaidy jest oczywiście ważne z punktu widzenia walki ze światowym terroryzmem, choć zapewne wkrótce pojawi się nowy przywódca i nic zasadniczo się nie zmieni. Jednak zastosowanie w tak spektakularny sposób rakiety R9X, bez żadnego ładunku wybuchowego i niemal całkowicie bezgłośnej, było bardzo istotne. Był to sygnał, iż Ameryka jest w stanie skutecznie wytropić i zgładzić osoby, które działają w organizacjach terrorystycznych. Co ważne, ataki takie mogą być przeprowadzane nawet wtedy, gdy Amerykanie nie posiadają żadnych sił militarnych na danym terenie.
Al-Zawahiri błędnie zakładał, że w Kabulu może się czuć całkowicie bezpiecznie. Nie mieszkał w żadnej jaskini w górach czy też w ukryciu, lecz w mieszkaniu w dość ekskluzywnej, dyplomatycznej dzielnicy stolicy Afganistanu. Warto przypomnieć, że atak na Bin-Ladena wymagał zaplanowania skomplikowanej i niezwykle niebezpiecznej operacji amerykańskich sił specjalnych, mimo że ówczesny przywódca Al-Kaidy mieszkał w Pakistanie, a zatem w kraju, który teoretycznie sprzyjał Ameryce. Wydaje się, że dziś, przy zastosowaniu najnowszych rodzajów broni, podobne ataki są możliwe w dowolnym miejscu na naszym globie, niezależnie od tego, czy amerykańskie siły są tam obecne, czy nie.
Andrzej Heyduk