Wojna jest porażką dyplomacji, ale nie eliminuje roli dyplomatów - mówił w piątek ambasador RP przy ONZ Krzysztof Szczerski w nowojorskim Instytucie Piłsudskiego. W wykładzie „Dyplomacja czasów wojny” nawiązał do rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Szczerski cytował znaną maksymę Carla von Clausewitza, że „wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami”. Kwestionował jednak jej aktualność zaznaczając, że wojna przestała być narzędziem rozstrzygającym spory między państwami i ma obecnie charakter totalny - towarzyszą jej zniszczenie, ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości.
Ambasador mówił o brutalnej agresji Rosji na Ukrainę, która zmienia porządek międzynarodowy. Zaznaczył, że chociaż Polska nie jest w stanie wojny, toczy się ona u jej granic, co wymaga dużej uwagi, by konflikt nie rozlał się także na jej teren.
„Wojna jest dzisiaj złem totalnym. W tym sensie za każdym razem jest porażką dyplomacji” – zauważył Szczerski dodając, że nie eliminuje to roli dyplomatów, lecz zmienia charakter ich działalności.
Wymienił trzy główne zadania dyplomacji w czasach wojny odnosząc to i do krajów napadniętych, i pełniących role ich adwokatów, jak dzisiaj Polska. Zaliczył do tych zadań mobilizację, budowanie sojuszy i koalicji wiodących do zwycięstwa, pomoc humanitarną dla ofiar oraz przygotowanie pokoju, porozumienia prowadzącego do nowej rzeczywistości.
Ambasador przypomniał, że ci, którzy są najbardziej zaangażowani w walkę niekoniecznie negocjują pokój. Nawet jeśli ponoszą największe ofiary, często nie mają dużo do powiedzenia, czego doświadczyła boleśnie w historii Polska.
„Musimy o tym też pamiętać, kiedy dyskutujemy o tym, co dzieje się dzisiaj. Musimy nie tylko być aktywni, działać, być widoczni, budować swoją pozycję, swoją rolę poprzez wspomaganie ukraińskiego frontu, ale nie możemy dać się ominąć, kiedy będzie dyskutowany pokój” – przestrzegał.
ONZ określił jako jedyną uniwersalną, organizację światową, a Zgromadzenie Ogólne (ZO), jako „parlament świata”, egalitarny, gdzie każde państwo ma jeden głos. Decydujące znaczenie przypisał Radzie Bezpieczeństwa (RB), a szczególnie pięciu stałym członkom (USA, Wielka Brytania, Francja, Rosja i Chiny) z prawem weta, którym powierzono bezpieczeństwo świata.
„Cały ten system odzwierciedla nową formułę koncertu mocarstw” – tłumaczył Szczerski, przyznając, że nie zagwarantowało to pokoju na świecie.
„Jeden z pięciu strażników okazał się być bandytą. (…) Jest to otwarta agresja na skalę niespotykaną jeśli chodzi o barbarzyństwo, zniszczenie, metodę działania wobec braku prowokacji ze strony państwa zaatakowanego” – ocenił Szczerski akcentując, że towarzyszy temu nieznana od II wojny światowej retoryka Putina, pozbawiająca drugi naród prawa do istnienia.
Ambasador wyraził wątpliwość, czy nieodzowna wydawałoby się w takich okolicznościach zmiana systemu jest realna. Nie są na to raczej gotowi pozostali strażnicy mający status nuklearny - zastrzegł.
Szef polskiego przedstawicielstwa przy ONZ zauważył, że wsparcie świata dla Ukrainy jest nieporównanie większe niż w czasie napaści Rosji na Gruzję, a także zajęcia Krymu i części wschodniej Ukrainy w 2014 roku.
Za znamienne uznał, że 141 państw ZO potępiło w rezolucji Rosję uznając ją za agresora. Główny ciężar wsparcia uchodźców, podkreślił, wzięła na siebie Polska i kraje sąsiednie.
Dyplomata mówił o niepokoju o to, że świat stoi u progu gigantycznego kryzysu społeczno-ekonomicznego. W oparciu o źródła ONZ podał, że pośrednie skutki wojny obejmą w najbliższych miesiącach 95 państwa zamieszkałe przez 1.5 mld ludzi.
W nawiązaniu do perspektyw negocjowania pokoju na Ukrainie Szczerski dostrzegł odmienne poglądy różnych państw. Tłumaczył je m.in. różnymi odpowiedziami na pytanie co było źródłem, wojny. Ambasador przytaczał różnorakie argumenty państw twierdzących np., że wojna to nie ich sprawa, a rozstrzygnięcie należy do Rosji i Ukrainy.
„My jesteśmy bliżsi ocenie, że konflikt ma fundamentalne znaczenie dla porządku międzynarodowego. Nikt nie może być wobec tego obojętny, bo jeśli zgodzimy się, że w dzisiejszym świecie mogą się dziać takie rzeczy na taką skalę i nikt nie poniesie konsekwencji, nie będzie nowej Norymbergii, to znaczy, że jesteśmy bezradni wobec silniejszego” – akcentował Szczerski.
Jak ocenił, jeśli nie byliśmy w stanie powstrzymać wojny, to przynajmniej trzeba ją zakończyć, a potem osądzić. Za najgorsze uznał szukanie dla Putina „wyjścia z twarzą” z konfliktu, co wynika z przekonania, że wówczas nastąpi powrót do koncertu mocarstw, bo stali członkowie RB mają wspólny interes, żeby być pięcioma strażnikami i „nie zniszczyć klubu”.
„Kraje jak my, angażujące się po stronie wolności i sprawiedliwości, muszą zrobić wszystko, żeby dyplomacja czasów wojny w naszym wydaniu i myślących jak my miała trzy fazy: wykonaliśmy fazę mobilizacji, fazę humanitarną, a teraz musimy być uczestnikami fazy, w której będzie decydowana przyszłość pokoju” – postulował dyplomata.
Szczerski uczestniczył w 5. edycji Nocy Muzeów Instytutu Piłsudskiego. Prezes placówki dr Iwona Korga przedstawiła sylwetki polskich ambasadorów okresu II Rzeczpospolitej i początku II wojny światowej.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)