Nowy pomysł rządu federalnego budzi kontrowersje
Administracja Joe Bidena chce wydawać karty identyfikacyjne nieudokumentowanym imigrantom przekraczającym południową granicę. Program, na razie w formie pilotażowej, ma na celu usprawnienie mechanizmów kontrolnych nad osobami wypuszczanymi na wolność na czas rozpatrywania wniosków azylowych. Pomysł wzbudza kontrowersje i jest ostro krytykowany przez Republikanów.
Nowy dokument nosi nazwę Secure Docket Card (SDC) i będzie wręczany osobom przekraczającym południową granicę przy ich rejestrowaniu przez Immigration and Customs Enforcement (ICE), w momencie gdy petenci przekonają urzędników imigracyjnych, że mają powody, aby obawiać się prześladowania w swoich własnych krajach, a jednocześnie nie będą stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego. Gdy ICE zakwalifikuje ich jako potencjalnych azylantów, będą mogli oczekiwać na przesłuchanie przed sędzią imigracyjnym przy minimalnym nadzorze i z SDC w kieszeni. Program ma ruszyć w kolejnym roku budżetowym, który zaczyna się już 1 października. ICE poprosił o 10 milionów dolarów na jego uruchomienie.
Po co ta karta?
W USA większość dokumentów potwierdzających tożsamość wydawana jest na poziomie stanowym. To przede wszystkim prawa jazdy oraz stanowe karty identyfikacyjne wydawane osobom, które nie prowadzą pojazdów. Tymi dokumentami najczęściej posługują się Amerykanie, gdy zachodzi potrzeba potwierdzenia własnej tożsamości.
Rząd federalny w formie dokumentu ze zdjęciem wydaje dokumenty stałego pobytu (zielone karty) oraz zezwolenia na pracę (Employment Authorization Document). Teraz ma zacząć wydawać dokumenty, które będą potwierdzać, iż ich posiadacz… nie uregulował do końca kwestii legalnego pobytu. SDC mają w pierwszej kolejności być wykorzystywane w kontaktach ze służbami imigracyjnym, a nie służyć jako dokument potwierdzający tożsamość. Okazanie dowodu tożsamości pozwoli urzędnikom na szybkie sprawdzenie danych imigranta w systemach nadzorowanych przez Departament Bezpieczeństwa Krajowego i ustalenie, czy jest azylantem czekającym na rozpatrzenie sprawy, czy ma już wydany nakaz deportacji. Według ICE, służby imigracyjne będą więc mogły łatwo zidentyfikować posiadacza SDC i uzyskać dostęp do akt sprawy.
„Szczegóły programu nie są jeszcze dopracowane, ale głównym celem SDC jest stworzenie alternatywy dla obecnych formularzy papierowych, które szybko się niszczą” – poinformowało biuro prasowe ICE.
Posiadacz karty miałby z kolei możliwość logowania się na nowo utworzonej stronie internetowej, aby meldować się ICE i dotrzeć do informacji na temat wyznaczonego terminu przesłuchania w sądzie imigracyjnym.
Karta na przeczekanie
Karty mają być także uzupełnieniem programu Alternatives to Detention (ATD), pozwalającego na oczekiwanie na przesłuchania azylowe poza ośrodkami dla imigrantów. SDC ułatwi służbom imigracyjnym pracę w sytuacji kryzysowej na południowej granicy, przy narastającej fali nowych migrantów usiłujących przedostać się do USA.
Program pilotażowy stanie się elementem systemu monitorowania osób czekających na rozpatrzenie wniosku azylowego lub decyzję o deportacji, co przy 1,6 mln zaległych spraw może zająć miesiące, jeśli nie lata. Obecnie w ramach ATD ICE monitoruje około 300 tys. osób. Pomagają w tym takie urządzenia jak bransoletki z systemem GPS, aplikacje na telefony komórkowe z programem rozpoznawania twarzy czy wymóg meldowania się za pomocą komórki. Azylanci czekający na wolności mają obowiązek zgłaszania władzom zmian adresu czy planów przeprowadzki do innego stanu. Przeciwnicy programu zwracają jednak uwagę, że wielu uczestników ATD nie dopełnia tych wymogów. Tym samym argumentem posługiwała się także poprzednia administracja Donalda Trumpa, która blokowała możliwość oczekiwania na spotkanie z sędzią imigracyjnym na wolności, dowodząc, że wielu wpuszczonych do USA „rozpływało” się w amerykańskim społeczeństwie, nie stawiając się w wyznaczonym terminie.
Do samolotu wystarczy?
Nowy dokument identyfikacyjny ma zawierać fotografię, imię i nazwisko imigranta, narodowość, dane biometryczne, zabezpieczenia oraz kod QR zapewniający dostęp do dalszych informacji na nowo utworzonych portalach – jednym na użytek służb imigracyjnych, drugim dla posiadaczy SDC.
Biuro prasowe zaznacza, że SDC nie będzie traktowana jako federalny dokument tożsamości, co ma potwierdzać odpowiedni napis na dokumencie. Docelowo jednak karta może być także uznawana przez Transportation Security Administration (TSA) jako ważny dokument podróży przy przemieszczaniu się wewnątrz Stanów Zjednoczonych. TSA już wcześniej wzbudziła kontrowersje, zezwalając na wpuszczanie na pokłady samolotów osób z różnymi papierowymi dokumentami imigracyjnymi w tym z… nakazami zatrzymań. Imigranci mogliby też używać SDC jako nieoficjalnego dokumentu tożsamości w kontaktach z różnymi instytucjami, np. bankami czy instytucjami ochrony zdrowia, choć nominalnie nie będzie federalnym dowodem tożsamości.
Pilotaż na początek
Program – o ile ruszy – ma mieć charakter pilotażowy. Dokumenty SDC będą początkowo wydawane imigrantom pojawiającym się na południowej granicy. Dalszy rozwój projektu zależeć będzie od oceny pilotażu i jego zatwierdzenia przez Kongres. Ale już teraz pomysł wydawania federalnych dokumentów osobom bez ważnego statusu wzbudził ogromne kontrowersje.
„Obawiamy się, że ten program pilotażowy to kolejny ruch administracji Bidena zachęcający do nielegalnej imigracji poprzez nagradzanie nielegalnych imigrantów za łamanie naszych praw” – czytamy w liście 16 republikańskich kongresmenów do szefa ICE Tae Johnsona. Wyrazili też obawy, że umieszczenie kodu QR na SDC umożliwi osobom postronnym dostęp do dokumentów sądowych i innych wrażliwych informacji. Obawiają się także, że karty będą wykorzystywane do nielegalnego dostępu do świadczeń społecznych.
Jeff Van Drew, republikański kongresmen z New Jersey, już zapowiedział wniesienie projektu legislacji blokującej program ICE. „Na ten program nie powinien być przeznaczony ani jeden dolar amerykańskiego podatnika” – grzmi Van Drew.
Swoje zastrzeżenia zgłosiły także takie organizacje jak Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU), dostrzegając w inicjatywie zagrożenia dotyczące prywatności. „To pozwoli biurokratom na zgromadzenie w jednym miejscu informacji dotyczących ciebie i dowiedzenie się więcej o tobie” – ostrzega Jay Stanley, analityk ACLU.
Nawet Amerykańskie Stowarzyszenie Prawników Imigracyjnych (AILA) udzieliło pomysłowi jedynie warunkowego poparcia. „Jeśli karta rzeczywiście usprawni procedury imigracyjne, sprawiając, że ułatwi życie naszym klientom, przyspieszy załatwianie spraw i pozwoli na lepsze przygotowanie się do przesłuchań – to popieramy takie podejście do problemu” – powiedział prezes AILA Jeremy McKinley.
Czas pokaże, czy SDC okaże się trafionym pomysłem, czy też jeszcze bardziej utrudni poruszanie się w świecie skomplikowanych procedur imigracyjnych.
Jolanta Telega[email protected]