Zorganizowali już trzynastą edycję konkursu „Być Polakiem”, na który młodzi ludzie z całego świata przygotowują prace pokazujące ich przywiązanie z krajem przodków. Posłanka Joanna Fabisiak (PO) oraz Marek Machała, koordynator konkursu, w Chicago wezmą udział w paradzie z okazji Święta Konstytucji 3 Maja. W rozmowie z „Dziennikiem Związkowym” podkreślają, jak wielką rolę to wydarzenie odgrywa w krzewieniu patriotycznych postaw nowych pokoleń Polaków wychowanych na obczyźnie.
Daniel Bociąga: Jakie wrażenie robi widok polskiej flagi powiewającej w centrum Chicago?
Joanna Fabisiak: – Wzruszający. To naprawdę wzruszający moment, kiedy człowiek widzi tę flagę powiewającą na tym mocnym wietrze. Falowała ona obok tej amerykańskiej, pokazując braterstwo, przyjaźń. To jest dla nas, Polaków, ważne. To, że te flagi wiszą na równym poziomie. Przywykliśmy i zresztą cały świat, zwłaszcza w okresie PRL-u, że ta polska to taka gorsza, biedna, mniej mądra. Okazuje się wręcz przeciwnie, że bardzo mądra, doskonale sobie radzi i że zasłużyliśmy na to, że nasza flaga wisi na równi z innymi flagami. Oby już tak zawsze.
DB: I bardzo ceniona w ostatnim czasie. Amerykanie sami podkreślają rolę sojuszu polsko-amerykańskiego w obliczu tego, co dzieje się na świecie. Jak ważne jest, by słyszeć takie głosy?
JF: – To wielka sprawa. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy usłyszeliśmy z ust prezydenta Bidena, jak wielkie pieniądze Kongres ma przekazać na pomoc Ukrainie. Jesteśmy całym sercem za tym, by Ukrainę wspomagać. Ten naród pokazał, że zasługuje na to i pokazał to swym zachowaniem przez te już dwa miesiące rosyjskiej agresji i walki. To nie jest tylko walka o ziemie, to jest walka o honor i oni udowadniają to w każdym momencie. Memu sercu jest szczególnie bliski Mariupol, w którym ci ludzie z niezwykłą determinacją pokazują, jakie bzdury opowiada Putin. Ukraina jest samodzielnym, niezależnym krajem i tej niezależności oni pragną. Europa była w swoich działaniach umiarkowana – oczywiście nie myślę o Polsce, bo Polska jest wyjątkiem, jasnym punktem na mapie stonowanej Europy. I to właśnie Ameryka ze swoim prezydentem pokazała, że trzeba pomóc Ukrainie. To jest wysoka cena – te słowa Joe Bidena szczególnie zapamiętałam, ale jeśli jej nie zapłacimy, to wkrótce możemy zapłacić wszyscy znacznie wyższą.
DB: Najbliższa parada w Chicago idzie pod hasłem „Wolność i Pokój dla Całego Świata” – symboliczne?
JF: – Już przed podniesieniem flagi miałam taki moment, zastanawiałam się nad tym, czy jako poseł polski powinnam przemawiać po angielsku – a sądzę, że taka jest powinność osób sprawujących funkcje oficjalne. Ale zobaczyłam, że siedziała tam duża grupa Ukraińców i stwierdziłam, że słowa powinnam skierować do nich, życząc im niezawisłości i niezależności, że życzymy im pokoju, tego, żeby mogli wrócić do swoich domów. Chciałam, żeby to przesłanie trafiło do nich w języku dla nich bliskim, aby poprzez to nabrało ono mocy.
DB: Państwo (Joanna Fabisiak i Marek Machała – red.) od lat przygotowujecie konkurs „Być Polakiem” dla ludzi młodego pokolenia, których tu nie brakuje, uczęszczający do polskich szkół, zdających matury, a na paradę przywdziewają biało-czerwone barwy. Jak ważne jest, by zadbać o to pokolenie?
JF: – Trzeba im mówić, jak ważny jest język. Powtarzam często taką anegdotę o amerykańskiej nauczycielce, która uczyła Johna, a John nie był pracowity i powtarzał, pytając, po co on w ogóle tam przyszedł. Wrócił po kilku latach do nauczycielki jako żołnierz armii amerykańskiej – nie pamiętam, gdzie stacjonował czy w obrębie, jakiego konfliktu był – i podziękował jej. Ona zdziwiona pyta, co się wydarzyło. A John na to, że dzięki niej stał się tłumaczem pomiędzy żołnierzami polskimi i amerykańskimi i otrzymał dodatek w kwocie 600 dolarów. On jej wręczył bukiet kwiatów. Nauczycielka zapytała, czy może mu w czymś pomóc, a on stwierdził, że właśnie jest na dwutygodniowym urlopie i zapytał, czy nie nauczyłaby go pisać po polsku, bo wtedy dostanie jeszcze 400 dolarów. Więc ja mówię wszystkim, którym się wydaje, że polski jest im niepotrzebny, nie wierzcie w to. Dwujęzyczność to jest rzecz fenomenalna; uczy koncentracji, rozwija niesamowicie mózg i dużo łatwiej jest się nauczyć trzeciego języka. Nie wierzcie w to, że nauka dwóch języków opóźni naukę któregoś z nich. Najlepiej gdy, i tu kieruję słowa do rodziców, od urodzenia uczą swoje dzieci dwóch języków – polskiego i w tym wypadku angielskiego. Oby historia Johna była taką, która się będzie powtarzać. Gratulacje i podziękowania dla wszystkich nauczycieli. Często są ludzie, którzy pracują, a jeszcze znajdują chwilę, żeby uczyć dzieci polskiego i polskich korzeni. Po raz pierwszy pójdziemy w paradzie jako przedstawiciele konkursu „Być Polakiem”. Bo sama parada jest bardzo piękna. Przyjdźcie na paradę i przeżywajcie z nami dumę z bycia Polakiem.
DB: Panie Marku, idea konkursu okazała się na tyle trafna, że postanowiliście ją kontynuować…
Marek Machała: – No tak. Zaczęliśmy 13 lat od sześćdziesięciu ośmiu prac, w obecnym roku jest ich tysiąc trzysta. Zdarzają się prace trzylatków, czterolatków, ponieważ ta pierwsza grupa, ta najmłodsza do dziewiątego roku życia to są prace rysunkowe. Trzylatek też już może coś narysować. W tym roku była to pocztówka z Polski, jaką chciałbyś dostać lub wysłać. Przychodziły ciekawe pocztówki, chociażby taka w kształcie wielkiego pudła jak sklepu Walmart, w środku były rogi jelenia, a w tych rogach była umiejscowiona cała Puszcza Białowieska. Więc taką pocztówkę może ktoś chciałby dostać. Dwie, trzy następne grupy to były prace literackie – także podzielone na różne kategorie, bowiem inną pracę pisze dziecko dziesięcioletnie, a inną pisze młodzież z przedziału 18-22 lata. Ostatnią kategorię stanowiła grupa filmowa, bowiem przyjmujemy też takie formy, podzielona na podgrupy wiekowe 6-12 i 12-22, tych prac też dostaliśmy całkiem sporo. Więc w trzynastej edycji możemy się pochwalić tym, że dostaliśmy prawie tysiąc trzysta prac.
DB: Skąd najczęściej przychodzą prace? Ze Stanów Zjednoczonych?
MM: – Tak, najczęściej właśnie otrzymujemy z USA, a drugą pod względem wielkości była Ukraina. Te prace z Ukrainy napływały jeszcze przed rozpoczęciem wojny i później ja pisałem do tych dzieciaków. Pierwsza praca z Ukrainy przyszła z Buczy, która potem przestała praktycznie istnieć. Napisałem do chłopca, który przysłał pracę tuż przed inwazją z pytaniem, czy można mu jakoś pomóc. Odpowiedzi nie przysłał mailem, bo prawdopodobnie albo nie było prądu, albo internetu, zresztą tam potem to już niczego nie było tylko gruz i pożoga. Chłopiec w końcu przysłał zdjęcie napisanej odręcznie notatki na kartce drogą SMS-ową. Napisał, że wszystko w porządku. Zdjęcie zrobił komórką. Dla uczniów z Ukrainy przedłużyliśmy termin przyjmowania prac, zdarzało się, że przychodziły one jeszcze podczas obrad jury. Musieliśmy ze zrozumieniem do tego podejść i pełną wyrozumiałością, bo były one pisane w warunkach wojennych. Po prostu chcieliśmy pomóc tym dzieciakom w obronie polskości. A później przychodziły też prace już z Polski, jak z Poznania, skąd ktoś napisał, że jest dzieckiem ukraińskim, ale z rodzicami wyjechał bezpiecznie z Krzemieńca.
DB: Przyjechaliście, by w Chicago wziąć udział w paradzie, która może państwa zdaniem być symbolem polskości poza granicami ojczyzny?
JF: – Panie redaktorze, w Chicago można się uczyć patriotyzmu. To jest naturalne, że człowiek, który coś traci – a zawsze taki wyjazd to jest oddalenie się od ojczyzny, to takie wydarzenia przeżywa mocniej emocjonalnie. Ja kilka lat temu byłam po raz pierwszy na paradzie i to zostawiło we mnie niesamowite wrażenie. W nas jest siła i to widać tutaj. W tych ludziach jest potężna siła emocji i patriotyzmu. Tutaj człowiek może czuć się wielkim i dumnym Polakiem. I to jest bardzo potrzebne uczucie. Zapraszam na paradę, chociaż nie jestem jej organizatorem, ale jestem w fanklubie parady.
Dziękuję Państwu za czas i rozmowę.
Daniel Bociąga[email protected][email protected]