Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:38
Reklama KD Market

Przedsiębiorczy jak… imigrant

Przedsiębiorczy jak… imigrant
fot. Unsplash.com

Massachusetts Institute of Technology (MIT) opublikował wyniki badań, z których wynika, że imigranci przyjeżdżający do USA zakładają własne biznesy o 80 proc. częściej niż osoby już urodzone w USA, oczywiście w proporcji do ogółu populacji. 

W chwili, gdy poziom zaniepokojenia Amerykanów zjawiskiem nielegalnej imigracji znajduje się – według instytutu Gallupa – na poziomie najwyższym od dwóch dekad, jedna z najbardziej prestiżowych uczelni w USA opublikowała wyniki badań statystycznych,  dotyczących przedsiębiorczości nowo przybyłych. Przeczą one pewnym stereotypom, potwierdzając jednocześnie inne – do USA trafia wielu ludzi kreatywnych i posiadających pomysły na prowadzenie biznesu. 

Na kłopoty – własna firma

Naukowcy przebadali 1,02 mln biznesów, korzystając z danych Biura Spisu Powszechnego oraz informacji dotyczących spółek z indeksu Fortune 500. Z zestawienia danych wynika, że w latach 2005-2010 swoje firmy założyło 0,83 proc. imigrantów, podczas gdy w przypadku osób urodzonych w USA odsetek ten wyniósł tylko 0,46 proc. 

Ze studium, którego rezultaty pojawiły się w „American Economic Review: Insights” wynika, iż trend dotyczy wszystkich rodzajów firm, niezależnie od ich wielkości. „Imigranci tworzą więcej małych przedsiębiorstw, podobnie jak średnich firm. Tworzą także więcej spółek, które z czasem rozrastają się do dużych rozmiarów. (…) Zakładają biznesy we wszystkich dziedzinach” – mówi współautor badań Pierre Azoulay, ekonomista na MIT Sloan School. Ze studium wynika także, że proporcjonalnie firmy, których właścicielami są imigranci, zatrudniają średnio więcej pracowników od biznesów prowadzonych przez obywateli urodzonych w USA. 

Biorąc pod uwagę zjawisko dużej aktywności imigrantów w podejmowaniu własnej aktywności gospodarczej, wyniki badań stoją w sprzeczności z powszechnym stereotypem, że imigranci zabierają miejsca zatrudnienia pracownikom urodzonym w USA. „Wyniki badań sugerują, że imigranci częściej tworzą miejsca pracy, a przedsiębiorcy urodzeni poza USA odgrywają poważną rolę we wzroście wskaźników przedsiębiorczości” – piszą autorzy raportu. Badania oparte na skomplikowanych zestawieniach statystycznych nie wyjaśniają jednak przyczyn większej przedsiębiorczości imigrantów. „Trudno o wskazanie jednej, głównej przyczyny” – uważa Azoulay. Oprócz dość dobrze opisanego fenomenu – na imigrację do USA decydują się zwykle osoby bardziej samodzielne i przedsiębiorcze – wskazuje się także na to, że często rozpoczęcie własnej aktywności gospodarczej jest reakcją na brak możliwości znalezienia zatrudnienia na rynku pracy. Z kolei w przypadku osób, które przyjeżdżają do USA na studia, jedną z normalnych ścieżek rozwoju jest założenie własnego start-upu, zwłaszcza w obszarze zaawansowanej technologii. 

Bez polityki, ale…

Azoulay wyjaśnia także, że celem badań nie było przedstawienie rekomendacji dotyczących konkretnych rozwiązań politycznych, ale przedstawienie obiektywnych danych. „Uważam, że ludzie mają prawo głoszenia swoich opinii na temat imigracji, ale niekoniecznie do przedstawiania własnych faktów” – dodaje naukowiec. Jednocześnie nie kryje swojego zaniepokojenia dotyczącego czysto ekonomicznych konsekwencji zmniejszenia liczby przyjmowanych imigrantów w ostatnich latach. 

Od polityki jednak trudno uciec, tym bardziej, że w Kongresie znajdują się projekty ustaw dotyczących zwiększenia konkurencyjności amerykańskiej gospodarki. W obu izbach przewidywane jest utworzenie nowej kategorii wiz dla osób, które chcą założyć w USA własną firmę, przede wszystkim w sektorze high-tech. Tzw. Startup Visas to już dość popularne narzędzie, dzięki któremu państwa chcą przyciągać największe talenty i konkurować w światowym wyścigu technologicznym. Przyznaje je już ponad 20 państw, w tym sąsiadująca z USA Kanada, a także walczące ze Stanami o światową hegemonię Chiny. Amerykańskie prawo imigracyjne nie daje młodym przedsiębiorczym takiej furtki do pozostania w Stanach Zjednoczonych, a pośrednio tworzenia nowych miejsc pracy. W rezultacie osoby urodzone poza USA, chcące zakładać własne spółki technologiczne, są zmuszone do korzystania z innych biurokratycznych ścieżek, często uciążliwych i czasochłonnych. National Foundation for American Policy szacuje, że utworzenie wiz startupowych może przyczynić się do utworzenia nawet 3 milionów nowych miejsc pracy w ciągu najbliższej dekady. A w przypadku, w którym jakiemuś zagranicznemu przedsiębiorcy udałoby się założyć spółkę technologiczną o wymiarze globalnym (taką jak np. założony przez imigrantów Google czy częściowo Tesla), liczba ta może okazać się dużo wyższa. Ciekawe, czy nawet tak neutralna politycznie propozycja, jaką jest stworzenie kategorii wiz startupowych, będzie w stanie pogodzić podzielony Kongres. 

Imigracja, inflacja i rynek pracy

Restrykcyjna polityka imigracyjna z lat prezydentury Donalda Trumpa, a następnie restrykcje związane z pandemią COVID-19 spowodowały poważne luki na rynku pracy. „Stany Zjednoczone strzelają sobie w stopę poprzez piętrzenie przeszkód wobec osób chcących przyjechać do kraju, przede wszystkim wobec ludzi posiadających wysokie kwalifikacje” – uważa Azoulay. Według większości szacunków, luki w legalnej imigracji spowodowane w wyniku powyższych czynników sięgają 2 milionów ludzi. „Te dwa miliony brakujących imigrantów składa się na problem braku rąk do pracy – uważa Giovanni Pari, ekonomista na University of California–Davis, który przeprowadził analizę struktury rynku zatrudnienia – w krótkoterminowej perspektywie gospodarka będzie reagować na luki na rynku pracy poprzez wzrost wynagrodzeń oraz cen”. To także jedna z przyczyn inflacji, obok wzrostu cen energii, skutków agresji Rosji na Ukrainę oraz zrywanych przez pandemię łańcuchów dostaw. 

Problem dotyczy także braku rąk do pracy w sektorach, w których tradycyjnie zatrudniani są gorzej wykształceni imigranci – od budownictwa, po przetwórstwo rolno-spożywcze. W rezultacie walki o pracowników przedsiębiorcy muszą zwiększać wynagrodzenia. Jednocześnie muszą rosnąć ceny wytwarzanych produktów, aby zamortyzować koszty zatrudnienia. W rezultacie rosną koszty żywności, bo farmerzy muszą płacić więcej robotnikom rolnym, za zakłady przetwórcze – zatrudnianym pracownikom. Deweloperzy podwyższają ceny nowych domów, bo wzrastają koszty robocizny. I tak jest niemal we wszystkich gałęziach gospodarki, co dodatkowo wzmacnia presję migracyjną.  

Po prawej stronie sceny politycznej nie brak jednak głosów, że ostatni wzrost liczby nieudokumentowanych imigrantów, którzy pojawili się w USA za prezydentury Joe Bidena, pozwoli na wyrównanie luk na rynku pracy w tych dziedzinach gospodarki, które opierają się na niewykwalifikowanej sile roboczej. Jak twierdzi Steve Camarota, badacz Center for Immigration Studies, organizacji opowiadającej się za ograniczeniem imigracji do USA, na wzroście wynagrodzeń skorzystają także imigranci już obecni w USA. 

Niezależnie od proponowanych politycznych rozwiązań, trudnych do przeforsowania w Kongresie w roku wyborczym, badania po raz kolejny potwierdzają, że Ameryka przyciąga ludzi odważnych i przedsiębiorczych. 

Jolanta Telega[email protected]


Hammer Of Justice

Hammer Of Justice

KSO MetalFab Inc. w Streamwood fot. Google Mapx

KSO MetalFab Inc. w Streamwood fot. Google Mapx

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama