Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:34
Reklama KD Market

W ogonku do USCIS

fot. Depositphotos.com

Rozpatrzenie podania o zezwolenie na pracę zajmuje urzędnikowi imigracyjnemu zaledwie 12 minut. Jak więc wytłumaczyć fakt, że ponad milion imigrantów mieszkających dziś w USA oczekuje na wydanie tego dokumentu?

Media, nawet te mainstreamowe, biją na alarm. Tu nie chodzi o odrzucane wnioski. Problemy dotyczą osób, które mają prawo legalnie przebywać i pracować w USA, ale na przeszkodzie stają biurokratyczne przeszkody. W kluczowych gałęziach gospodarki brakuje rąk do pracy. Tymczasem zaległości i kolejki w urzędach wcale się zmniejszają. Wielu imigrantom przebywającym w USA na wizach czasowych czy znajdujących się w procedurach rozpatrywania ich spraw o stały pobyt grozi wypadnięcie z rynku pracy. Portal Vox.com przytacza przykład Biraja Nepala, imigranta z Nepalu, którego wysłano w styczniu na bezpłatny urlop w banku, w którym pracował od czterech lat jako technik komputerowy. Powód? Rząd nie rozpatrzył na czas jego podania o przedłużenie pozwolenia na pracę na czas rozpatrzenia wniosku azylowego. Co więcej, jeśli w ciągu 90 dni nie otrzyma przedłużenia, straci pracę bezpowrotnie. 

1,48 miliona wniosków do rozpatrzenia

W normalnych okolicznościach tego rodzaju opóźnienie uznanoby jedynie za anomalię. Jednak – jak alarmują media – zaległości w US Citizenship and Immigration Services (USCIS) osiągnęły poziom krytyczny. W National Benefits Center, głównym miejscu rozpatrywania wniosków o work permits (Form 765), wydanie decyzji o wydaniu czy przedłużenie tego dokumentu zajmuje obecnie średnio osiem miesięcy, choć często oczekiwanie wydłuża się do ponad roku. Tymczasem instrukcje federalne nakazują załatwienie tego rodzaju spraw w czasie nie dłuższym niż 180 dni. Według ostatnich dostępnych danych USCIS, w ostatnim dniu roku budżetowego 2021 (30 września ub. r.) na rozpatrzenie czekało 1,48 miliona wniosków o wydanie lub przedłużenie zezwolenia na podjęcie zatrudnienia w USA. Work permits są zwykle wydawane na okres dwóch lat z opcją automatycznego przedłużenia o 180 dni. Jednak po upływie tego terminu imigrant nie ma możliwości legalnej pracy. 

Od azylantów po Dreamersów

Agencja nie prowadzi statystyk, ile osób straciło pracę w wyniku opóźnień. Obrońcy imigrantów mogą zbierać tylko wybiórcze informacje. „Słyszeliśmy o co najmniej 2 tysiącach naszych członków, którzy zostali zwolnieni, ponieważ nie odnowiono im pozwoleń na czas. A to jest coś, co rząd mógłby stosunkowo szybko rozwiązać” – twierdzi Conchita Cruz, współzałożycielka i dyrektorka Asylum Seeker Advocacy Project, organizacji zrzeszającej osoby ubiegające się o azyl w USA.

Opóźnienia dotknęły bezpośrednio wiele grup imigrantów. Pracę tracą zarówno azylanci, osoby przedłużające wizy pracownicze, osoby korzystające z tzw. temporary protected status, jak też tzw. Dreamersi, w ramach Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA). 

Od pandemii po papierki

Powodów opóźnień jest co najmniej kilka. Najbardziej oczywistym jest pandemia. Kilka miesięcy przerwy w pracy USCIS, a potem braki kadrowe, spowodowały, że w urzędzie imigracyjnym nagromadziło się 8 milionów nierozpatrzonych spraw różnego rodzaju – podań o zielone karty, wniosków wizowych czy wniosków o ochronę przed deportacją. Tych zaległości nie da się z dnia na dzień zlikwidować. USCIS boryka się także z poważnymi problemami finansowymi, datującymi się jeszcze od czasów prezydentury Donalda Trumpa. Niedobór w kasie sięga rekordowej sumy 2,6 mld dol., co znacznie ogranicza możliwości agencji. Co więcej – w przypadku zezwoleń na pracę większość imigrantów musi pojawić się w urzędzie w celu zrobienia zdjęcia, a także oddać odciski palców, co dodatkowo wydłuża procedury. 

Administracja Joe Bidena podjęła działania, aby przynajmniej częściowo załagodzić uciążliwości. Z niektórych grup imigrantów zdjęto obowiązek oddawania odcisków palców i ponownego robienia zdjęć, zwolniono też małżonków posiadaczy niektórych wiz od obowiązku oddzielnego ubiegania się o pozwolenie o pracę, a imigrantom przyjętym do USA z powodów humanitarnych wydłużono czas ważności nowo wydawanego pozwolenia z roku do dwóch. USCIS obiecał także przyspieszenie rozpatrywania wniosków osób zatrudnionych w służbie zdrowia, których zezwolenia na pracę wygasały w ciągu miesiąca. Zwiększono też zatrudnienie w niektórych działach i uproszczono restrykcyjne procedury wprowadzone przez poprzednią administrację.

Osoby pracujące z imigrantami zwracają jednak uwagę, że tej kolejki nie da się nadal szybko rozładować. Do tego potrzebne byłyby działania regulacyjne, np. automatyczne przedłużenie obowiązywania wygasających zezwoleń. Raport inspektora generalnego Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (którego częścią jest USCIS) zwraca uwagę, że ponad 2/3 wszystkich spraw rozpatrywanych przez urząd imigracyjnych załatwianych jest drogą papierową, podczas gdy tylko jedna trzecia procedowana jest online. Co więcej – nie tylko opóźnienia w rozpatrywaniu podań o work permits należą do rekordowych – coraz dłuższy jest także czas oczekiwania na zielone karty ze sponsorowania rodzinnego, naturalizację czy wymianę zielonych kart. Tu kolejki, zamiast się skracać jeszcze się wydłużają. Dodatkowych frustracji przysparza brak komunikacji z USCIS i brak konsekwencji w rozpatrywaniu wniosków. We wrześniu USCIS poinformował co prawda o wdrażaniu 5-letniego planu digitalizacji agencji, tak aby w 2026 r. ogromna większość spraw mogła być już rozpatrywana online, ale nie rozwiązuje to bieżących problemów. 

Po sprawiedliwość do sądu

W tej sytuacji trudno się dziwić, że część imigrantów zaczyna szukać sprawiedliwości w sądach, oskarżając rząd federalny o wyrządzenie niepowetowanych szkód im samym i ich rodzinom. W San Francisco pozew w tej sprawie wniosły dwie organizacje – Asylum Seeker Advocacy Project oraz American Immigration Council. Żądają w imieniu imigrantów rekompensat za związany z niepewnością stres i wymuszony okres bezrobocia, mimo że powodzi w pełni kwalifikowali się do podjęcia legalnego zatrudnienia. 

Warto pamiętać także, że ciągnące się w nieskończoność procedury stanowią poważny problem nie tylko dla imigrantów i ich rodzin, ale także dla pracodawców. Brak rąk do pracy dotyczy wielu gałęzi gospodarki – od sektora IT, poprzez transport, przemysł spożywczy, budownictwo, po służbę zdrowia. Dla zatrudniających brak możliwości planowania zatrudnienia jest niezwykle uciążliwy. „Kogo stać na oczekiwanie przez rok na potwierdzenie od rządu, że może legalnie pracować, zwłaszcza w obecnych czasach? Konsekwencje odczuwają nie tylko imigranci, ale cała gospodarka. Mamy do czynienia z niedoborem rąk do pracy i urząd imigracyjny przyczynia się do pogłębienia tego problemu” – uważa Jorge Loweree, dyrektor ds. polityki w American Immigration Council w Waszyngtonie. 

Niezależnie od zastosowanych środków kolejki nie znikną z dnia na dzień. Osoby mające coś do załatwienia w USCIS – niekoniecznie pozwolenia na pracę – będą jeszcze długo musiały uzbrajać się w cierpliwość. 

Jolanta Telega[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama