Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 16:35
Reklama KD Market

Agent Kremla

Aleksander Wiktorowicz Ionow z Moskwy został oskarżony o spisek mający na celu zmuszenie obywateli Stanów Zjednoczonych do działania w roli nielegalnych agentów rosyjskiego rządu. Akt oskarżenia został sporządzony przez Departament Sprawiedliwości. Jeśli Ionow zostanie uznany winnym, grozi mu do pięciu lat więzienia...

Złowroga kampania

Według władz USA, Ionow działał w imieniu rosyjskiej agencji wywiadowczej FSB i wspierał finansowo ugrupowania polityczne na Florydzie, w Georgii i Kalifornii. Podobno nakłonił te organizacje do publikowania prorosyjskich kłamstw i koordynował przez nich działania zmierzające do realizacji rosyjskich interesów.

Osobno Departament Skarbu nałożył sankcje na Ionowa, jego rodaczkę Natalię Waleryjewnę Burlinową oraz cztery rosyjskie podmioty, które oskarżył o wspieranie misji Kremla polegającej na ingerowaniu w wybory za granicą, w tym w Stanach Zjednoczonych i na Ukrainie. Wspomniane podmioty to Ruch Antyglobalistyczny Rosji (AGMR), Transkontynentalna Akcja, Stop Imperializmowi oraz Centrum Wspierania i Rozwoju Dyplomacji Twórczej i Inicjatywy Publicznej (Picreadi).

Departament twierdzi również, że Ionow wpływał na amerykańską grupę polityczną na Florydzie pod jego kontrolą, by ingerować w lokalne wybory, wspierając kampanie polityczne dwóch osób w Saint Petersburgu w 2017 i 2019 roku. Ponadto jednym z rosyjskich celów było rzekomo promowanie secesji Kalifornii ze Stanów Zjednoczonych.

Z aktu oskarżenia wynika, że od grudnia 2014 roku do marca 2022 roku Ionow i trzech innych rosyjskich urzędników zaangażowało się w „złowrogą kampanię wywierania wpływów zagranicznych na system polityczny USA”. Formalne oskarżenie Rosjanina wynika niemal na pewno z nalotu agentów federalnych na siedzibę Ruchu Uhuru w Saint Petersburgu na Florydzie.

Ruch ten należy do Afrykańskiej Ludowej Partii Socjalistycznej i ma na celu zjednoczenie „Afrykanów w celu wyzwolenia, sprawiedliwości społecznej, samodzielności i rozwoju gospodarczego”. Na konferencji prasowej przywódca Uhuru otwarcie przyznał, że jego grupa „popiera Rosję” i stwierdził, że na jego placówkę przypuszczono atak mający na celu prześladowanie czarnoskórych osób w Stanach Zjednoczonych, którzy „walczą o wyzwolenie”. Organizacja ta ma jakieś niejasne powiązania z grupami w Iranie, Wenezueli i Libanie.

Władze federalne twierdzą, że Ionow sfinansował założycielowi i przewodniczącemu petersburskiej grupy podróż do Moskwy w 2015 roku. Po powrocie, zgodnie z aktem oskarżenia, przewodniczący wyznał w e-mailach, że Ionow chciał, aby grupa była instrumentem rosyjskiego rządu i dodał, że to go w żaden sposób nie niepokoiło. W związku z tym możliwe jest, że grupa Uhuru również znajduje się obecnie na celowniku amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.

Ingerencja w wybory

Ionow jest również rzekomo współpracownikiem Jewgienija Prigożyna, objętego sankcjami nałożonymi przez Stany Zjednoczone za ingerencję Kremla w wygrane przez Donalda Trumpa wybory prezydenckie w 2016 roku. Departament Skarbu twierdzi, że Ionow „próbował współpracować z Fundacją Prigożyna ds. Walki z Niesprawiedliwością (FBR) w sprawie możliwości bezpośredniego poparcia konkretnego kandydata w wyborach gubernatorskich w USA w 2022 roku”. Ponadto w połowie 2021 roku pracował nad rozpowszechnianiem i propagowaniem dezinformacji, która miałaby wpływ na amerykańskie wybory.

Ionow przebywa obecnie w Rosji, a zatem zostanie osądzony in absentia i zapewne nigdy do Stanów Zjednoczonych nie wróci. Jednak w odpowiedzi na akt oskarżenia stwierdził w serwisie Facebook, że jeszcze nigdy nie spotkał się z takimi „bzdurami i oszustwami”. Następnie kontynuował: „Nie ma konkretnych nazwisk urzędników, nie ma dowodów na finansowanie i nie ma zrozumiałych argumentów. Kryzys ukraiński doprowadził amerykańskich urzędników do szaleństwa! Towarzysze, teraz widzicie, jaka »demokracja« istnieje w USA!”.

Akt oskarżenia przeciw Rosjaninowi ma spore znaczenie. Przez kilka ostatnich lat istniały podejrzenia o to, że Kreml usiłuje wpływać na politykę w Stanach Zjednoczonych, a były prezydent Donald Trump był nawet obiektem wielomiesięcznego śledztwa dotyczącego powiązań jego kampanii wyborczej z Rosją. Jednak co innego podejrzenia, a co innego formalne oskarżenie. Ionow może oczywiście twierdzić, że jest obiektem bezpodstawnej nagonki, ale należy przypuszczać, iż Departament Sprawiedliwości nie zdecydowałby się na działanie, gdyby nie zebrał odpowiednich i przekonujących dowodów, które zapewne zostaną przedstawione w sądzie.

Znamienne jest to, że 32-letni Rosjanin pojawił się w marcu na żywo w serwisie YouTube wspomnianej grupy politycznej z Florydy, mniej niż trzy tygodnie po inwazji jego kraju na Ukrainę. Oto, co wtedy powiedział: – Chciałbym zwrócić się do wolnych ludzi na całym świecie, by powiedzieć, że zachodnia propaganda kłamie, gdy mówi, że Rosja napadła na Ukrainę. W tym samym wideo określił siebie jako „działacza na rzecz praw człowieka”. Oczywiste jest zatem to, że działał jako tuba propagandowa Kremla. Proces sądowy może ujawnić, kto jest głównym mocodawcą Ionowa i kto finansuje jego poczynania.

David Walker, główny agent w biurze FBI w Tampie, nazwał zarzuty pod adresem Rosjanina „jednymi z najbardziej rażących naruszeń prawa zorganizowanych przez rosyjski rząd w celu destabilizacji i podważenia zaufania do amerykańskiej demokracji”. – Celem tego rodzaju działań jest potęgowanie niezadowolenia i podejrzliwości – powiedział Peter Strzok, były pracownik FBI. – Oni chcą po prostu finansować wrogie nam siły. To sposób na zachęcanie do podziałów społecznych. Celem jest też tworzenie konfliktów, nawet wtedy, gdy takie nie istnieją.

Choć Ionow z pewnością nie pojawi się w amerykańskim sądzie, ma prawo do wynajęcia prawnika, który może go reprezentować. Mało prawdopodobne jest, by tak zrobił, chyba że zależy mu na uniknięciu wyroku skazującego.

Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama