Ewolucja rządzi się żelaznymi prawami. Podtrzymuje to, co pomaga przeżyć poszczególnym gatunkom zwierząt. Eliminuje to, co jest szkodliwe dla ich przeżycia. Z ewolucyjnego punktu widzenia picie alkoholu wydaje się nie mieć sensu. Ta najbardziej popularna używka na świecie niszczy zdrowie, a tym samym skraca życie...
Pijaństwo wikingów
Alkohol niszczy komórki mózgowe, co powoduje wiele społecznie szkodliwych zachowań. Doprowadza do wypadków drogowych, kolejowych i domowych. Rozbija rodziny. Prowokuje do wyznawania dozgonnych miłości, które umierają po roku. Już nie wspominając o najgorszym – o kacu. Mimo to ewolucja nie wyeliminowała alkoholu z życia człowieka. Podobnie jak i innych używek.
Jacek Gryz, profesor informatyki i filozofii na Uniwersytecie w Toronto, rozważa, dlaczego tak się stało. Jest faktem, że ludzie od tysięcy lat poświęcają ogromnie dużo czasu i wysiłku, żeby znaleźć sposób na to, jak się upić. Upicie się nie zawsze było źle widziane. Na przykład w starożytnej Grecji to trzeźwość była podejrzana, a przysięga złożona po pijanemu zyskiwała na wadze.
Wielu greckich i rzymskich bogów piło alkohol. Najstarsza księga Gilgamesz opisuje historię dzikiego Enkidu, myśliwego i wojownika, który stał się człowiekiem dopiero po wypiciu siedmiu kufli piwa. Czyli alkohol go uczłowieczył. Współczesne spostrzeżenia mówią co innego o zdziczałych pijakach.
Z czasów nowszych – X wiek – znamy relacje islamskiego podróżnika Ahmada bin Fadlana, który nad Wołgą napotkał wikingów. Wielkie wrażenie zrobiły na nim ich wzrost i siła, lecz jeszcze większe – ich pijaństwo. Historia wikingów mówi, że wielu ich bohaterów i przywódców zginęło z powodu opilstwa. Topili się w kadziach piwa, ginęli z rąk trzeźwiejszych kamratów. A największy bóg wikingów, Odyn, potrafił przeżyć na samym winie.
Jeden z badaczy wikingów napisał, że alkohol był dla nich rodziną, mądrością i poezją. Mimo to – a może dzięki temu – ta horda opojów sterroryzowała na długi czas znaczną część Europy, skolonizowała Islandię i Grenlandię, dotarła do Ameryki Północnej i założyła Ruś Kijowską. Rosjanie, można powiedzieć, w pewnym stopniu są z wikingów. Tylko że w jeszcze większym stopniu są z azjatyckich, mongolskich ord, które pacyfikowały ruskie ziemie. Obecna wojna w Ukrainie to potwierdza.
Z najnowszej historii alkoholu znane jest powiedzenie Tomasza Masaryka, pierwszego prezydenta Czechosłowacji. Był abstynentem. Przerażała go ilość piwa wypijanego przez Czechów. Ostrzegał: – Przyszłość naszego narodu zależy od tego, czy porzuci picie alkoholu. Czesi nie porzucili. W przeliczeniu na głowę mieszkańca kraju pili i piją najwięcej piwa na świecie. Lecz jako naród doskonale sobie radzą. Poza tym nikt nie mówi o Czechach, że są pijakami.
Korzyści i dramaty
Zwykło się uważać, że początek cywilizacji zaczął się wtedy, kiedy plemiona przestały się utrzymywać ze zbieractwa i myślistwa, a zaczęły siać zboża i wypiekać z nich chleb. Wówczas nasi praprzodkowie musieli prowadzić życie osiadłe, co sprzyjało rozwojowi kultury i techniki. Tylko czy naprawdę chodziło im o chleb?
Kilkadziesiąt lat temu na terenie dzisiejszej Turcji odkryto najstarsze miejsce kultu stworzone przez człowieka. Od X do VIII tysiąclecia przed narodzeniem Chrystusa spotykały się tam grupy ludzi, żeby odprawiać jakiegoś rodzaju rytuały. Archeolodzy odkopali tam kadzie na piwo i naczynia do jego picia. Ale żadnych zbiorników czy pojemników na zboże. A więc, można powiedzieć, nasi przodkowie zaczęli prowadzić osiadłe życie nie dlatego, żeby piec chleb, tylko po to, by warzyć piwo. Chleb piekli przy okazji.
Profesor Gryz zastanawia się, dlaczego ewolucja, biorąc pod uwagę jednak niezaprzeczalne koszty pijaństwa, nie wyeliminowała naszego zamiłowania do alkoholu. Alkohol wciąż jest ważnym elementem ludzkiej egzystencji. Ewolucja nie jest ślepa i działa szybciej, niż nam się wydaje. Więc dlaczego? Czy nie dlatego, że picie alkoholu jest w ogólnym bilansie korzystne dla rodzaju człowieczego?
Picie alkoholu rozwiązuje wiele ludzkich problemów. Redukuje stres, zwiększa inwencję twórczą, buduje zaufanie między nieznajomymi, zwiększa odczuwanie poczucia więzi z grupą, obniża poziom społecznego napięcia, zwiększa poczucie zadowolenia... Wiele jeszcze pozytywnych czynników można w tym kontekście wymienić. A to wszystko sprzyja współpracy pomiędzy ludźmi, co jest nieodzowne do rozwoju cywilizacji.
Poza tym większość badań zaprzecza obiegowemu przekonaniu, jakoby alkohol źle wpływał na inteligencję. W 2012 roku przeprowadzono eksperyment, którego autorzy udowodnili, że przy poziomie 0,7-0,8 promila alkoholu we krwi badani rozwiązywali testy myślenia kreatywnego zdecydowanie szybciej niż trzeźwi.
Daje również do myślenia informacja, że amerykańska prohibicja w latach 20. poprzedniego wieku spowodowała spadek liczby patentów o 15 procent. Te wiadomości firma Google wzięła na poważnie. W swej głównej siedzibie otworzyła klub z bezpłatnym alkoholem, do którego pracownicy mogą udać się w godzinach pracy w poszukiwaniu inwencji twórczej.
Jednak wszystko to, co wydaje się być dobre w alkoholu, kończy się, kiedy podpity człowiek nie potrafi iść prosto, siada za kierownicą samochodu, nie trafia w klawisze komputera, zachowuje się agresywnie wobec domowników i temu podobne rzeczy. Ewolucja, pozostawiając alkohol w życiu człowieka, nie ustanowiła czegoś w rodzaju zaworu bezpieczeństwa. Takiego, który uniemożliwiłby człowiekowi popadanie w uzależnienie od tej kontrowersyjnej używki. Bowiem jej nadużywanie może człowieka zniszczyć.
Ryszard Sadaj