Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 17:15
Reklama KD Market

Piłkarski PP - sensacja w Grudziądzu, pewny awans Rakowa

Występująca na czwartym poziomie rozgrywek Olimpia Grudziądz oraz broniący trofeum Raków Częstochowa awansowały do półfinału piłkarskiego Pucharu Polski. Olimpia wyeliminowała Wisłę Kraków. Po 120 minutach gry był remis 1:1, a w rzutach karnych gospodarze zwyciężyli 5-3. Z kolei Raków wygrał w Gdyni z pierwszoligową Arką 2:0 w meczu będącym powtórką ubiegłorocznego finału.

Lider II grupy trzeciej ligi - Olimpia Grudziądz po raz pierwszy w historii awansowała do półfinału Pucharu Polski. Sukces podopiecznych Marcina Płuski był niespodziewany, ale jak najbardziej zasłużony.

Gospodarze bez żadnego respektu rozpoczęli mecz. Już w pierwszej akcji założyli wysoki pressing i wywalczyli rzut z autu. Po jego rozegraniu Błażej Klimek podał do Jakuba Bojasa, który precyzyjnym strzałem w krótki róg pokonał Mikołaja Biegańskiego.

Ten "zimny prysznic" nie podziałał orzeźwiająco nad wiślaków, którzy grali wolno i schematycznie. Goście wprawdzie uzyskali optyczną przewagę, ale z ich ataków – poza kiepskimi dośrodkowaniami – nic nie wynikało.

Dopiero w 31. minucie, po rozegraniu rzutu wolnego, piłkę do bramki starał się skierować Nikola Kuveljic, lecz trafił w słupek. Pierwszą naprawdę dobrą okazję krakowianie wypracowali cztery minuty później. Dawid Szot podał w pole karne do Jana Klimenta. Czech znalazł się sam przed Adrianem Olszewskim, który jednak umiejętnie skrócił kąt i zablokował strzał Czecha.

Druga połowa mogła się rozpocząć podobnie jak pierwsza. Olimpia wywalczyła rzut z autu, a po wrzuceniu piłki w pole karne strzał z kilku metrów oddał Krzysztof Wicki. Kopnął jednak zbyt lekko i Biegański nie dał się zaskoczyć. W 52. minucie niezły strzał z rzutu wolnego oddał Luis Fernandez, Olszewski popisał się jednak efektowną paradą i wybił piłkę na rzut rożny.

Pięć minut później wiślacy wreszcie przeprowadzili szybszą akcję. Dor Hugi podał do wprowadzonego po przerwie Momo Cisse, który strzałem w długi róg doprowadził do wyrównania.

W 71. minucie po strzale Hugiego piłka odbiła się od słupka. Potem gra się wyrównała, a obydwie drużyny miały problemy z wypracowaniem sobie okazji bramkowych.

Również w dogrywce niewiele się działo, choć w 118. minucie Adrian Karankiewicz, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego posłał piłkę głową wprost w Biegańskiego, a przy dobitce nie trafił w bramkę.

O awansie zadecydowały się rzuty karne. Trzecioligowcy wykonywali je bezbłędnie. Biegańskiego pokonali kolejno: Marcin Warcholak, Michał Cywiński, Wicki, Jose Cabrera i Marko Zawada. Dla Wisły "jedenastki" wykorzystali: Maciej Sadlok, Marko Poletanovic i Enis Fazlagic, natomiast strzał Michala Skvarki w drugiej serii obronił Olszewski.

Arka i Raków zmierzyły się 2 maja w Lublinie w finałowym spotkaniu poprzedniej edycji PP. Gdynianie po trafieniu Mateusza Żebrowskiego prowadzili w 57. minucie 1:0, ale gole Ivi Lopeza w 81. i Davida Tijanica w 89. minucie sprawiły, że to trofeum zdobyła ekipa z ekstraklasy.

Obie drużyny przystąpiły do wtorkowego spotkania ofensywnie nastawione. Niewiele brakowało, aby już w 3. minucie gapiostwo golkipera przyjezdnych Kacpra Trelowskiego wykorzystał Karol Czubak. Z kolei 180 sekund później Lopez efektownie uderzył z dystansu, jednak Kacper Krzepisz nie dał się zaskoczyć.

W 20. minucie częstochowianie objęli prowadzenie. Po centrze z rzutu wolnego z prawej strony Lopeza stojący przy bliższym słupku Sebastian Musiolik skierował piłkę głową do siatki. Do końca pierwszej połowy optyczną przewagę mieli zawodnicy Rakowa, ale nie zdołali powiększyć prowadzenia.

Znakomitą szansę do podwyższenia wyniku w 52. minucie, po stracie Martina Dobrotki i podaniu Mateusza Wdowiaka, zmarnował Lopez. Hiszpan technicznym strzałem próbował pokonać golkipera rywali, jednak ostatecznie posłał piłką obok bramki.

Większą precyzją wykazał się w 65. minucie wprowadzony 10 minut wcześniej na boisko Vladislavs Gutkovskis, który po błędzie Gordana Bunozy znalazł się sam przed Krzepiszem i popisał precyzyjnym uderzeniem w tzw. długi róg.

Gospodarze, którzy dość niemrawo i zachowawczo rozpoczęli drugą połowę, dopiero w 72. minucie poważniej zagrozili bramce gości, jednak Hubert Adamczyk trafił w boczną siatkę. W rewanżu po dośrodkowaniu Patryka Kuna Gutkovskis główkował obok słupka.

Wydaje się również, że przy stanie 0:1 trener Arki Ryszard Tarasiewicz nie podjął ryzyka i niepotrzebnie zwlekał ze zmianami, bowiem pierwszej dokonał dopiero w 76. minucie. Poza tym była ona wymuszona kontuzją Olafa Kobackiego.

W końcówce spotkania piłkarze specjalnie nie forsowali tempa i sprawiali wrażenie, jakby czekali na końcowy gwizdek. A po nim z zasłużonego awansu do półfinału cieszyli się obrońcy trofeum.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama