Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 18:15
Reklama KD Market
Reklama

Królowa z kwiatowej łodzi

Była władczynią największego w historii imperium pirackiego. Rządziła nim w sposób bezwzględny i krwawy. Dowodziła gigantyczną flotą. Nigdy wcześniej i nigdy później nie pojawiła się kobieta, która była w stanie podporządkować sobie tak wielką masę piratów. I to nie jest legenda, jak w przypadku innych kobiet mających trudnić się piractwem. To historia prawdziwa, udokumentowana...

Kurtyzana z ludu Tanka

Odkąd zaczął kwitnąć handel morski, rozkwitło też piractwo. Nie inaczej było w Chinach. Na tamtych morzach od zawsze grasowali piraci. Napadali na jakiś statek, zabijali załogę i ze zdobytym towarem czmychali do ukrytej w dżungli zatoki. Dysponowali jednym, dwoma okrętami. Zazwyczaj długo nie żyli, bo zatapiała ich cesarska flota.

Lecz w XVIII wieku piraci urośli w największą siłę na Morzu Południowochińskim. Cesarska flota nie potrafiła ich zwalczyć. Tę potęgę zaczął tworzyć pirat Ching Yi. Dowodził Flotą Czerwonej Flagi. Gdy poznał – w domu rozpusty – Ching Shih, ożenił się z nią i razem zorganizowali niemal pirackie państwo, które niepodzielnie zapanowało na wodach Morza Południowochińskiego.

Ching Shih wywodziła się z ludu Tanka. Byli nazywani ludźmi łódek lub morskimi Cyganami. Znajdowali się na samym dnie w hierarchii ówczesnego społeczeństwa Chin. Mieli zakaz osiedlania się na lądzie. Żyli na barkach wzdłuż morskiego wybrzeża. To były pływające miasteczka, włącznie z łodziami publicznymi, zwanymi też łodziami kwiatowymi.

Na jednej z takich kwiatowych łodzi pracowała Ching Shih, najpierw jako prostytutka, później zarządzająca tym przybytkiem. Tam nauczyła się trochę czytać, ale najlepiej liczyć. Później ta umiejętność bardzo jej się przydała jako królowej piratów. Była pierwszym, a może jedynym piratem, który prowadził księgi rachunkowe.

W XVIII wieku w Chinach ludność gwałtownie wzrosła ze 150 do 300 milionów mieszkańców. Właśnie w tym czasie urodziła się Shih. W Kantonie na południu Chin, gdzie mieszkała, zaczęło fizycznie brakować miejsca do życia. Już nie tylko lud Tanka, ale i ubożsi kantończycy musieli przenosić się na wodę. Ludzie trzymali się wybrzeża, bo tam była praca, także u piratów.

Żona herszta piratów

Nie wiadomo, jak przebiegał romans Ching Yi i Ching Shih. Żeby zostać hersztem piratów, trzeba było być bardziej bezwzględnym i krwiożerczym niż inni. Lecz nawet taki człowiek może się zakochać. Yi trafił na kobietę, jak się okazało, równie bezwzględną jak on. Poza tym musiała dysponować potężnymi atutami kobiecymi. Shih zgodziła się na małżeństwo z Yi dopiero wtedy, gdy pirat przyrzekł jej równy udział w łupach.

Ching Shih była doskonałą organizatorką, negocjatorką i miała wrodzony zmysł do interesów. Rok po ślubie parze udało się zjednoczyć południowych piratów w konfederację sześciu flot. Ich nazwy pochodziły od kolorów flag: czerwona, czarna, niebieska, biała, zielona i fioletowa. Sama Flota Czerwona Chingów urosła do 600 statków. A cała konfederacja liczyła około 1700 statków z 70 tysiącami marynarzy na pokładach. Kilka razy więcej niż cesarska marynarka Chin. I kilkadziesiąt razy więcej niż wszyscy piraci z Karaibów w swoim najlepszym okresie.

Słynny Czarnobrody miał u szczytu swej sławy 6-7 statków i kilkuset marynarzy. Słynny korsarz Francis Drake, będący na usługach królowej Elżbiety I, dysponował podobną liczbą statków i marynarzy co Czarnobrody.

W odróżnieniu od karaibskich piratów, Chingowie budowali lojalność braci pirackiej nie tylko na przemocy. Amerykańska sinolożka Dian Murray tak o tym pisze: „Z braku prawdziwych więzów krwi Chingowie i ich ludzie tworzyli fikcyjne relacje rodzinne, adoptując często młodych marynarzy i oferując im najpiękniejsze kobiety. Dzięki temu piraci byli w stanie zrezygnować z osobistych ambicji i współpracować na skalę w tym biznesie wcześniej nie widzianą”.

Chingowie też adoptowali chłopaka, Cheung Po Tsai, którego porwali jakiemuś rybakowi. Stał się on homoseksualnym partnerem swego przybranego ojca. Shih nie miała nic przeciwko. Homoseksualizm w Chinach był karany śmiercią i w społeczeństwie źle widziany. Adopcja pomagała ukrywać tego rodzaju związki – co się dzieje w rodzinie, pozostaje w rodzinie.

Obyczajowa rewolucja

Była jeszcze jedna różnica pomiędzy piratami z Karaibów a piratami z Morza Południowochińskiego. Karaibscy piraci uważali, że obecność kobiety na pokładzie przynosi pecha. Miały zakaz wstępu na statek. Zdarzało się jednak, że pirat przemycił na pokład kobietę w męskim przebraniu, żeby się nie nudzić podczas rejsu. Gdy to się wydało, na statku od razu robiło się gorąco z pożądania. Czasami, aby uniknąć rozlewu krwi, kapitan kazał wyrzucać kobietę za burtę. Natomiast chińscy piraci pływali wraz z żonami i dziećmi. Kobiety gotowały i prały. Kiedy trzeba było, walczyły.

W 1807 roku, podczas rejsu powrotnego z zaprzyjaźnionego Wietnamu, Ching Yi stracił życie. Nie wiadomo: albo zginął podczas sztormu, albo trafiła go armatnia kula w trakcie potyczki. Ching Shih natychmiast sięgnęła po pełną, jednoosobową władzę nad konfederacją flot. Dowodem na to, jak ważną rolę odgrywała jeszcze przed śmiercią męża, jest fakt, że żaden dowódca floty nie zaprotestował.

Ale Shih zdawała sobie sprawę, że przejęcie władzy nad piratami przez kobietę to, mówiąc dzisiejszym językiem, obyczajowa rewolucja. Że wcześniej czy później może dojść do buntu przeciwko niej. Aby to załagodzić, już kilka dni po śmierci Yi zaczęła romansować z jego kochankiem a swoim przybranym synem. Niedługo potem wzięli ślub. Była starsza od nowego męża o 11 lat.

Tak powstał drugi duet rządzący konfederacją. Cheung Po Tsai – już doświadczony i obdarzony charyzmą kapitan – występował podczas oficjalnych uroczystości, narad i rozkazywał piratom. Jednak wszyscy wiedzieli, kto jest prawdziwym szefem.

Królowa morza

Mimo to Shih uznała, że jej władza jest niezbyt pewna, gdyż oparta głównie na osobistych relacjach z najważniejszymi kapitanami konfederacji. Więc rok po śmierci Yi wprowadziła prawo, które w krwawy sposób karało wszelkie nieposłuszeństwo wobec przełożonego. A ona była najwyższym przełożonym. W zasadzie była jedna kara: ścięcie głowy. Za kradzież, za złupienie zaprzyjaźnionej wioski, za zgwałcenie kobiety jeńca, za złe traktowanie sojuszników. Obojętnie, czy byli to zaprzyjaźnieni wieśniacy, rybacy czy osoby wyżej postawione.

O branki dbała nie z dobroci serca. Porwane kobiety były dla niej towarem. Aby dobrze na nich zarobić, sprzedając do domów rozpusty, musiały być w bardzo dobrym stanie fizycznym, a najlepiej nienaruszone, bo wtedy były droższe.

W nowym prawie pirackim Shih wprowadziła też system zachęt. Na przykład jedną piątą łupu dostawali ci, którzy mieli bezpośredni udział w zrabowaniu statku. Reszta łupu szła do wspólnego skarbca i była przeznaczona na wspólne potrzeby: zakup i remont statków, zaopatrzenie w broń i prowiant, wynagrodzenia dla tych załóg, którym w ostatnim czasie jakoś się nie powiodło. Prawie jak w państwie opiekuńczym.

Ching Shih stała się niekwestionowaną królową Morza Południowochińskiego. Jej flota była nie do pokonania. Z czasem wymyśliła nowe, stałe źródło dochodów. W Makau i Kantonie otworzyła biura, w których można było kupić dokumenty zapewniające nietykalność i ochronę ze strony statków konfederacji. Wystarczyło, aby kapitan statku handlowego pokazał taki dokument spotkanym na morzu piratom i mógł dalej swobodnie płynąć. Dokumenty nietykalności cieszyły się ogromnym wzięciem. Bez nich mało kto wypływał w morze.

Z tytułem szlacheckim

Panowanie floty konfederacji na wodach doprowadzało dwór cesarski w Pekinie do histerii. Tym bardziej że piraci chętnie też napadali na statki cesarskie. Zabijali oficerów i urzędników i wrzucali do morza. Statki zawłaszczali. Wreszcie cesarz podjął zdecydowane działania, aby rozbić konfederację. Przeciw piratom wysłał armadę liczącą ponad 200 okrętów. Piraci ją rozgromili. Przejęli 63 cesarskie statki. Ich załogi zmusili do zmiany stron. Flota konfederacji stała się jeszcze mocniejsza.

W końcu cesarz musiał zrobić coś, co stanowiło wielkie upokorzenie największej cywilizacji świata. Za ogromne pieniądze wynajął francuskich, portugalskich i holenderskich kapitanów flot, aby ci pokonali piratów. Pieniądze cesarza poszły na marne, jeśli nie brać pod uwagę tego, że piraci wzbogacili się o kolejne statki i europejskie, bogate łupy.

Nie mogąc pokonać siłą piratów, dwór cesarski uciekł się do intryg. Sinolożka Murray napisała: „Po wielu latach porażek rządząca Chinami dynastia Qing postanowiła zmienić taktykę. Władze dotarły do kilku pomniejszych dowódców konfederacji skłóconych z Ching Shih. Zaproponowały piratom amnestię i coś w rodzaju cesarskiej emerytury. Mieli otrzymywać pieniądze za to, że nie będą już dłużej piratami. Chętni mogli przystać do cesarskiej marynarki”.

Shih, obawiając się, że może dojść do rozłamu w konfederacji, a nawet bratobójczych bitew, sama zdecydowała się na rozmowę z gubernatorem Kantonu. W zamian za porzucenie piractwa postawiła twarde warunki. Miała zachować wszystkie łupy, czyli ukryte w kilku jaskiniach skarby, oraz flotę 30 statków, którymi miał dowodzić jej mąż Cheung Po Tsai. Cesarz przystał na jej warunki.

20 kwietnia 1810 roku kilkadziesiąt tysięcy piratów dobrowolnie poddało się, przekazując cesarstwu kilkaset okrętów. Ching Shih otrzymała od cesarza tytuł szlachecki. Cheung Po Tsai został dowódcą jednej z cesarskich flot.

Ching Shih nie potrafiła żyć spokojnie, jako rentierka. Z Kantonu przeniosła się na wschód, do Fujijanu. Tam otworzyła kasyno z domem publicznym dla bogatych. Zmarła we własnym łożu w wieku około 70 lat.

Ryszard Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama