Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 09:17
Reklama KD Market
Reklama

Czas dezinformacji

W tych niełatwych czasach częściej niż zwykle zaglądamy do internetu. Sprawdzamy na bieżąco informacje, śledzimy godzina po godzinie, minuta po minucie bohaterską walkę Ukrainy. Martwimy się także o losy najbliższych, bo z perspektywy Chicago czy Nowego Jorku wojna znalazła się u bram Polski. I może to kogoś zszokuje – ale wojna w starej ojczyźnie się już toczy. Nie ma jeszcze (na szczęście) charakteru kinetycznego, ale Rosja robi wszystko, aby zamieszać nam w głowach, skłócić nas z sąsiadami i utrudnić codzienne życie.W chwili, gdy piszę te słowa, polscy i czescy kolejarze próbują uporać się z gigantycznymi awariami centrów sterowania, a służby poważnie badają wątek cyberataku. Polskie instytucje finansowe, infrastruktura krytyczna, internetowe strony rządowe są od miesięcy nieustannie atakowane przez putinowskich i łukaszenkowskich hakerów w poszukiwaniu słabych punktów w systemach zabezpieczenia. To walka, która już się toczy.Mniej oczywistym frontem wydaje się sfera narracyjna. Jestem zdumiony, jak często inteligentni i poważni ludzie przyjmą na wiarę fake newsy produkowane przez putinowskie farmy trolli i powielają je na własnych kontach w mediach społecznościowych. W ten sposób, w epoce informacyjnego szumu, wszyscy zaczynamy ulegać forsowanym przez Kreml liniom narracji, których celem jest wprowadzanie do naszego życia jeszcze większego chaosu i podziałów.Pierwszą falę dezinformacji odnotowano jeszcze przed putinowską inwazją. Jej cel był prosty – chodziło o wywołanie wrażenia, iż to Ukraina jest stroną atakującą. Forsowanie tej linii narracyjnej zakończyło się jednak całkowitą klęską. Rosyjskiej propagandzie nie udało się przekonać świata, że w Doniecku i Ługańsku doszło do „ludobójstwa”, Ukraina produkuje zakazaną broń i atakuje niewinnych cywilów. Ale w innych ofensywach narracyjnych Rosjanie odnoszą sukcesy. Na początku inwazji wypuszczono informacje o braku paliwa na polskich stacjach benzynowych, co wywołało panikę, kolejki na stacjach i robienie zapasów. „W sieci pojawiają się FAŁSZYWE SMS-y dot. natychmiastowego stawiennictwa w siedzibach Wojskowych Komend Uzupełnień. To FAŁSZYWE INFORMACJE. Wojskowe Komendy Uzupełnień nie wysyłają takich wiadomości SMS” – czytamy z kolei na stronie Twittera Ministerstwa Obrony Narodowej.Skala procederu jest porażająca. Jak wynika z danych Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych, w ciągu jednej z dób mijającego tygodnia odnotowano aż 120 tys. prób dezinformacji w polskich social mediach. Co więcej – służby odpowiedzialne za cyberbezpieczeństwo odnotowują wzmożenie aktywności dezinformacyjnej. Próbuje się z tym walczyć. W ciągu tylko jednego dnia zawieszono lub zlikwidowano cztery ośrodki dezinformacyjne skupiające 3 tys. kont. Wszystkie służyły rozsiewaniu rosyjskiej dezinformacji. Szacuje się, że w przestrzeni polskich mediów społecznościowych działa aktywnie około 10 tys. kont siejących dezinformację.Przypomina to wszystko walkę z hydrą, której po obcięciu wyrastają kolejne nowe głowy. Fake newsy dotyczą na przykład rosyjskich wojsk na polskiej granicy, skażenia promieniotwórczego z elektrowni atomowych, czy broni biologicznej, która miałaby zostać użyta przez Ukrainę. Zmasowany atak dotyczy dziś obecności ukraińskich uchodźców w Polsce i sądząc po reakcjach w mediach społecznościowych, te fake newsy padają na podatny grunt. Wymienić tu można plotki o dostępności opieki zdrowotnej dla Polaków i Ukraińców (np. że uchodźcy są przyjmowani do szpitali poza kolejnością), szczególnego uprzywilejowania uciekinierów wojennych (fake news, że ukraińskie auta mogą tankować benzynę po 2 zł za litr). Najbardziej perfidne fejki dotyczą rzekomych pakietów pomocowych dla uchodźców, które mają być bardziej szczodre niż dla uboższych obywateli. Tabelki pokazujące, że Ukraińcy dostają więcej, robią furorę w internecie, mimo że fałszywość podawanych danych wykazały zarówno Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, (RCB) jak i niezależne organizacje fact-checkingowe.Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim może podobać się to, co robi się dla Ukraińców w Polsce. Mamy różne poglądy, różne rodzinne historie i korzystamy z wolności słowa. W historii obu narodów jest wiele spraw, które wymagają wyjaśnienia. Wiedzą jednak o tym świetnie i Rosjanie, którzy już zaczęli grać na ludzkich resentymentach, wpuszczając w sieć bzdury o rzekomym niebezpieczeństwie wynarodowienia Polski. Wyrażając nasze opinie, warto pamiętać, że nasz lajk czy udostępnienie może nawet wbrew naszym intencjom przyczyniać się do jeszcze większej polaryzacji i chaosu. Zawsze „z tyłu głowy” warto pamiętać, że aby chronić się przed dezinformacją, należy korzystać ze sprawdzonych źródeł informacji. Najbezpieczniej jest śledzić rządowe strony czy konta organizacji fact-checkingowych. Wiarygodnym źródłem jest też Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK), która nie tylko weryfikuje informacje i donosi o fake newsach, ale też edukuje, jak nie paść ofiarą dezinformacji.Toczy się wojna, w którą użytkownicy polskiej (i nie tylko polskiej) infosfery już zostali wciągnięci. Warto o tym pamiętać, udzielając się w mediach społecznościowych. Czasem warto nawet tylko zrezygnować z dolewania oliwy do ognia, aby stanąć po właściwej stronie.

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.


Zabrzenski

Zabrzenski

Adam Toledo i Anthony Alvarez fot. arch. rodz.

Adam Toledo i Anthony Alvarez fot. arch. rodz.

Free shop for refugees from Ukraine in Warsaw, Poland - 16 Mar 2022

Free shop for refugees from Ukraine in Warsaw, Poland - 16 Mar 2022

Refugees from Ukraine in Medyka, Poland - 14 Mar 2022

Refugees from Ukraine in Medyka, Poland - 14 Mar 2022

RufusCarson

RufusCarson

ChefsForUkraine4

ChefsForUkraine4


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama