Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 08:29
Reklama KD Market

Wspomnienia

Mamy w Stanach Zjednoczonych Memorial Weekend, związany z Memorial Day, świętem państwowym obchodzonym każdego roku w ostatni poniedziałek maja. Dzisiaj pewien człowiek mi powiedział, że czeka na nowy grill, bo przecież sezon BBQ trzeba uczciwie zacząć. Uśmiechnąłem się, wszak dla wielu obywateli i mieszkańców USA, ten dzień jest oficjalnym rozpoczęciem modnego dzisiaj także w Polsce grillowania. W sumie to bardzo miłe i potrzebne, każda okazja, żeby usiąść razem, zjeść razem, poopowiadać różne historie jest czymś wręcz bezcennym i tworzy coś, do czego nawiązuje nazwa święta, wszak memorial znaczy: pamiątka, wspomnienie.

Dobrze jest mieć wspomnienia i pamiątki, zwłaszcza związane z rodziną i różnymi wydarzeniami z jej życia. To jednak nie znaczy, że powinno się żyć wspomnieniami. Wszak jest to jakieś obracanie się ku przeszłości, ku wydarzeniom niekoniecznie dobrym, czasem wręcz bolesnym i trudnym. Właściwy kierunek to oczywiście przyszłość i cel życia, który powinno się mieć przed sobą. Jednak najważniejsze jest teraz życie w pełni chwilą obecną. Ks. prof. Józef Tischner pisał: „Wczoraj już nie istnieje. Jutro jeszcze nie istnieje. Istnieje twoje teraz. Ta chwila, w której jesteś teraz. Żyj tą chwilą. Wyzyskuj ją maksymalnie. Jeżeli nie wyzyskasz tych chwil, całe życie ci ucieknie”. Inną rzeczą jest mieć wspomnienia, zwłaszcza te dobre, których wspomnienie przywróci uśmiech na twarzy, wzmocni w chwilach trudnych, umotywuje, kiedy trzeba. Liczne fotografie rodzinne na ścianach mieszkań, na półkach i komodach budują i przypominają historię rodziny, dawniejsze i obecne pokolenia. Groby na cmentarzach są miejscami, gdzie wspominamy konkretną bliską nam osobę, a czasem w modlitwie nawiązujemy duchowy kontakt z nią, bo jest to nam akurat potrzebne. Podobnie ma się rzecz z pomnikami historii, starymi budowlami, książkami w bibliotekach, dokumentami w archiwach. To jest potrzebne, gdyż tworzy też tożsamość, do której należy się odwoływać. Św. Jan Paweł II napisał książkę pod znamiennym tytułem „Pamięć i tożsamość”, której tematem jest człowiek: zanurzony w historii, stający wobec zła XX wieku, szukający swej tożsamości w spotkaniu z Bogiem. Papież sporo skupiał się na dziedzictwie narodu, które wpływa na ową tożsamość. A w końcu ukazywał perspektywę, z której na historię poszczególnych narodów i cywilizacji można patrzeć jako na historię zbawienia. Interesujące jest, że po wielu latach są takie ośrodki w Polsce, gdzie wspólnie czytają i reflektują nad wspomnianą publikacją, która jest zdecydowanie czymś więcej niż tylko książką. Jest swoistym przewodnikiem opublikowanym na początku Trzeciego Tysiąclecia. Wracając jednak do początku myśli – czerpać z dziedzictwa, nie oznacza życia wspomnieniami, gdyż to oznaczałoby obracanie się do przeszłości i życie nią, a to z kolei będzie zatrzymaniem się w miejscu. Trzeba jednak iść do przodu, mieć perspektywę.

Dla mnie tegoroczny Dzień Pamięci wiązać się będzie z pierwszą rocznicą śmierci mojego taty. Zauważam, jak również ta pamięć we mnie ewoluuje. Jest coraz więcej wdzięczności, powrotów do dobrych wspomnień, świadomości, że jestem kolejnym ogniwem rodu, potwierdzania w sobie tego, co mam po tacie i mamie. Nie łzy, nie ból i żal, ale teraz i perspektywa przyszłości, w którą wpisują się już najmłodsi członkowie mojej rodziny. Tak naprawdę wszystkim polecam takie wspominanie i pamięć, z wdzięcznością za dziedzictwo, które przekazuję kolejnym pokoleniom. Oglądałem w tych dniach relację z jubileuszu 500-lecia świątyni parafialnej w Starej Wsi, niedaleko Oświęcimia, z której wywodzi się między innymi kard. Kazimierz Nycz. Ponieważ jest to po sąsiedzku z moimi rodzinnymi stronami, przeczytałem ową relację z uwagą i radością, że ludzie dziś jeszcze świętują hucznie takie jubileusze. Bardzo dobrze mi zabrzmiało, kiedy kardynał, jeden z rodaków, niosący w sobie dziedzictwo starowiejskich pokoleń, nie ograniczył się do wspominania historii, ale zakończeniem jego homilii było wezwanie: „Bądźcie wierni, moi bracia rodacy, bądźcie wierni temu dziedzictwu, z którego wyrastamy, z tych 500 lat modlitwy w tym kościele, uczestnictwa w Mszy św., sakramentach. Podążajmy za Chrystusem w tej jubileuszowej parafii, w tym jubileuszowym kościele”. Jest to jakiś konkret i zarazem definicja wspominania i pamięci.

Czy nie jest tak, że spotykając się po długim czasie, nie wraca się do wspólnych wspomnień z młodości? I często młodzi chętnie się tym wspomnieniom przysłuchują, by po latach powiedzieć, że to jest ich tożsamość. Często jest tak, tutaj, w Ameryce, że ludzie, przedstawiając się, często mówią o pochodzeniu swojej rodziny, określając w procentach, ile w nich kogo jest. Często też przy okazji pogrzebu swoich bliskich proszą o zaśpiewanie po polsku „Serdeczne Matko” albo innej pieśni. Najczęściej wtedy w ich oczach pojawiają się łzy, bo jak mówią, często zmarła osoba to śpiewała i to im zostało. Cieszą się także, kiedy mogą pochwalić się, że w świąteczne dni pojawiają się na ich stołach pierogi i gołąbki. Jest to bardzo sympatyczne, a jednocześnie pokazuje zakorzenienie w polskim czy innym dziedzictwie, przekazanym przez rodziców. Oby chcieli mówić też o tym kiedyś swoim dzieciom, oby im się to udało!

W czasie weekendowego BBQ czy grilla dobrze będzie powspominać i ucieszyć się tymi wspomnieniami. I dobrze będzie pomyśleć z wdzięcznością o tych, którzy byli przed nami, od których przejęliśmy pokoleniową pałeczkę rodzinnego, narodowego, chrześcijańskiego dziedzictwa!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama