Obok jednego z najlepszych piłkarzy świata, Polska może cieszyć się grą najlepszej na świecie tenisistki – Igi Świątek. Przebicie się na szczyt jednej z najbardziej prestiżowych i lukratywnych dyscyplin sportowych na świecie jest nie do przecenienia, biorąc pod uwagę tłok i konkurencję.
W chwili, gdy piszę te słowa, Iga jest półfinalistką wielkoszlemowego turnieju Rolanda Garrosa w Paryżu i wygrała 33 mecze z rzędu. Jeśli wygra French Open, pobije rekord kolejnych zwycięstw w XXI wieku.
Metamorfoza Polki dokonała się w ciągu minionych kilku miesięcy. Z zawodniczki o ogromnych możliwościach fizycznych i technicznych, próbującej z różnym skutkiem zapanować nad własnymi emocjami, Iga Świątek stała się prawdziwą maszyną wygrywania. Początkowo objęcie przez nią prowadzenia w rankingu przysłoniło odejście z profesjonalnego tenisa poprzedniej liderki, Australijki Ashley Barthy. Kolejne zwycięskie turnieje Igi pokazały jednak, że sukcesja na fotelu światowej liderki nie była przypadkiem. Iga wygrała już jeden turniej wielkoszlemowy (French Open w pandemicznym 2020 roku), a w ubiegłym roku zakwalifikowała się do turnieju Masters w Guadalajarze. Prawdziwym przełomem okazały się jednak ostatnie trzy miesiące, podczas których jej talent po prostu eksplodował. Siłę i umiejętności techniczne, których Świątek nie brakowało, dopełniła pewność siebie, jakże niezbędna przy odnoszeniu sportowych sukcesów.
W tenisie wielu zawodników i zawodniczek prezentuje podobne umiejętności. O sukcesie decydują detale, a przede wszystkim umiejętność zapanowania nad własnymi emocjami w najtrudniejszych momentach i odnoszenia zwycięstw także w dniach, gdy jest się w słabszej formie. To właśnie widzimy u Igi w ostatnich miesiącach. Polka nie straciła przy tym swojego dotychczasowego stylu – nadal jest skromna, nie ukrywa swoich fascynacji (Rafael Nadal) i pokazuje na korcie swoje emocje, choć łzy złości i frustracji zastąpiły łzy radości po odniesionych zwycięstwach.
Igę Świątek czeka teraz najpoważniejsza próba utrzymania się na szczycie. Przez ponad 20 lat pracy dziennikarskiej w Nowym Jorku miałem okazję podglądać świat tenisowego touru. Nie tylko podczas US Open, bo w Wielkim Jabłku odbywały się dawniej także żeńskie turnieje Masters. Krąg tenisistów i tenisistek jeżdżący po całym świecie od turnieju do turnieju, w otoczeniu trenerów, psychologów, ekspertów od sprzętu, naciskany przez sponsorów, podglądany przez wścibskie media to specyficzna społeczność kierująca się własnymi zasadami. Wbrew pozorom i często astronomicznym sumom nagród za przedostanie się do wyższych szczebli turniejów, wielkie pieniądze są udziałem nielicznych. Dla większości przegranych (zwycięzca może być tylko jeden), tenis to ciężki sposób zarabiania na chleb. To życie w ciągłej podróży, a dla zawodników i zawodniczek dopiero aspirujących do światowej elity konieczność finansowych wyrzeczeń i ofiar ponoszonych przez całe rodziny. Pamiętam niezłych polskich graczy z pierwszej setki rankingów ATP i WTA, którzy przyjeżdżając na turniej US Open do Nowego Jorku, zatrzymywali się u znajomych na Greenpoincie, bo nie stać ich było na zapłacenie za hotel. Ten system kształtuje zarówno ciekawe osobowości, ale także brutalnie rozstaje się z tymi, którzy nie wytrzymują napięcia.
Profesjonalny tenis to także konieczność utrzymywania wysokiej formy przez dziesięć miesięcy w roku, poprzedzona latami spędzanymi w dziecięcych i młodzieżowych akademiach tenisowych, a potem przemijaniem się przez system challengerów i turniejów satelitarnych. Dopiero taka perspektywa jest w stanie pokazać ogrom wysiłku i skalę sukcesu zawodnika, który przebija się na sam szczyt. Są też i ludzie drugiego planu, którzy odpowiadają za wynik tenisisty. Iga Świątek została nr 1 także dzięki wiedzy i kompetencjom polskiego teamu – trenera Tomasza Wiktorowskiego, fizjoterapeuty Macieja Ryszczuka oraz psycholog Darii Abramowicz. Bez nich zrobienie tego ostatniego kroku, od zawodniczki ścisłej czołówki do pełnej dominacji, nie byłoby możliwe.
Czy to początek dłuższej dominacji Polki, tak jak to miało miejsce w przypadku sióstr Sereny i Venus Williams, a wcześniej Steffi Graf, Moniki Seles czy Martiny Navratilovej? Życie pokaże. O przebiegu karier sportowych często decyduje zwykły przypadek czy odniesione kontuzje. W polskim sporcie rzadko jednak pojawiają się talenty na miarę Igi Świątek. Oby widok tenisistki z Raszyna, występującej ostatnio z ukraińską niebiesko-żółtą wstążką na czapce jeszcze długo cieszył polskich kibiców. Jesteśmy świadkami narodzin gwiazdy, która przez wiele lat może grać pierwsze skrzypce w tenisowym tourze. Widok Polki odnoszącej sukcesy w prestiżowym sporcie to nie tylko powód do narodowej dumy, ale także odskocznia od coraz bardziej ponurej rzeczywistości.
Tomasz Deptuła
Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.