Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 18:24
Reklama KD Market
Reklama

Agent Kremla

Aleksander Wiktorowicz Ionow z Moskwy został oskarżony o spisek mający na celu zmuszenie obywateli Stanów Zjednoczonych do działania w roli nielegalnych agentów rosyjskiego rządu. Akt oskarżenia został sporządzony przez Departament Sprawiedliwości. Jeśli Ionow zostanie uznany winnym, grozi mu do pięciu lat więzienia...

Złowroga kampania

Według władz USA, Ionow działał w imieniu rosyjskiej agencji wywiadowczej FSB i wspierał finansowo ugrupowania polityczne na Florydzie, w Georgii i Kalifornii. Podobno nakłonił te organizacje do publikowania prorosyjskich kłamstw i koordynował przez nich działania zmierzające do realizacji rosyjskich interesów.

Osobno Departament Skarbu nałożył sankcje na Ionowa, jego rodaczkę Natalię Waleryjewnę Burlinową oraz cztery rosyjskie podmioty, które oskarżył o wspieranie misji Kremla polegającej na ingerowaniu w wybory za granicą, w tym w Stanach Zjednoczonych i na Ukrainie. Wspomniane podmioty to Ruch Antyglobalistyczny Rosji (AGMR), Transkontynentalna Akcja, Stop Imperializmowi oraz Centrum Wspierania i Rozwoju Dyplomacji Twórczej i Inicjatywy Publicznej (Picreadi).

Departament twierdzi również, że Ionow wpływał na amerykańską grupę polityczną na Florydzie pod jego kontrolą, by ingerować w lokalne wybory, wspierając kampanie polityczne dwóch osób w Saint Petersburgu w 2017 i 2019 roku. Ponadto jednym z rosyjskich celów było rzekomo promowanie secesji Kalifornii ze Stanów Zjednoczonych.

Z aktu oskarżenia wynika, że od grudnia 2014 roku do marca 2022 roku Ionow i trzech innych rosyjskich urzędników zaangażowało się w „złowrogą kampanię wywierania wpływów zagranicznych na system polityczny USA”. Formalne oskarżenie Rosjanina wynika niemal na pewno z nalotu agentów federalnych na siedzibę Ruchu Uhuru w Saint Petersburgu na Florydzie.

Ruch ten należy do Afrykańskiej Ludowej Partii Socjalistycznej i ma na celu zjednoczenie „Afrykanów w celu wyzwolenia, sprawiedliwości społecznej, samodzielności i rozwoju gospodarczego”. Na konferencji prasowej przywódca Uhuru otwarcie przyznał, że jego grupa „popiera Rosję” i stwierdził, że na jego placówkę przypuszczono atak mający na celu prześladowanie czarnoskórych osób w Stanach Zjednoczonych, którzy „walczą o wyzwolenie”. Organizacja ta ma jakieś niejasne powiązania z grupami w Iranie, Wenezueli i Libanie.

Władze federalne twierdzą, że Ionow sfinansował założycielowi i przewodniczącemu petersburskiej grupy podróż do Moskwy w 2015 roku. Po powrocie, zgodnie z aktem oskarżenia, przewodniczący wyznał w e-mailach, że Ionow chciał, aby grupa była instrumentem rosyjskiego rządu i dodał, że to go w żaden sposób nie niepokoiło. W związku z tym możliwe jest, że grupa Uhuru również znajduje się obecnie na celowniku amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.

Ingerencja w wybory

Ionow jest również rzekomo współpracownikiem Jewgienija Prigożyna, objętego sankcjami nałożonymi przez Stany Zjednoczone za ingerencję Kremla w wygrane przez Donalda Trumpa wybory prezydenckie w 2016 roku. Departament Skarbu twierdzi, że Ionow „próbował współpracować z Fundacją Prigożyna ds. Walki z Niesprawiedliwością (FBR) w sprawie możliwości bezpośredniego poparcia konkretnego kandydata w wyborach gubernatorskich w USA w 2022 roku”. Ponadto w połowie 2021 roku pracował nad rozpowszechnianiem i propagowaniem dezinformacji, która miałaby wpływ na amerykańskie wybory.

Ionow przebywa obecnie w Rosji, a zatem zostanie osądzony in absentia i zapewne nigdy do Stanów Zjednoczonych nie wróci. Jednak w odpowiedzi na akt oskarżenia stwierdził w serwisie Facebook, że jeszcze nigdy nie spotkał się z takimi „bzdurami i oszustwami”. Następnie kontynuował: „Nie ma konkretnych nazwisk urzędników, nie ma dowodów na finansowanie i nie ma zrozumiałych argumentów. Kryzys ukraiński doprowadził amerykańskich urzędników do szaleństwa! Towarzysze, teraz widzicie, jaka »demokracja« istnieje w USA!”.

Akt oskarżenia przeciw Rosjaninowi ma spore znaczenie. Przez kilka ostatnich lat istniały podejrzenia o to, że Kreml usiłuje wpływać na politykę w Stanach Zjednoczonych, a były prezydent Donald Trump był nawet obiektem wielomiesięcznego śledztwa dotyczącego powiązań jego kampanii wyborczej z Rosją. Jednak co innego podejrzenia, a co innego formalne oskarżenie. Ionow może oczywiście twierdzić, że jest obiektem bezpodstawnej nagonki, ale należy przypuszczać, iż Departament Sprawiedliwości nie zdecydowałby się na działanie, gdyby nie zebrał odpowiednich i przekonujących dowodów, które zapewne zostaną przedstawione w sądzie.

Znamienne jest to, że 32-letni Rosjanin pojawił się w marcu na żywo w serwisie YouTube wspomnianej grupy politycznej z Florydy, mniej niż trzy tygodnie po inwazji jego kraju na Ukrainę. Oto, co wtedy powiedział: – Chciałbym zwrócić się do wolnych ludzi na całym świecie, by powiedzieć, że zachodnia propaganda kłamie, gdy mówi, że Rosja napadła na Ukrainę. W tym samym wideo określił siebie jako „działacza na rzecz praw człowieka”. Oczywiste jest zatem to, że działał jako tuba propagandowa Kremla. Proces sądowy może ujawnić, kto jest głównym mocodawcą Ionowa i kto finansuje jego poczynania.

David Walker, główny agent w biurze FBI w Tampie, nazwał zarzuty pod adresem Rosjanina „jednymi z najbardziej rażących naruszeń prawa zorganizowanych przez rosyjski rząd w celu destabilizacji i podważenia zaufania do amerykańskiej demokracji”. – Celem tego rodzaju działań jest potęgowanie niezadowolenia i podejrzliwości – powiedział Peter Strzok, były pracownik FBI. – Oni chcą po prostu finansować wrogie nam siły. To sposób na zachęcanie do podziałów społecznych. Celem jest też tworzenie konfliktów, nawet wtedy, gdy takie nie istnieją.

Choć Ionow z pewnością nie pojawi się w amerykańskim sądzie, ma prawo do wynajęcia prawnika, który może go reprezentować. Mało prawdopodobne jest, by tak zrobił, chyba że zależy mu na uniknięciu wyroku skazującego.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama