Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 17 listopada 2024 12:45
Reklama KD Market

Leisel Jones w końcu z tytułem mistrzowskim

Australijka Leisel Jones zakończyła pięcioletni okres niespodziewanych przegranych w finałach najważniejszych imprez pływackich i w finale na 100 m stylem klasycznym w mistrzostwach świata w Montrealu w końcu zdobyła tytuł.


Wielka kariera Jones rozpoczęła się przed pięcioma laty w igrzyskach olimpijskich w Sydney, gdzie w wieku 15 lat zdobyła srebro na 100 m żabką. Od tej pory odnosiła zwycięstwa w wyścigach na 100 i 200 m stylem klasycznym w mityngach, ale w imprezach rangi mistrzowskiej lądowała na niższych stopniach podium.


20-letnia pływaczka była druga na 100 m i trzecia na 200 m w Mś w Fukuoce w 2001 roku. Dwa lata później w półfinale 100 m wynikiem 1.06,37 ustanowiła rekord świata i wydawało się, że żadna z rywalek nie będzie w stanie nawiązać z nią walki w finale. Jednak skończyło się na brązie na 100. Oprócz tego w Barcelonie zdobyła także srebro na 200 m.


Ubiegłoroczne igrzyska olimpijskie w Atenach znowu nie przyniosły upragnionego złotego medalu i Jones musiała się zadowolić trzecim miejscem na 100 i drugim na 200 m. W obu przypadkach stojąc na podium była smutna, co zresztą nie spodobało się jej rodakom.


W IO 2004 Jones zdobyła złoto w sztafecie 4x100 m stylem zmiennym, co jednak nie zmniejszyło jej rozgoryczenia startem w stolicy Grecji. Po powrocie do kraju rozstała się z trenerem Kenem Woodem, który prowadził ją od dzieciństwa. Nowym szkoleniowcem Australijki został Stephan Widmar.


Do Montrealu znowu przyjechała jako faworytka rywalizacji na 100 i 200 m żabką. Jednak niespodziewanie okazało się, że zagrozić jej może niespełna 18-letnia Jessica Hardy, która w półfinale wynikiem 1.06,20 poprawiła jej rekord świata.


Jednak Amerykanka popełniła ten sam błąd, co Jones dwa lata wcześniej. W półfinale niepotrzebnie popłynęła na maksimum swoich możliwości, co odbiło się na jej dyspozycji w finale. Przez 85 metrów wyścigu po złoto Jones była za Hardy. W końcówce przyspieszyła i ostatecznie zwyciężyła wynikiem 1.06,25. Hardy miała czas 1.06,62.


"Jestem w szoku. Okazuje się, że cierpliwi są w końcu nagrodzeni. A ja czekałam tak długo, bardzo długo... To czyni ten sukces szczególnie słodkim" - powiedziała po dekoracji Jones, przed którą w Montrealu jeszcze start na 200 m żabką.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama