Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 17 listopada 2024 17:30
Reklama KD Market

Felder poprawiony

Chopin, to moja pierwsza muzyczna miłość. I pierwszy kompozytor, jakiego grałem na koncertach - mówi Hershey Felder, kompozytor, aktor, autor scenariusza i producent sztuki "Monsieur Chopin".

Hershey Felder jest artys-tą bardzo przemyślanym.
I scenariuszowo, i aktors-ko. Najpierw myśl, a po niej emocje.
Choć sam jest kompozytorem symfonii i oper, czyli zupełnie innej formy niż ta, właściwa Fryderykowi Chopinowi, to - jak twierdzi - wiele się od Chopina nauczył.

- Przede wszystkim wielkiej uwagi nakierowanej na szczegół. I perfekcji. Jak w szlifowaniu diamentów
Aktorowi zależy na tym, żeby widzowie wyszli z teatru z głębokim przeświadczeniem, jak ważna była dla polskiego kompozytora perfekcja.

- To był człowiek, który pisaną przez siebie muzykę ciągle poprawiał i poprawiał, łamiąc kolejne ołówki, miotając się po pokoju, rzucając krzesłami szlifował najdrobniejsze szczegóły powstającej kompozycji. A wszystko po to, żeby uchwycić to "coś", co mogło być już tylko blisko Boga.
Wiele jest mowy w sztuce o uczciwości, krystalicznej czys-tości i prawdzie.
To wielokrotnie pada ze sceny. Felder-Chopin mówi: "Uczciwość i prawda musi być zawsze siłą przewodzącą w muzyce.

Także rytm, który Felder-Chopin porównuje do bicia serca:
- Wsłuchaj się w rytm Rytm jest wszystkim! To jak bicie serca. Możesz grać w zgodzie z rytmem, a możesz grać przeciwko niemu, ale na cokolwiek się zdecydujesz, musisz wiedzieć, że on jest, istnieje - niezależnie od ciebie - w duszy, w ciele, w powietrzu. Rytm jest dany od Boga.

Jest w tym człowieku, artyście zrodzonym z europejs-kich rodziców, a wychowanym w Kanadzie, pasja. Pasja tworzenia. I pasja dzielenia się wytworzonym dobrem, czyli tego dobra mnożenia. To się czuje i w kontakcie oko w oko, i ze sceny.

Joel Zwick, reżyser przedstawienia (także m.in. filmu "Moje wielkie greckie wesele"), nazywa tego aktora unikatem: "Bo jak inaczej mówić o człowieku, którego scenicznym partnerem jest tylko fortepian, a który w ciągu dziewięćdziesięciu minut trwa-nia spektaklu utrzymuje skupioną uwagę widza?"
Odkąd sięgam pamięcią, teatr był dla mnie tożsamy z odczuwaniem, z przeżyciem, z refleksję i - przemycaną między wierszami - wiedzą. O człowieku. Więc i o mnie.

świat się zmienia. Ludzie się zmieniają i nie zmieniają - paradoks, ale tylko pozorny. Wciąż ważne są - dzięki Bogu, choć sama już nie wiem, czy Bóg się do tego wtrąca - szczególne wartości. Bo czyż pragnienie miłości Chopina różni się czymkolwiek od naszych pragnień miłości? Czy pragnienie wolności, dobrego życia w spokoju i w pokoju inne jest od Chopinowego?

A wspomnienia z dzieciństwa, z domu dziadków, rodziców, zasiadanie przy wspólnym stole i dzielenie się myślą, zdarzeniami - to znowu nie inne niż to, o czym mowi Chopin. I tęsknota - jakie to ludzkie. Zmieniają się stoły, krzesła, przedmioty, otoczenie, ale nasze potrzeby nie, one są wciąż takie same. I wciąż nosimy w sobie potrzebę słuchania muzyki.

Jest w tym spektaklu dodatkowych kilka smaczków - polskich smaczków.
Ojciec Hersheya Feldera był Polakiem, Joel Zwick w swojej teatralnej przeszłości uczył aktorstwa amerykań-skich studentów metodą Jerzego Grotowskiego, kostiumy do sztuki przygotował Bo-gusław Sankowski, niektóre elementy scenografii Felder przywiózł m.in. z Warszawy, powiedziawszy przed wyjazdem: "Czuję, że muszę dot-knąć miejsc, w których bywał Fryderyk Chopin, pójść jego śladem".
I dotknął, i poszedł
Ewa Uszpolewicz
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama