Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:44
Reklama KD Market

Sądy nieprzychylne imigrantom

Sądy nieprzychylne imigrantom
Sąd Najwyższy USA fot. MICHAEL REYNOLDS/EPA-EFE/Shutterstock

Sądy federalne wydały ostatnio dwie decyzje nieprzychylne dla imigrantów. Najważniejsza dotyczyła sprawy, w której procedurę deportacyjną wszczęto w wyniku zaznaczenia złej odpowiedzi we wniosku o prawo jazdy. Oddzielnym problemem są także znajdujące się w oddzielnej strukturze sądy imigracyjne, które z kolei nie dają sobie rady z rozpatrywaniem wszystkich spraw. 

Kilka dni temu Sąd Najwyższy minimalną większością głosów 5-4 orzekł, że władza sądownicza nie posiada jurysdykcji do rozpatrywania ustaleń władzy wykonawczej w niektórych sprawach dotyczących wszczęcia procedury deportacyjnej. W wyniku decyzji w sprawie Patel v. Garland, imigranci odwołujący się w różnych sprawach dotyczących egzekwowania prawa imigracyjnego mogą być pozbawieni możliwości szukania sprawiedliwości w sądach. Zamyka to dla nich ważną ścieżkę w sytuacjach, gdy władze imigracyjne w procedurach odwoławczych wydadzą decyzje odmowne. 

Zła kratka w formularzu

Sprawa, jaką rozpatrywał zdominowany przez konserwatywnych sędziów Sąd Najwyższy, była bardzo ciekawa. Imigrant z Indii Pankajkumar Patel, który wraz z żoną dostał się do USA nielegalnie w latach 90. ub. stulecia, wystąpił do urzędu imigracyjnego o zmianę statusu (adjustment of status). W procedurze, która jest już obecnie zamknięta dla osób przebywających bez ważnego statusu w USA, a chcących zalegalizować pobyt, należało po pierwsze spełnić ściśle określone wymagania formalne. Po drugie, aby otrzymać akceptację zmiany statusu, potrzebna była arbitralna decyzja urzędnika imigracyjnego, do którego należało ewentualne rozstrzygnięcie wątpliwości. 

Patel wysłał swoje podanie do urzędu imigracyjnego i w czasie, gdy było ono rozpatrywane, wystąpił o prawo jazdy w stanie Georgia. W formularzu, w pytaniu o status imigracyjny zaznaczył – jak twierdzi, przez pomyłkę – rubrykę „U.S. citizen”, mimo że był uprawniony do otrzymania dokumentu nawet jako nieobywatel. Uznano to za poświadczenie nieprawdy. Z tego powodu odmówiono mu zmiany statusu i wszczęto procedurę deportacyjną. 

Sędzia imigracyjny stwierdził, że złożenie fałszywego oświadczenia zdyskwalifikowało podanie Patela, nie pozostawiając urzędnikowi imigracyjnemu żadnego pola do interpretacji. Sądy imigracyjne w USA nie są jednak częścią federalnego systemu sądowniczego – są to urzędy podlegające formalnie Departamentowi Sprawiedliwości. 

Prawnicy Patela, który mieszka w USA od prawie 30 lat zwrócili się więc o pomoc do sądów federalnych.

Sprawa dotarła do najwyższej instancji – Sądu Najwyższego. Sytuacja Patela była jednak trudna z powodu zapisu w prawie imigracyjnym o skomplikowanym oznaczeniu 8 U.S.C. § 1252(a)(2)(B)(i). Paragraf ten nie dopuszcza sądów federalnych do rozpatrywania decyzji sądów imigracyjnych w pięciu szczególnych przypadkach, w tym zmianach statusu (adjustment of status). Mimo to aż 4 z 9 sędziów stanęło po stronie imigranta. 

Bezradność wobec biurokracji

Orzeczenie Sądu Najwyższego ostatecznie zakończyło wątpliwości co do granic kompetencji sądów federalnych w sprawach deportacyjnych. Wyjaśniła to sędzia Amy Coney Barrett w opinii większości: „Sądy federalne mają bardzo ograniczoną rolę w tym procesie” – napisała. 

Opinia mniejszości była mniej prawnicza i bardziej „ludzka”. Neil Gorsuch ostrzegł przed niebezpieczeństwem przyznawania zbyt dużych uprawnień urzędom i przed konsekwencjami orzeczenia Sądu Najwyższego dla imigrantów. „Dziś sąd orzekł, że federalna biurokracja przechodzi do porządku dziennego wobec oczywistej pomyłki, co skutkuje usunięciem osoby z kraju. Żaden sąd nie rozpatrzy już tego rodzaju sprawy. To stanowcze orzeczenie o poważnych konsekwencjach dla niezliczonych legalnych imigrantów” – czytamy w opinii mniejszości. Gorsuch, podobnie jak troje innych sędziów, uznał, że zapis prawa imigracyjnego należy interpretować w sposób bardziej ograniczony i doszedł do konkluzji, że „sądy stają się bezradne, gdy chodzi o korekty biurokratycznych błędów, niezależnie od ich wagi”. A Patel nadal znajduje się w procedurze deportacyjnej. 

Title 42 nadal obowiązuje

Kilka dni po orzeczeniu Sądu Najwyższego, sąd federalny w Luizjanie zablokował z kolei uchylenie kontrowersyjnego rozporządzenia Title 42 przez administrację Joe Bidena. Przypomnijmy, że wprowadzona w marcu 2020 roku przez ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa regulacja blokowała wjazd do USA osobom, które na południowej granicy występowały o przyznanie azylu. Pretekstem była pandemia COVID-19. W ciągu ponad dwóch lat obowiązywania Title 42 zawrócono ponad 1,9 mln osób, którym kazano oczekiwać na rozpatrzenie wniosków azylowych w Meksyku. Ubocznym skutkiem obowiązywania rozporządzenia była zwiększona liczba imigrantów zatrzymywanych podczas prób kolejnego z rzędu przekroczenia amerykańskiej granicy.

W marcu Biały Dom ocenił, że zagrożenie dla zdrowia publicznego zmniejszyło się na tyle, że Title 42 będzie można odwołać 23 maja. Zaprotestowały jednak pograniczne stany rządzone przez Republikanów (w sumie do pozwu dołączyło 20 stanów), które obawiając się szturmu imigrantów z południa, zwróciły się do sądu. W pozwie twierdziły, że wycofanie rozporządzenia zwiększy jeszcze chaos na granicy. W Luizjanie sędzia Robert R. Summerhays, mianowany na to stanowisko przez Donalda Trumpa, orzekł, że administracja Bidena, odwołując Title 42, naruszyła prawo administracyjne, a konsekwencje wycofania rozporządzenia będą działać na szkodę stanów, które poniosą wydatki na ochronę zdrowia, egzekwowanie prawa i edukację z powodu napływu imigrantów. Zarówno administracja, jak i obrońcy praw imigrantów argumentują, że Title 42 jest rozporządzeniem sanitarnym i nie może być traktowane jako narzędzie regulowania imigracji. Sprawa czeka obecnie na apelację wniesioną przez Biały Dom i przez Departament Sprawiedliwości.

W kolejce do sędziego

Osoby, które dostały się już do USA i liczą na sprawiedliwość, także będą musiały uzbroić się w cierpliwość. Zaległości w sądach imigracyjnych przekroczyły już 1,7 miliona nierozpatrzonych spraw. To więcej niż populacja takich miast jak Filadelfia czy Phoenix. Mimo oficjalnych obietnic problem narasta. Według organizacji TRAC z Syracuse University, która zajmuje się gromadzeniem danych statystycznych, na początku urzędowania administracji Joe Bidena, czyli w styczniu ub. r. do rozpatrzenia było „tylko” 1,3 miliona spraw. Zaległości rosną mimo zatrudniania przez Departament Sprawiedliwości nowych sędziów imigracyjnych, których w całych Stanach jest obecnie 578 (jeszcze niedawno było mniej niż 300). Według Congressional Research Service spiętrzeń nie da się powstrzymać bez zatrudnienia kolejnych 100 sędziów. Z kolei, aby zlikwidować wszystkie obecne zaległości, konieczne jest zatrudnienie 500 osób, ale i tak nie dałoby się zlikwidować kolejek do 2030 roku, i to zakładając, że nowe sprawy nie zaczną gwałtownie przyrastać. 

Czas oczekiwania na rozpatrzenie spraw przez sędziów imigracyjnych, najczęściej azylowych albo deportacyjnych, różni się zresztą w zależności od lokalizacji i priorytetów zastosowanych przez rząd federalny. Nie zmienia to jednak faktu, że system sądów federalnych pozostaje nieefektywny i wymaga reformy. Temida, mimo deklarowanej bezstronności, wyraźnie nie sprzyja imigrantom. 

Jolanta Telega[email protected]


PCD-190041-Logo Conversion

PCD-190041-Logo Conversion

fot. Wikipedia/arch. The Warsaw Institute Foundation

fot. Wikipedia/arch. The Warsaw Institute Foundation

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama