Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zrezygnował ze swojego urzędu, choć ma pozostać u władzy przez następne trzy miesiące. Niektórzy politycy nalegają, by kontrowersyjny przywódca konserwatystów opuścił 10 Downing Street natychmiast. Szczególnie w obliczu narastającego skandalu, związanego z dość tajemniczym spotkaniem Johnsona z byłym agentem KGB...
Przyjaźń z agentem?
Opozycyjna Partia Pracy wezwała do wszczęcia pilnego śledztwa w tej sprawie. W roku 2019 pismo The Observer ujawniło, że Johnson spotkał się rok wcześniej z Aleksandrem Lebiediewem we włoskim pałacu, bez obecności urzędników i ochrony. Był wtedy brytyjskim ministrem spraw zagranicznych. Dopiero kilkanaście dni temu Johnson w końcu przyznał, że spotkanie to miało istotnie miejsce. Lebiediewa spotkał podczas weekendowej imprezy w mieście Perugia, a okazała posesja, w której obaj panowie ze sobą rozmawiali, należy do syna Lebiediewa, Jewgienija. Wszystko to działo się tuż po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych NATO w Brukseli.
Wiceprzewodnicząca labourzystów, Angela Rayner, napisała do nowo mianowanego zarządcy hrabstwa Lancaster, Kita Malthouse’a, list z żądaniem przeprowadzenia pełnego śledztwa w tej sprawie, która według niej wykazuje „szokujące lekceważenie bezpieczeństwa narodowego”. Ostrzega, że jeśli okaże się, iż Johnson naruszył bezpieczeństwo narodowe, musi natychmiast opuścić Downing Street i „ponieść pełne konsekwencje prawne”.
Rayner dodała, odnosząc się do Lebiediewa seniora: „Johnson nie może dłużej ukrywać swojej przyjaźni z byłym agentem KGB, który ma powiązania z Kremlem, człowiekiem wcześniej objętym sankcjami w Kanadzie i posiadającym inwestycje na Krymie. Jednak premier przyjął od niego tysiące funtów w darze i uczynił jego syna lordem w naszym parlamencie”.
Rayner dąży również do ujawnienia oceny dokonanej przez agencje wywiadowcze na temat konsekwencji tego spotkania dla brytyjskiego bezpieczeństwa narodowego. Chodzi między innymi o to, czy Johnson zabrał do Perugii jakiekolwiek dokumenty ze spotkania NATO. Pojawiły się twierdzenia, że Lebiediew próbował zorganizować prywatną rozmowę telefoniczną między Johnsonem i rosyjskim ministrem spraw zagranicznych, Siergiejem Ławrowem, choć Rosjanin zaprzeczył tym doniesieniom. Wszystko to działo się oczywiście na długo przed rosyjskim atakiem na Ukrainę.
Opozycja w Wielkiej Brytanii twierdzi, że konieczne jest wyjaśnienie, czy tak delikatne i potencjalnie kompromitujące spotkanie zostało prawidłowo ogłoszone: „Musimy dotrzeć do faktów w tej mrocznej sprawie. Albo minister spraw zagranicznych wprowadził parlament w błąd, sugerując, że urzędnicy zostali poinformowani o zamiarach Johnsona, albo premier odbył osobiste spotkanie z byłym rosyjskim szpiegiem bezpośrednio po omówieniu kwestii brytyjskiego bezpieczeństwa narodowego na szczycie NATO, nie informując nikogo, że tak się stało”.
Fikcyjna rezygnacja szpiega?
Aleksander Jewgieniewicz Lebiediew jest rosyjskim biznesmenem i tzw. oligarchą. Do 1992 roku był oficerem Pierwszego Zarządu Głównego KGB, a później jednej z agencji rosyjskiej służby wywiadu zagranicznego (SVR). Na początku 2008 roku został wymieniony jako 39. najbogatszy Rosjanin, posiadający majątek rzędu 3 miliardów. Jest współwłaścicielem rosyjskiego dziennika Nowaja gazieta oraz właścicielem dwóch brytyjskich gazet, Evening Standard i The Independent. W maju 2022 Lebiediew został umieszczony na kanadyjskiej liście sankcji po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Według brytyjskiego The Sunday Times, jako szpieg KGB Lebiediew od 1988 roku stacjonował w sowieckiej ambasadzie w Londynie, gdzie zajmował się rzekomo kwestiami gospodarczymi. Jak wynika z raportu przedstawionego przez włoską agencję wywiadu i bezpieczeństwa parlamentarnej komisji nadzoru (Copasir), rezygnacja Lebiediewa z roli szpiega mogła być fikcją, ponieważ nadal brał udział w corocznych spotkaniach KGB. Co więcej, rozpoczął swoją działalność biznesową będąc jeszcze w służbie KGB i wykorzystując fundusze, które zdobył jako agent.
Po odejściu z rosyjskiego wywiadu Lebiediew założył swoją pierwszą firmę, Rosyjską Kompanię Inwestycyjno-Finansową. W 1995 roku kupił Narodowy Bank Rezerw, mały rosyjski bank, który w tamtym czasie był w tarapatach. Następnie bank szybko się rozrósł, stając się jedną z największych instytucji finansowych w Rosji. Bank ten jest rdzeniem grupy spółek posiadających Korporację Rezerw Narodowych, która zarządza aktywami o wartości około 2 miliardów dolarów.
W skład korporacji wchodziły: Państwowa Spółka Ziemska (największy producent ziemniaków w Rosji), Narodowa Korporacja Mieszkaniowa (budowa tanich domów), Narodowa Spółka Hipoteczna, a także liczne pomniejsze firmy tekstylne, telekomunikacyjne i energetyczne. Organizacja Lebiediewa posiadała też sieć hoteli na Krymie.
W roku 2014 Lebiediew publicznie poparł aneksję Krymu przez Rosję, a trzy lata później w hotelu Aluszta na półwyspie krymskim zorganizował sympozjum, którego celem miało być sprostowanie treści „rozsiewanych przez zachodnie media”. Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno jest zrozumieć, dlaczego Boris Johnson zdecydował się na całkowicie prywatne spotkanie z tym człowiekiem. Faktem jest jednak to, że w przeszłości Lebiediew podejmował u siebie innych powszechnie znanych ludzi, takich jak Mick Jagger czy burmistrz Londynu, Sadiq Khan.
Nie wiadomo dokładnie, jakie są obecne powiązania Lebiediewa z Kremlem i rosyjskim wywiadem. Na razie w żaden sposób nie skrytykował on Władimira Putina ani też nie wypowiedział się publicznie na temat wojny na Ukrainie. W Rosji od dawna nie mieszka, gdyż posiada liczne luksusowe rezydencje w wielu zakątkach świata, w tym również w Londynie.
Jego tajemnicze powiązania z Borisem Johnsonem miałyby zapewne znacznie większe znaczenie, gdyby premier nadal pozostawał na swoim urzędzie. Ponieważ jednak Johnson odchodzi, całkiem możliwe jest, iż cała ta sprawa rozejdzie się po kościach. Chyba że pojawią się jeszcze jakieś nowe sensacje.
Andrzej Heyduk