Rynek nieruchomości zatrzymał się w miejscu w marcu 2020 roku, kiedy miasta takie jak Chicago wstrzymały oddech podczas “lockodowns” w odpowiedzi na szybko rozwijającą się nieznaną wtedy chorobę zakaźną. To, co w mieszkalnictwie nastąpiło później, nazwać można jednym słowem: exodus.
Na łamach “Dziennika Związkowego” omawiamy przyczyny, dla których rynek nieruchomości przeżywał w dobie pandemii historyczny boom. Po stopach procentowych i gotówce kolejnym trendem obserwowanym w dobie COVID-19 jest masowa migracja (exodus) z miast ku amerykańskim przedmieściom. W żadnym innym powiecie Illinois nie było to widoczne bardziej niż w powiecie DuPage, w którym nasze biuro (Keller Williams Premiere Properties) sprzedało najwięcej jednostek mieszkalnych ze wszystkich biur nieruchomości w 2021 r.
Powód migracji jest jeden: Amerykanie, którzy byli w stanie pracować z domu, zaczęli nagle cenić swobodę związaną z posiadaniem własnego ogródka kosztem luksusowego wysokościowca w centrum miasta z widokiem na jezioro i wszelakie muzea. Okazało się, że w dobie zamykanych instytucji, budynków użyteczności publicznej, masowych zakładów pracy korporacyjnej posiadanie kilkuset metrów ogródka (nawet jeśli nad głową co 45 sekund przelatuje samolot) stało się atrakcyjne.Zacznijmy od tego, że nawet przed pandemią 2020 rok określany był jako rekordowy pod względem zainteresowania, ponieważ na rynek wchodzić zaczęło pokolenie milenialsów. To ponad 72 miliony czterdziestolatków – osób w idealnym wieku do zakupu domów. Pandemia jednak wprowadziła pracę z domu i wielu z grona tych 72 milionów nie musiało już dojeżdżać do pracy. (Milenialsom oraz pokoleniom w amerykańskiej demografii mieszkalnictwa poświęcamy osobny artykuł jako jeden z czynników ww. hossy)
Możliwość pracy z domu oznaczała, że najbardziej “popularnym” stanem pandemii okazała się malownicza Montana, a jak informuje Zillow, prawie dwa miliony lokatorów, których nie stać do tej pory było na zamieszkanie w metropoliach, teraz mogło zakupić tańsze nieruchomości na dalszych przedmieściach. To sprawiło, że wielu lokatorów stało się właścicielami, pompując ceny w górę. Ponieważ w Ameryce cierpimy na przewlekłe braki jednostek mieszkalnych, tych “renterów” natychmiast zastąpili nowi, powodując także wzrost cen najmu.
W regionie Chicago to opowieść powiatów DuPage oraz np. Kane, z ulubionymi przez Polonię Algonquin czy Lake in the Hills. Brak konieczności dojazdu na Jackowo czy O’Hare sprawił, że nagle położona 50 km od Chicago miejscowość robi się atrakcyjna.
W Chicago do tego wszystkiego dołączyć należy także komponent społeczny – fala protestów wywołanych śmiercią George’a Floyda zakończyła się rozruchami- te w połączeniu ze skutkami pandemicznych obostrzeń i wzrostem przestępczości dodatkowo wystraszyły rzesze kupujących i inwestorów z miasta.
Pomimo głosów, że exodus na stałe zmienił obraz amerykańskich miast, te wciąż udowadniają, że są magnesem przyciągającym rzesze z całego świata, a w wielu miastach, jak Chicago, rynek w czasie pandemii wręcz powiększył się. Tym zmartwionym kondycją Wietrznego Miasta niech za przykład posłuży Detroit, gdzie owego czasu trzeba było wyprzedawać kolekcje miejskiego muzeum podczas, gdy miasto formalnie bankrutowało. A teraz Detroit cieszy się nowym życiem prężnego miasta z mocnym podłożem IT, przedsiębiorczością i wspaniałą sceną czy kulturą.
Tu zachęcam wszystkich do zaangażowania się w projektowanie swoich dzielnic czy miast na przyszłość – każde z miasteczek posiada plan urbanistyczny, albo wspierania inicjatyw przy współpracy Polish American Chamber of Commerce, które łączy siły z miastem Chicago nad zagospodarowaniem korytarza ulicy Milwaukee, nie tylko na Jackowie tak, aby ten “prime piece of Real Estate” pozostał z polskim charakterem.
Ekonomiści wspomnianego już portalu badali wpływ pandemii na zamieszkanie, a dane przekazali do analizy amerykańskiemu spisowi ludności US Census Bureau.Jak wynika z analizy, większość z mieszkańców nie widzi problemu z dojazdem do pracy czy szkoły w granicach 30 minut w jedna stronę i ceni sobie odległość domu od miejsca pracy. Interesującym w ankiecie Zillow wydaje się fakt, że pracownicy, którzy pracowali zdalnie jeszcze przed pandemią byli najbardziej skłonni kupować w metropolii. W 20 z 35 największych rynków Ameryki, ponad połowa pracujących w aglomeracjach jak Chicago była „reverse commuters”: mieszkańcy miasta Chicago, którzy pracują na przedmieściach.
Z sondażu Zillow wynika, że większość osób jest skłonna podróżować do pracy do pół godziny w jedną stronę i kładzie duży nacisk bliskość domu od pracy. Ponad 70% rezydentów aglomeracji wielkomiejskich jak Orlando czy Tampa pracuje poza nimi.
Sergiusz “Sergio” Zgrzębski
pośrednik handlu nieruchomościami/przedsiębiorca prowadzący działalność pod szyldem franczyzy Keller Williams Premiere Properties, Real Estate Coach (instruktor w branży nieruchomości) w EtoP Group zrzeszającej 1200+ agentów KW w 5 biurach na zachodnich przedmieściach Chicago. Tytuł Top Agent 2018-2022 oraz złota nagroda za reprezentowanie sprzedających za 2021 rok od Keller Williams International.Ur. 12.15.1980 w Gdyni w Polsce. Absolwent Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im M. Wańkowicza na kierunku dziennikarstwo prasowe (Licencjat) oraz Columbia College Chicago na kierunku Produkcja Telewizyjna w specjalizacji reżyseria TV (Bachelor).Dziennikarz radiowy i telewizyjny przez lata związany z Polvision TV, laureat nagrody Better Business Bureau Diogenes Award for Excellence in Media.“Public servant” czyli sługa publiczny i kandydat w lokalnych wyborach. W przeszłości wiceprezes Bensenville Community Public Library.www.sergiosellschicago.comtel. (630) 935-6135