Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 20:27
Reklama KD Market
Reklama

Kontakty z obcymi

Niezidentyfikowane obiekty oraz dziwne zjawiska na niebie były obserwowane w starożytności i średniowieczu. Dowodem są obrazy, które przedstawiają niezwykłe latające obiekty, i zapisane relacje świadków. Współczesna historia UFO rozpoczyna się od wydarzenia w Roswell w 1947 r. Miał tam rozbić się statek obcej cywilizacji. Szczątki statku i zwłoki obcych przejęła armia amerykańska, aby je zbadać na tajemniczym poligonie w Nevadzie, w słynnej Strefie 51...

Wojsko stanowczo zaprzeczało, twierdząc, że obiekt, który spadł w Roswell, to był balon meteorologiczny. Mało kto w to wierzy. Rosjanie też nie uwierzyli w balon meteorologiczny. Ich szpiedzy informowali, że wydarzeniu w Roswell nadano najwyższy stopień tajności. Więc, wiadomo, nie mogło chodzić o zwykły balon. Komuniści ze Związku Radzieckiego bali się, że Amerykanie, dysponując szczątkami kosmicznego pojazdu, mogą wejść w posiadanie technologii pochodzącej z wysoko rozwiniętej cywilizacji.

Tajne i niewytłumaczalne

Jednak historia UFO w ZSRR rozpoczęła się wcześniej niż w Stanach Zjednoczonych, gdyż jeszcze przed II wojną światową. W 1934 roku grupa pilotów wojskowych zameldowała, że podczas ćwiczebnego lotu zetknęli się z niewytłumaczalnym zjawiskiem w przestworzach. Piloci z innych rosyjskich dywizjonów także raportowali o dziwnych latających obiektach. Dowództwo Armii Czerwonej jakoś się tym nie przejmowało.

Dopiero w 1947 roku, kiedy o wydarzeniu w Roswell usłyszał cały świat, Stalin wezwał na Kreml wybitnego fizyka i konstruktora Siergieja Korolowa. Korolow to ojciec potęgi rakietowej Rosji. Stalin kazał mu wyjaśnić istotę zjawisk, których świadkami byli rosyjscy piloci. Korolow tak to zdiagnozował: latające obiekty nie są zagrożeniem, jednak ich obecności nauka nie potrafi wytłumaczyć. To, co Korolow stwierdził prawie osiemdziesiąt lat temu, jest aktualne do dzisiaj.

W Rosji – podobnie jak w Stanach Zjednoczonych – badania nad UFO zostały utajnione. Moskwa organizację badań niezidentyfikowanych obiektów latających zleciła specjalnej komórce KGB, na której czele stanął generał Wasilij Jeremienko. On z kolei powołał dwa instytuty badawcze. Pierwszy, pod kryptonimem „Siatka”, działał w strukturach ministerstwa obrony. Drugi nosił nazwę „Horyzont” i dublował prace „Siatki”. Chodziło o to, co było normalne w Związku Radzieckim, żeby jedni drugich pilnowali.

Wyniki ich badań schodziły się w kolejnej komórce – o kryptonimie „Galaktyka” – którą osobiście kierował generał Jeremienko. Po latach Jeremienko w jednym z wywiadów powiedział, że radzieccy piloci regularnie natykali się na UFO. Spotkania z nimi sygnalizowali wojskowi i cywilni piloci. Jednak robili to niechętnie, często z opóźnieniem, gdyż obawiali się, że zostaną uznani za niezrównoważonych psychicznie. Podobny problem występował wśród pilotów amerykańskich.

Fenomen pietrozawodski

Wyniki rosyjskich badań nad UFO wyszły na jaw w 1977 roku. Wtedy pojawił się tzw. fenomen pietrozawodski. Tak nazwali to naukowcy. W Pietrozawodsku i okolicach, na północnym zachodzie ZSRR, zaobserwowano niespotykane wcześniej zjawisko. Nie dało się tego przemilczeć, gdyż było zaobserwowane przez setki tysięcy osób.

Nawet pojawiła się o tym informacja w centralnej gazecie ZSRR, Izwiestia: „Mieszkańcy Pietrozawodska stali się świadkami niezwykłego zjawiska przyrody. 20 września, około godziny 4.00 rano, na ciemnym niebie rozbłysła ogromna gwiazda posyłająca w kierunku Ziemi impulsywne wiązki światła. Gwiazda powoli przesuwała się w kierunku Pietrozawodska i rozpostarłszy się nad nim, zawisła w kształcie ogromnej meduzy, osypując miasto mnóstwem cienkich, świecących strużek. Strużki przeobraziły się niżej w coś na kształt świetlistego deszczu”.

Po tej informacji redakcja Izwiestii została zasypana listami z relacjami o podobnych zjawiskach w różnych częściach Związku Radzieckiego. Wówczas przewodniczący radzieckiej Akademii Nauk wysłał list do władz na Kremlu: „Akademia Nauk ZSRR nie może dalej ignorować, jak i nie może wyjaśnić zjawiska, które zaobserwowano w Pietrozawodsku. W związku z tym prosimy o zorganizowanie kompleksowych badań zjawisk anomalnych, z podłączeniem do tych prac Ministerstwa Obrony i Komisji Wojskowo-Przemysłowej”.

I tak rozpoczął działalność oficjalny, państwowy program do spraw badań Nieznanych Obiektów Latających. W ciągu dziesięcioletniej pracy o tym programie słychać było jedynie, że przyjął dwa pięcioletnie plany badań zjawisk anomalnych. Wiadomo, ściśle tajne.

Zderzenie z UFO

Po zjawisku w Pietrozawodsku komórka generała Jeremienki na powrót przestudiowała wiele faktów z przeszłości o UFO. Odnaleźli niezwykłe raporty. Na przykład w 1971 roku UFO zawisło nad kazachskim stepem w pobliżu miasta Dzierżawinsk. Obiekt nie tylko latał, ale i wylądował. Według świadków z pokładu obiektu zeszły trzymetrowej wysokości humanoidy i prowadziły w ziemskiej glebie jakieś badania.

Jeszcze wcześniej – w 1960 roku – doszło do czegoś jeszcze bardziej niezwykłego. Pilot oblatywacz pułkownik Niefriedow leciał nad rosyjskim Dalekim Wschodem w dopiero co wyprodukowanym Mig-21. I, jak napisał w raporcie, zderzył się z UFO.

Mig Niefriedowa zniknął z ekranów radarów. Naziemna kontrola była pewna, że pilot zginął. Nieoczekiwanie po 20 minutach Mig-21 z powrotem pokazał się na ekranach radarów. Znajdował się w odległości 400 kilometrów od miejsca, w którym był widoczny po raz ostatni. Gdy Niefriedow wylądował na najbliższym lotnisku, okazało się, że jego zegarek wskazuje 20-minutowe opóźnienie w stosunku do czasu rzeczywistego. Pilot nie potrafił tego wytłumaczyć. Inne szczegóły tego wydarzenia nie są znane.

Rosyjska Strefa 51

Jest nią rozległy poligon lotniczy Władimirowka niedaleko Astrachania, półtora tysiąca kilometrów na wschód od Moskwy. Wprawdzie nie doszło tam, jak w Roswell, do katastrofy pozaziemskiego statku, ale UFO często pojawiało się nad poligonem. Na tyle często, że wojskowi i naukowcy odkryli pewną prawidłowość. Otóż UFO przylatywało, gdy dochodziło do wypadków lotniczych lub trwały manewry wojskowe.

Wiedząc o tym, Rosjanie spróbowali nawiązać bezpośredni kontakt z obcymi. Pod pieczą KGB obsługa poligonu wytaczała z hangarów około 100 samolotów jednocześnie, pozorując, że maszyny zaraz wystartują. Wówczas prawie zawsze pojawiały się niezidentyfikowane obiekty latające. Obserwowały ruch na lotnisku, ale jednocześnie jakby bawiły się z żołnierzami. Na przykład obiekty nad poligonem dawały się zauważyć ludzkim okiem, lecz radary nie wykrywały ich obecności. Albo obiekt wizualnie gasł i pojawiał się w innym miejscu, a na radarze nie zmieniał swojej pozycji.

Za którymś razem KGB wymyśliło coś nowego. Kiedy pojawiało się UFO, jeden z oficerów wychodził na płytę lotniska, poruszając się regularnie w lewo i prawo oraz gestykulując. Rozkładał ręce na bok a następnie krzyżował na piersi. UFO powtarzało te ruchy w powietrzu, zwiększało i zmniejszało swoją objętość. To była jak zabawa dorosłego z dzieckiem. W tym wypadku dzieckiem był człowiek.

Pozaziemska inteligencja

Wraz z rozpadem ZSRR zawieszono badania nad UFO. Robert Cheda, który od lat zajmuje się UFO, tak streścił wcześniejsze osiągnięcia Rosjan w dziedzinie niezidentyfikowanych obiektów latających: „Uczestnicy projektu byli przekonani, że Ziemia styka się z przejawami pozaziemskiej inteligencji. Co więcej, że są to istoty na takim poziomie rozwoju, iż cywilizacja ludzka nie jest w stanie im przeszkodzić, np. wywołując wśród nich zagrożenie. Mimo rozlicznych prób rosyjskim pilotom nigdy nie udało się zestrzelić lub choćby zbliżyć do UFO. Natomiast pozaziemskie obiekty poruszały się bezkarnie, gdzie tylko chciały”.

Obecnie Rosja, na życzenie ogarniętego obsesją wojny prezydenta Putina, sama wyklucza się z międzynarodowych badań kosmosu i tym samym z badań UFO. Teraz nie boją się obcych cywilizacji. Bardziej są przerażeni tym, że Ukraińcy zniszczą im most kerczeński, który łączy Rosję z Krymem. A to niedługo się stanie.

Ryszard Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama