Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 02:12
Reklama KD Market

Dreamersi na huśtawce

Spotkanie Dreamersów z wiceprezydentem Kamalą Harris, Biały Dom, 22 lipca 2021 r. fot. KEN CEDENO/EPA-EFE/Shutterstock

Mówią biegle po angielsku, czasem to nawet ich pierwszy język i słabo znają język kraju, w którym się urodzili. W szkołach uczą się tak, jak i inne dzieci. Mają amerykańskich przyjaciół, grają w tych samych drużynach sportowych. Młodzi Dreamersi – osoby wwziezione do USA jako małe dzieci – po ukończeniu szkoły średniej dotkliwie doświadczają jednak konsekwencji braku dokumentów. 

Bez parasola DACA

Około 100 tysięcy Dreamersów ukończy w tym roku szkoły średnie, nie mając prawa do wystąpienia o wydanie zezwolenia na pracę. Raport na ten temat opublikowała organizacja imigracyjna powiązana z sektorem technologicznym FWD.us. 

Skala problemu jest największa od dekady. Większość tegorocznych absolwentów high schools nie przebywa w USA na tyle długo, aby mieć prawo przystąpienia do programu Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA), zapewniającego ochronę przed deportacją. Datą graniczną dla kwalifikowania się do DACA jest przybycie do USA przed 2007 rokiem. Kiedy tworzono program w 2012 roku, cezura ta wydawała się nieodległa, dziś sprawia, że z każdym kolejnym rocznikiem absolwentów szkół średnich maleć będzie grupa osób kwalifikujących się do programu. 

To zresztą rozważanie trochę teoretyczne, ponieważ ostatnie orzeczenie sądu federalnego, który rozważa kwestię legalności całego programu, zabrania poszerzania DACA o nowych uczestników. Tylko dotychczasowi beneficjenci DACA mają możliwość przedłużenia statusu ochronnego oraz pozwolenia na pracę na kolejne dwa lata. W powietrzu wisi ostateczny werdykt, który może być niekorzystny dla Dreamersów – sąd federalny w Teksasie rozpatrujący tę sprawę znany jest z konserwatywnych orzeczeń. To pokłosie wysiłków poprzedniego prezydenta Donalda Trumpa, który już w 2017 roku próbował zamknąć program. Uznanie DACA za rozwiązanie niekonstytucyjne oznaczałoby katastrofę dla ponad 600 tysięcy aktywnych uczestników, w tym ponad 30 tysięcy rezydentów Illinois. 

Na głęboką wodę

Ukończenie szkoły średniej bez parasola DACA zasadniczo ogranicza możliwości dalszej edukacji i wyboru kariery. Według raportu FWD.us, około 43 tys. Dreamersów kończących w tym roku high schools mieszka w stanach, które nie przyznają ulg dla nieudokumentowanych studentów podejmujących naukę na stanowych college’ach i uniwersytetach. Oznacza to konieczność płacenia wyższego czesnego, co często stanowi przeszkodę nie do pokonania i konieczność rezygnacji z dalszej edukacji. „Ukończenie szkoły średniej jako osoba nieudokumentowana było bardzo trudnym doświadczeniem – mówi Karen Nunez Sifuentes, koordynatorka programu dla imigracyjnych liderów ConVivir Colorado. – „Zostałam przyjęta na uczelnię moich marzeń, ale nie mogłam rozpocząć studiów, bo nie kwalifikowałam się do programów pomocy finansowej”. Nunez skończyła co prawda inną uczelnię – MCU Denver, ale nie mogła kontynuować kariery w dziedzinach nauk ścisłych, bo brak papierów uniemożliwił podjęcie pracy w laboratoriach, które finansowane są przez fundusze federalne. Jej doświadczenia dzielą tysiące młodych ludzi, którzy są zbyt młodzi, aby kwalifikować się do DACA. Nie mówiąc już o permanentnym stresie życia bez legalnego statusu. Obecna administracja zmieniła co prawda priorytety dotyczące deportacji, ale łaska polityków na pstrym koniu jeździ i może wrócić ostry antyimigracyjny kurs z czasów rządów Trumpa.  

Sympatie i nadzieje

Trudno wskazać inną grupę imigrantów, która cieszyłaby się większą sympatią i akceptacją społeczną niż Dreamersi – młodzi ludzie, którzy zostali wwiezieni do USA bez ważnych papierów przed ukończeniem 16 roku życia. Często mieszkają w Stanach od tak wczesnego dzieciństwa, że w ogóle nie pamiętają ojczyzny swoich rodziców. Chodzą do szkół publicznych razem z amerykańskimi dziećmi i są bardzo dobrze zasymilowani. Nic więc dziwnego, że od lat w badaniach opinii publicznej większość Amerykanów opowiada się za stworzeniem dla nich ścieżki do obywatelstwa. Od początku stulecia w Kongresie pojawiło się już wiele wersji DREAM Act – ustawy rozwiązującej ten problem – ale nigdy nie doprowadzono projektów do legislacyjnego końca. Próby są nadal kontynuowane. Kilka tygodni temu Senatorzy Dick Durbin (Illinois) i Alex Padilla (Kalifornia) z Partii Demokratycznej oraz Republikanie John Cornyn (Teksas) i Thom Tillis (Karolina Północna) utworzyli dwupartyjną grupę, która zaczęła negocjować możliwość przyjęcia kilku ustaw imigracyjnych już przegłosowanych w Izbie Reprezentantów. Wśród nich znajduje się także projekt regulujący definitywnie status Dreamersów. Program DACA był przecież od samego początku rozwiązaniem tymczasowym. Warto jednak pamiętać, że znajdujemy się w roku wyborczym, a imigracja zawsze była tematem politycznie wrażliwym. Rozbudzanie nadmiernych nadziei może więc okazać się znów mocno przedwczesne.

Korzyści i frustracja

Coroczne raporty Boundless pokazują jednak, że nawet tak tymczasowe i niedoskonałe narzędzie, jakim jest DACA, przynosi wymierne korzyści zarówno społeczne, jak i gospodarcze. Uczestnicy programu mają dziś średnio 28 lat i do USA wjechali, mając średnio 6 lat. Ponad 80 proc. beneficjentów pracuje, deklarując, że po uzyskaniu zezwolenia na pracę ich stawka godzinowa co najmniej się podwoiła. DACA pozwala nie tylko na przedłużenie edukacji na uczelniach wyższych, ale także na budowę finansowej niezależności i zdobycie ubezpieczenia zdrowotnego. Większość badanych deklaruje, że parasol DACA pozwala im na płacenie czesnego, finansową pomoc rodzinie, kupno pierwszego samochodu, budowę historii kredytowej czy znalezienie lepszego mieszkania. Co czwarty uczestnik programu jest już w związku małżeńskim. 

Podczas niedawnej pandemii ponad 200 tys. z 600 tys. uczestników DACA pracowała w sektorach uznanych za kluczowe dla zdrowia publicznego. Jednak życie w nieustannym stanie zawieszenia zbiera swoje żniwo. Nic więc dziwnego, że nawet wśród uczestników DACA (nie mówiąc o Dreamersach znajdujących się poza programem) poczucie uczestnictwa w życiu społecznym deklaruje dziś tylko 45 proc. badanych – podaje organizacja Boundless. W poprzednich badaniach z 2020 roku odsetek ten wynosił 60 proc. To zniechęcenie powinno dawać do myślenia. Mówimy o ludziach, których większość Amerykanów postrzega jako wartościowych uczestników życia społecznego i którzy są w stanie wiele dać Ameryce. 

Jolanta Telega[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama