„Moja córka Lillian jest dyrektorką szkoły podstawowej. Niniejszy felieton napisała w reakcji na strzelaninę w szkole w Teksasie, w której zginęło 19 dzieci i dwoje nauczycieli” – wyjaśnia nam John Guzlowski.
Od 18 lat pracuję w publicznej edukacji. Przez dziesięć lat jako nauczycielka języka angielskiego i osiem lat w administracji. Aktualnie kończę mój drugi rok jako dyrektor szkoły podstawowej. Brałam udział w barykadowaniu szkoły i ćwiczeniach z barykadowania.
Musiałam zaplanować, co zrobię w mojej klasie, aby ochronić siebie i uczniów. Podczas mojego ostatniego roku nauczania miałam ustawione kilka szafek na akta, które przygodnemu gościowi prawdopodobnie wydawały się niezręczne w takim miejscu, ale które umieściłam tam celowo, aby stworzyć ślepy zakątek, którego nie można było zobaczyć przez szybę w drzwiach ani przez okna. Dodatkowo pomyślałam, że gruby metal i foldery pełne klasówek i esejów mogą spowolnić kule. Miałam nadzieję, że ocalę moich uczniów w zamian za zniszczenie ich esejów i aplikacji do koledży.
Pracując w administracji, musiałam zaplanować najgorszy scenariusz. Zamknęłam swoje budynki. Szukałam broni i bomb. Pracowałam nad planem ponownego połączenia uczniów z bliskimi. Zaplanowałam, które klasy i korytarze powinny być dla rodziców, których dzieci przeżyły, a które dla tych, którzy już nigdy nie zobaczą swoich dzieci żywych. Musiałam uświadomić swoim kolegom, że jeśli stanie się najgorsze, to nie możemy oczekiwać, że każdy pracownik i nauczyciel będzie w stanie pomóc. Niektórzy z nich będą szukać swoich własnych dzieci.
Także jestem mamą. Moja córka jest uczennicą gimnazjum. Dorastała z ćwiczeniami barykadowania szkoły. Kiedy bawiła się w szkołę lalkami i pluszakami, ćwiczenie barykadowania było częścią lekcji. Teraz kiedy jest starsza, wie, że jej telefon musi być w pełni naładowany, kiedy idzie do szkoły – musi być wyciszony, ale nigdy nie może być wyłączony, bo muszę ją móc znaleźć, jeśli cokolwiek się wydarzy.
Jest wiele rzeczy, o które powinnam się martwić, kiedy rankiem wysyłam córkę do szkoły – z kim będzie siedzieć podczas lunchu, czy dobrze się spisze podczas prezentacji, czy dostanie rolę, którą chce w szkolnym przedstawieniu. Nigdy nie powinnam się martwić, czy kiedykolwiek ktoś wejdzie do jej klasy i zacznie strzelać do niej i jej przyjaciół. Rodzice, którzy posyłają dzieci do mojej szkoły, nie powinni się martwić o to, czy ich dzieci wrócą z niej do domu lub nie. Moi nauczyciele nie powinni się martwić, czy dzisiaj będzie ten dzień, kiedy będą musieli zasłonić swoich uczniów przed strzelającym.
Coś musi się zmienić. My musimy się zmienić. Nie możemy się zachowywać, jakby to było normalne.
Lillian Guzlowski
dorastała w Illinois i jest absolwentką Illinois Math and Science Academy (IMSA). Kiedy studiowała na IMSA zdecydowanie zbyt dużo czasu spędzała w Chicago i dobrze się bawiła. Wyjechała z Illinois, aby studiować w college’u w Wirginii, gdzie została na studiach prawniczych, zrobiła doktorat i od tego czasu utknęła na Wschodnim Wybrzeżu. Ciągle tęskni za Illinois, a szczególnie za Chicago. Jest dyrektorką szkoły podstawowej, która lubi podróże, pieczenie i haft krzyżykowy w wolnym czasie, którego ma niewiele.
This is not normal
John Guzlowski: My daughter Lillian is an elementary school principal. Here’s a column she wrote today in response to the school shooting in Texas that left 19 children and 2 teachers dead.
I’ve been in public education for 18 years. Ten years as a high school English teacher and eight years as an administrator. I am currently finishing my second year as an elementary school principal. I’ve been in lockdowns and lockdown drills.
I’ve had to plan what I would do in my classroom to protect myself and my students. My last year teaching, I had a couple of filing cabinets which probably seemed awkwardly placed to the casual visitor, but which I had put there deliberately to create a blind corner you couldn’t see from the door or the windows. I also figured the thick metal and folders stuffed with exams and essays could help slow bullets. I was hoping to save my students by offering their drafts of college application essays as collateral damage.
As an administrator, I’ve had to plan for the worst case scenario. I’ve locked my buildings down. I’ve searched for weapons and bombs. I’ve worked on reunification plans. I’ve planned which classrooms and hallways would be for relieved parents and which for those who will never see their children alive again. I’ve had to remind my colleagues that if the worst happens we can’t expect all our faculty/staff to be able to help. Some of them will have their own children to search for.
I’m also a mom. My daughter is in middle school. She has grown up with lockdown drills. When she used to play school with her dolls and stuffies, practicing lockdowns was part of the lesson. Now that she is older, she knows that her phone has to be fully charged when she goes to school—it has to be on do not disturb, but it can never be turned off in case I need to find her. In case something happens.
There are lots of things I should worry about when I send my daughter to school in the morning—who she’ll sit with at lunch, whether she’ll do a good job on a presentation, whether she’ll get the part she wants in the school play. I shouldn’t have to worry about whether someone will enter her classroom and shoot at her or her friends. The parents who send their children to my school shouldn’t have to worry about whether or not their children will come home. My teachers shouldn’t have to worry about whether today will be the day they have to die shielding their students from a shooter.
Something has to change. We have to change. We can’t keep acting like this is normal.
Lillian Guzlowski
Grew up in Illinois and graduated from the Illinois Math and Science Academy (IMSA). While a student at IMSA, she spent entirely too much time hanging out in Chicago and having a good time. She left Illinois to attend college in Virginia, stayed in Virginia for a law degree and then for a doctorate, and has been stuck on the East Coast ever since. She still misses Illinois and especially misses Chicago. She is an elementary school principal who enjoys traveling, baking, and cross stitching in the little free time she has.